Gest solidarności europarlamentarzystów z osobami LGBTI w Polsce. "Możecie liczyć na nasze wsparcie"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, PAP, tvn24.pl

Dzień po poniedziałkowej debacie o stanie praworządności w Polsce w Parlamencie Europejskim, podczas której mówiono również o problemach osób LGBTI w naszym kraju, 32 eurodeputowanych zebrało się przed siedzibą PE w Brukseli. Mając na sobie kolorowe ubrania, ustawili się do wspólnego zdjęcia, tworząc żywą tęczę. W środę Parlament Europejski zagłosuje nad poprawkami do raportu krytykującego stan praworządności w Polsce. Dzień później europosłowie zajmą się całością projektu.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Europarlamentarzyści z grupy pracującej na rzecz społeczności LGBTI ustawili się we wtorek do wspólnego zdjęcia przed budynkiem Parlamentu Europejskiego, by wyrazić solidarność z osobami LGBTI w Polsce. Jednym z nich był europoseł Wiosny Łukasz Kohut.

W oświadczeniu grupy czytamy, że "32 posłów do Parlamentu Europejskiego zorganizowało akcję solidarnościową przed Parlamentem Europejskim, aby pokazać swoje poparcie dla polskiej społeczności LGBTI. Posłowie ubrani w różne kolory flagi Pride, odtworzyli akcję polskich posłów przed inauguracyjnym przemówieniem prezydenta po wyborach".

Dodano, że "akcja miała miejsce dzień po dyskusji plenarnej na temat Polski, podczas której kilku posłów zabrało głos na temat praw podstawowych osób LGBTI".

Jak podkreślono, akcja "miała miejsce dzień przed przemówieniem przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen na temat stanu Unii, podczas którego Intergrupa LGBTI oczekuje, że prawa osób LGBTI zostaną jasno określone, wraz z konkretnymi działaniami na rzecz ich ochrony".

Terry Reintke, współprzewodnicząca Intergrupy LGBTI w Parlamencie Europejskim, oświadczyła, że "solidaryzujemy się dziś z polską społecznością LGBTI. Takie jest przesłanie, które wysyłamy! To działanie pokazuje, że Parlament Europejski i Intergrupa LGBTI stoją z nimi, że ich głosy są słyszalne". "Możecie liczyć na nasze wsparcie!" - dodała.

Poniedziałkowa debata w PE

W poniedziałek deputowani do Parlamentu Europejskiego debatowali na temat projektu raportu, który krytykuje stan praworządności w Polsce. Dokument przygotował szef Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE (LIBE), eurodeputowany Socjalistów i Demokratów (S&D) Juan Fernando Lopez Aguilar. Komisja ta jeszcze w lipcu przy sprzeciwie eurodeputowanych PiS przyjęła sprawozdanie.

Jak relacjonował korespondent TVN24 z Brukseli Maciej Sokołowski, w środę europarlamentarzyści przyjrzą się poprawkom zgłoszonym do raportu, natomiast dzień później zagłosują za całością projektu. - Trochę to trwa, bo w Parlamencie Europejskim nadal praca odbywa się w trybie zdalnym i te głosowania również są w trybie zdalnym, ale głosy na sali pokazywały, jak zdecydowana jest większość, żeby taką rezolucję, takie wezwania przyjąć - relacjonował korespondent TVN24.

O czym mówi projekt raportu

Projekt raportu wskazuje na ciągłe pogarszanie się stanu demokracji, rządów prawa i praw podstawowych w Polsce. W tekście skoncentrowano się "na nieustannie pogarszającej się sytuacji w Polsce w zakresie funkcjonowania systemu legislacyjnego i wyborczego, niezależności sądownictwa i praw sędziów oraz ochrony praw podstawowych".

Odnosząc się do sytuacji w Sądzie Najwyższym, Parlament Europejski odnotowuje nieprawidłowości przy wyborze kandydatów na stanowisko pierwszego prezesa. 

