Żona dowódcy pułku Azow: wiem tylko, że został wywieziony do Rosji

Źródło:
PAP, suspilne.media

Żona dowódcy pułku Azow Denysa Prokopenki, Kateryna, powiedziała w rozmowie z portalem ukraińskiej telewizji Suspilne, że jej mąż został przewieziony do Rosji. Rozmówczyni powołała się na doniesienia mediów rosyjskich. Zastrzegła, że informacja ta nie została potwierdzona przez inne źródła. Prokopenko, podobnie jak inni obrońcy Mariupola, przebywa w rosyjskiej niewoli.

- Wiem tylko, że został wywieziony do Rosji, ale to wcale nie jest jeszcze potwierdzone. O miejscu pobytu Denysa dowiedziałam się z rosyjskich mediów. Struktury państwowe nie potwierdzają mi tego ostatecznie, bo trudno tu cokolwiek potwierdzić. Zdaję sobie sprawę, że Rosja ukryła dowództwo, chowa innych żołnierzy i oficerów i nie ujawnia, gdzie przebywają - powiedziała Kateryna portalowi ukraińskiej telewizji Suspilne.

Relacja tvn24.pl: ATAK ROSJI NA UKRAINĘ

Czerwony Krzyż "w ogóle nie jest zaangażowany"

Kobieta podkreśliła, że informowanie o miejscu pobytu jej męża należy do Czerwonego Krzyża, ale jak dotąd nie otrzymała takiej informacji. Dodała, że Czerwony Krzyż czasem dzwoni do rodzin i informuje o miejscu pobytu ukraińskich jeńców, ale są to rzadkie przypadki. Natomiast - jak wymieniała - nie ma wieści o ich stanie zdrowia, wyżywieniu, warunkach przetrzymywania, czy są torturowane, czy mają opiekę medyczną.

Denys Prokopenko. Zdjęcie z 4 maja

Rosja chce postawić obrońców Mariupola przed "trybunałem". Władze Ukrainy apelują, by do tego nie dopuścić

- Jak widzieliśmy na przykładzie tragedii w Ołeniwce, Czerwony Krzyż w ogóle nie jest zaangażowany. Nie wiem, co oni robią i po co istnieją - powiedziała Kateryna Prokopenko.

W obozie w Ołeniwce na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL), gdzie byli przetrzymywani między innymi jeńcy z pułku Azow, doszło w nocy z 28 na 29 lipca do wybuchu, za którym według armii ukraińskiej stały wojska rosyjskie. Zdaniem ukraińskiej prokuratury w wyniku eksplozji zginęło co najmniej 40 ukraińskich żołnierzy, a 130 zostało rannych. 

"Nie chodzę do psychologa"

Mówiąc o swoim stanie psychicznym Kateryna powiedziała, że "nie zażywa środków uspokajających i nie chodzi do psychologa". - Rzadko coś mi się śni, a jeśli już, to o tym, że ratuję [Denysa - przyp. red.], o tym, że za pomocą jakichś sztuczek "wydobywam" go z Azwostalu, o tym, że w wyniku jakieś specjalnej operacji, udaje mu się wyjechać z Moskwy.

Autorka/Autor:tas//now

Źródło: PAP, suspilne.media

Tagi:
Raporty: