Zrzekła się mandatu po wycieku nagich zdjęć


Amerykańska kongresmenka Katie Hill przekazała w czwartek, że rezygnuje z pracy w Izbie Reprezentantów "z powodu mizoginicznej kultury". W weekend zrzekła się mandatu po zarzutach o relacje seksualne z członkiem swojego personelu i wycieku do sieci jej nagich zdjęć.

- Odchodzę z powodu mizoginicznej kultury, która triumfalnie pochłonęła moje nagie zdjęcia i wykorzystała moją seksualność – powiedziała Katie Hill w swoim ostatnim przemówieniu w Kongresie.

Demokratka z Kalifornii stwierdziła też, że jej byłemu partnerowi umożliwiono dalsze znęcanie się nad nią, co "obserwował cały kraj". Uznała, że sposób, w jaki została potraktowana, to "największy polityczny rynsztok", jaki widziała.

Wśród powodów swojego odejścia wymieniła również "podwójne standardy". Skrytykowała w tym kontekście prezydenta Donalda Trumpa, który - jej zdaniem - "przechwala się seksualnym drapieżnictwem" i "przepycha wyjątkowo szkodliwą dla kobiet politykę".

Skandal obyczajowy w Kongresie

Obyczajowy skandal rozpoczęła publikacja konserwatywnego serwisu RedStar, który podał, że Hill miała romans z mężczyzną, jednym ze swoich współpracowników w Kongresie.

Serwis poinformował też, że utrzymywała ona relacje seksualne z członkinią swojego personelu, co jest zakazane, i opublikował nagie zdjęcia kongresmenki.

W ubiegłym tygodniu, na kilka godzin przed wszczęciem dochodzenia przez komisję etyki Izby Reprezentantów, Hill wysłała list do swych zwolenników, w którym przyznała się do związku z kobietą - członkinią jej sztabu wyborczego z 2018 roku.

Określiła tę relację jako "nieodpowiednią".

Autor: asty//plw / Źródło: PAP