Kardynał Krajewski zawiózł do Ukrainy transport z pomocą od papieża. "Misja spełniona"

Źródło:
PAP, Vatican News

Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski wraca do Rzymu z piątej misji do Ukrainy od początku rosyjskiej inwazji. Zawiózł kolejny transport z pomocą - generatory prądotwórcze i ciepłochronną odzież. - Opowiadałem Ojcu Świętemu, że kiedy przejeżdżałem przez granicę, to w końcu jeden z celników do mnie mówi: "ksiądz to chyba jest z mafii, bo ciągle coś przewozi, a samochód prawie dotyka asfaltu, bo tak był obciążony". Ponieważ generatory są bardzo ciężkie, około 50 kilo, a nawet do 100 kilo ważą te, które przewoziliśmy - wyjaśniał kardynał.

Portal Vatican News podał, że polski kardynał, prefekt Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia, spędził Boże Narodzenie w Kijowie i wraca do Rzymu pustym furgonem. Na Ukrainę zawiózł transport generatorów prądu oraz koszulek termicznych. Jego urząd dalej prowadzi zbiórkę pieniędzy na zakup takiej odzieży.

Cytowany przez watykański portal kardynał Konrad Krajewski powiedział, że informował papieża na bieżąco o przebiegu misji. Przyznał, że nie było to łatwe z powodu braków prądu i problemów z siecią telefoniczną.

Opowiadałem Ojcu Świętemu, że kiedy przejeżdżałem przez granicę, to w końcu jeden z celników do mnie mówi: "ksiądz to chyba jest z mafii, bo ciągle coś przewozi, a samochód prawie dotyka asfaltu, bo tak był obciążony". Ponieważ generatory są bardzo ciężkie, około 50 kilo, a nawet do 100 kilo ważą te, które przewoziliśmy. I ja mu powiedziałem wtedy: "proszę pana, ja wożę życie". Bo te generatory są naprawdę dzisiaj życiem dla Ukraińców: żeby można było ogrzać mieszkanie, żeby można było naładować telefon i w razie czego wezwać pomoc, żeby można było coś ugotować.

Kardynał Krajewski o cierpieniu ludności cywilnej

59-letni papieski wysłannik opowiedział o cierpieniu mieszkańców ukraińskich miast. Podzielił się swoimi doświadczeniami z pobytu w Kijowie. Zaznaczył, że "poza miastem ludzie sobie jakoś radzą".

- Natomiast w mieście, gdy nie ma prądu, nie tylko nie ma ogrzewania, ale nie ma wody. Ludzie mieszkający w blokach nie mają się też gdzie załatwić. I to jest też olbrzymi problem dla tych ludzi. Wszędzie pracują generatory. Gdy idzie się wieczorem, to jest jeden wielki huk i zapach spalin od generatorów - relacjonował.

Jak mówił jałmużnik papieża Franciszka, "miasto jest wygaszone prawie całkowicie i jest bardzo niebezpiecznie wtedy, nie ze względu na bombardowanie, ale dlatego, że gdy jest oświetlenie, nic nie stanowi dla nas przeszkody".

- Natomiast przy wygaszonych światłach każdy chodnik jest niebezpieczny, każde przejście, każdy samochód źle zaparkowany. Po prostu nic nie widać - stwierdził.

"Misja jest spełniona"

Kardynał Krajewski powiedział, że wszystkie generatory prądu, które zawiózł, już zostały rozdane i działają. Jak zaznaczył, "misja jest spełniona".

- Wywożę z Ukrainy nieprawdopodobną chęć życia tych ludzi, nieprawdopodobne ich zjednoczenie, nieprawdopodobną chęć pokoju i robienie wszystkiego, by ten pokój nastał. I co ciekawe, nie spotkałem tu nienawiści u tych, wśród których się obracałem. Ratowali oni życie, pomagali innym, dzielili się wszystkim - mówił kardynał, cytowany przez Vatican News. Dodał, że nie było także "narzekania". - Nie było przeklinania wroga. Oni są pewni, że zwyciężą. Są w stu procentach pewni, że zwycięstwo jest w zasięgu ręki. I doskonale wiedzą, że to tylko dzięki ludziom, którzy im pomagają. Że bez osób, które pomagają, nie są w stanie zwyciężyć. I to wywożę z Ukrainy - wyznał duchowny.

Autorka/Autor:momo//now

Źródło: PAP, Vatican News