Projekt wzywa też Radę Europejską i Komisję Europejską do "powstrzymania się od wąskiej interpretacji zasady praworządności" oraz do wykorzystania w pełni możliwości procedury przewidzianej w art. 7 ust. 1 Traktatu o funkcjonowaniu UE, czyli tak zwanej "opcji atomowej", pozwalającej na dyscyplinowanie i karanie państw, które naruszają unijne wartości.

"Jeżeli ktoś nie rozumie wartości, to na ogół można do niego przemówić językiem pieniędzy"

W czasie poniedziałkowej debaty poruszona została również kwestia procedowanego w Unii projektu zakładającego powiązanie wypłacania funduszy z budżetu od przestrzegania praworządności w krajach członkowskich.

Wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova mówiła, że "nie stać nas na przegraną w kwestiach dotyczących praworządności, są one zbyt ważne". - Musimy jednocześnie pracować nad wiarygodnością Unii Europejskiej i przegrana w takich sprawach nie byłaby dobrą oznaką - dodała.

Jourova: jeżeli ktoś nie rozumie wartości, to na ogół można do niego przemówić językiem pieniędzy
Jourova: jeżeli ktoś nie rozumie wartości, to na ogół można do niego przemówić językiem pieniędzyTVN24

W jej ocenie "musimy stosować dalsze działania, musimy także w sposób nowatorski podchodzić do wspierania praworządności w państwach członkowskich". - Dlatego też proponowaliśmy uwarunkowanie związane z praworządnością i korzystaniem z budżetu unijnego - powiedziała. - Uważam, że czasami są nam potrzebne takie instrumenty. Jeżeli ktoś nie rozumie wartości, to na ogół można do niego przemówić językiem pieniędzy - mówiła wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej. - Musimy promować związek pomiędzy pieniędzmi podatników, a podstawowymi wartościami i zasadami Unii Europejskiej - dodała.

"Środki unijne nie trafią do Polski, jeśli będą naruszane podstawowe prawa grup LGBT"

Korespondent TVN24 Maciej Sokołowski zwrócił także uwagę, że w czasie poniedziałkowej debaty europosłowie formułowali wobec polskich władz zarzuty dotyczące "dyskryminowania niektórych obywateli Unii Europejskiej". - Chodzi o społeczność LGBTI w naszym kraju, o ataki, jakie miały miejsce w czasie kampanii wyborczej, o wypowiedzi polityków z rządzącej partii i o tak zwane uchwały anty-LGBT, podejmowane przez niektóre samorządy - relacjonował.  

Polska praworządność w ogniu unijnej krytyki
Polska praworządność w ogniu unijnej krytykiTVN24

Wiceprzewodnicząca Jourova w imieniu Komisji Europejskiej "stanowczo potępiła wszelkie formy dyskryminacji, przemocy i nienawiści wobec osób LGBT". Poinformowała, że KE dokładnie bada sytuację w świetle zakazu dyskryminacji wynikającego z prawa UE. Zapowiedziała, że jeśli dopatrzy się naruszeń, Komisja jako "strażnik traktatów UE, skorzysta ze swoich uprawnień" i "wykorzysta wszystkie instrumenty, jakie są w jej dyspozycji".

- Musimy jasno powiedzieć, że środki unijne nie trafią do Polski, jeśli będą naruszane podstawowe prawa grup LGBTI - podkreśliła wiceszefowa KE.

Jej zdaniem retoryka skierowana przeciwko tym osobom, która pojawia się w polskich kręgach politycznych, jest pewnego rodzaju zezwoleniem na zachowania, które są wymierzone w te mniejszości. - Uważam, że to nie do przyjęcia - oświadczyła. Jej zdaniem dobrze się stało, że fundusze UE nie trafiły do sześciu polskich gmin, które ogłosiły się "strefami wolnymi od LGBT".

Autorka/Autor:ft, pp/adso

Źródło: TVN24, PAP, tvn24.pl