Okupowani i izolowani. Jak żyje zajęty przez rebeliantów Donbas w czasie pandemii

Źródło:
Nowoje Wremia, Głos Ameryki

W szpitalach brakuje leków i sprzętu. Z drugiej strony, mimo kwarantanny, na ulicach miast są organizowane imprezy masowe z takich okazji jak Dzień Rosji - tak sytuację w okupowanym przez prorosyjskich separatystów Donbasie relacjonuje na swoich łamach ukraiński tygodnik "Nowoje Wriemia".

Liczba potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem w okupowanych przez prorosyjskich separatystów obszarach w obwodzie donieckim przekracza 900, w obwodzie ługańskim - 400. Statystykę podali przedstawiciele władz w samozwańczych republikach. Czy rzeczywiście tyle osób zostało tam zakażonych? A jeśli nie, to ile ich jest? Na to pytanie w Kijowie nie są w stanie odpowiedzieć.

Oglądaj TVN24 w internecie na TVN24 GO>>>

Kiedy na Ukrainie wybuchła pandemia COVID-19, separatystyczne władze w obwodach donieckim i ługańskim uspokajały ludzi, że "sytuacja jest pod kontrolą, a doniesienia o koronawirusie są kampanią informacyjną amerykańskich służb specjalnych". Kwarantanna nie została ogłoszona, na ulice wychodziły osoby starsze, najbardziej zagrożone COVID-19.

Tymczasowy szpital dla zakażonych COVID-19 w kontrolowanym przez separatystów obwodzie donieckim dnronline.su

Ukrywanie informacji, zastraszanie lekarzy

- Był taki czas, miesiąc po wybuchu pandemii, kiedy separatyści zaczęli dokładniej ukrywać informacje. Od lekarzy wymagali podpisania zobowiązania, że nie będą rozgłaszać tego, co się dzieje. Lekarze byli zastraszani, dawano im do zrozumienia, że jeśli ujawnią, jak rzeczywiście wygląda sytuacja z pandemią, zostaną skazani i wtrąceni do więzienia - mówił tygodnikowi "Nowoje Wriemia" Pawło Łysianski, przedstawiciel rzecznika praw obywatelskich Ukrainy w obwodach donieckim i ługańskim.

Sytuacja w szpitalach na okupowanych przez separatystów terenach była na tyle trudna, że zgodzili się na przyjęcie pomocy humanitarnej, w tym środków ochrony osobistej i leków, zaoferowanej przez organizacje zachodnie, takie jak Czerwony Krzyż. Przed wybuchem pandemii - jak wspomniał Łysianski - rebelianci korzystali głównie z "darów" przysyłanych z Rosji.

"Nasz wybór - Rosja": głosi plakat na jednym z bloków w Doniecku dnronline.su

Zawieszone połączenia autobusowe, zamknięte przejścia

Separatyści wprowadzili kwarantannę w połowie kwietnia. Połączenia autobusowe między Donieckiem i Ługańskiem zostały zawieszone, autobusy przestały także kursować do graniczącego z Ukrainą obwodu rostowskiego w Rosji. Zamknięte zostały przejścia na pasie, który oddziela tereny kontrolowane przez stronę ukraińską i rebeliantów.

W obwodzie ługańskim - jak informowała wówczas ukraińska sekcja rozgłośni Głos Ameryki - zostały zamknięte restauracje, centra handlowe i salony fryzjerskie. "W obwodzie wprowadzono ograniczenie ruchu. Miasta, takie jak Pierwomajsk, zostały otoczone punktami kontrolnymi. Nie można wejść do sklepu spożywczego bez maseczki ochronnej. W Doniecku wszystko przebiega łagodniej. Działają rynki z żywnością, kursuje transport miejski, kawiarnie i restauracje pracują w ograniczonym trybie. Cerkwie są otwarte" - relacjonowała rozgłośnia Głos Ameryki. 

Donieck w czasie pandemii dnronline.su

KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. CZYTAJ RAPORT TVN24.PL >>>

Kwarantanna w Donbasie została wprowadzona, ale nie zawsze jest przestrzegana. Separatyści organizują imprezy masowe z takich okazji, jak na przykład Dzień Rosji.

- Dzień Rosji (obchodzony 12 czerwca - red.) był świętowany na wielką skalę, w tym dniu organizowano maratony. (Separatyści) mówią, że uznają kwarantannę, ale jej nie przestrzegają. Ostatnio bojownicy poinformowali, że w Antracycie był wybuch pandemii, ale to nieprawda. Zamknęli miasto około półtora tygodnia temu, ponieważ wybuchły tam protesty górników - mówił tygodnikowi "Nowoje Wriemia" Pawło Łysianski.

Autorka/Autor:tas/dap

Źródło: Nowoje Wremia, Głos Ameryki

Źródło zdjęcia głównego: dnronline.su