W rosyjskim ostrzale zginęli ojciec, matka i ich półtoraroczny synek. Siedmiolatek został sierotą

Źródło:
Ukraińska Prawda

W wyniku rosyjskiego ostrzału Krzywego Rogu w obwodzie dniepropietrowskim zginęła niemal cała rodzina - ojciec, matka i ich półtoraroczny synek. Kiedy rakieta uderzyła w ich dom, drugi syn Ołeksandra i Ludmyły był na wsi u babci. Dzięki temu przeżył - pisze w niedzielnej publikacji portal Ukraińska Prawda.

"Cud się nie wydarzył. Wszyscy z zapartym tchem czekaliśmy na wieści z pogotowia ratunkowego, czy przeżył synek młodego małżeństwa, których znaleziono pod gruzami trzypiętrowego budynku zniszczonego w wyniku uderzenia rosyjskiej rakiety" - napisała na Facebooku doradczyni ukraińskiego prezydenta ds. praw dzieci Daria Herasymczuk.

Relacja tvn24.pl: ATAK ROSJI NA UKRAINĘ

Rosjanie zbombardowali Krzywy Róg w piątek po południu. Pociski trafiły w obiekt infrastruktury energetycznej, a także w budynek mieszkalny. Władze obwodu dniepropietrowskiego poinformowały wówczas, że w wyniku ataku zginęła 64-letnia kobieta, a także młode małżeństwo, Ołeksandr i Ludmyła Kornejczukowie.

Budynek, w którym mieszkała rodzina Kornejczuków Facebook/DNS

Ich półtoraroczny synek, Tymofij, wciąż pozostawał pod gruzami.

- Wciąż mieliśmy wielkie nadzieje, że Tymoszka, nasz niebieskooki króliczek, przeżyje. Bardzo długo ratownikom zajęło usuwanie gruzów. Poszukiwania dziecka trwały przez ponad 12 godzin. Ale nie traciliśmy nadziei. Myśleliśmy, że może jest gdzieś pod jakimś stropem, że może jeszcze żyje - opowiada ukraińskim dziennikarzom Wiktoria, krewna rodziny.

Ciało Tymofija zostało znalezione w nocy z piątku na sobotę.

Mieszkańcy ostrzelanego budynku Facebook/DNS

Osierocili siedmioletniego syna

Ukraińska Prawda przekazała, że Ołeksandr i Ludmyła pracowali w kopalni, należącej do miejscowej huty żelaza. Zginęli w mieszkaniu, które kupili zaledwie rok temu.

W pierwszych miesiącach inwazji zbrojnej Ludmyła i jej synowie mieszkali w Polsce, w sierpniu wrócili jednak do Krzywego Rogu.

Osierocili siedmioletniego syna, który w czasie rosyjskiego ataku przebywał u babci na wsi. - Maksym jest ciągle u babci. Jeszcze nic nie wie, ale rozumie, że coś się stało. Na razie nikt nie odważył się mu powiedzieć. Na razie mówią mu, że jego rodzice są w szpitalu. A on ciągle próbuje się do nich dodzwonić - dodaje Wiktoria.

Autorka/Autor:tas/tr

Źródło: Ukraińska Prawda

Źródło zdjęcia głównego: Facebook/MNS.GOV.UA

Tagi:
Raporty: