Ukraina zapowiada kontrofensywę. Ekspert: nie ma wystarczających zasobów, by odbić te tereny

Źródło:
PAP

Stawianie tezy o szerokiej kontrofensywie ukraińskich wojsk przeciwko rosyjskim siłom na południowym odcinku frontu jest ryzykowne. Można raczej mówić o operacjach ofensywnych na ograniczoną skalę, służących pokrzyżowaniu politycznych planów Kremla - ocenił ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Piotr Żochowski. Dodał, że "rosyjskie postępy terytorialne są osiągane powoli, a Kreml, oszczędzając własne siły, liczy na to, że druga strona w końcu zacznie się łamać".

Analityk podkreślił, że władze w Kijowie zapowiadały w ostatnich tygodniach kontruderzenie na południu kraju, szczególnie w obwodzie chersońskim, lecz prawdopodobnie nie będzie to ofensywa o frontalnym charakterze, która zmusiłaby najeźdźców na przykład do opuszczenia zajętych dotychczas terytoriów.

- Rosyjskie wojska przerzuciły na ten odcinek frontu dodatkowe siły, natomiast Ukraina nie dysponuje wystarczającymi zasobami, by odbić utracone tereny w regionach chersońskim czy zaporoskim - ocenił Żochowski. - Trzeba też jednak pamiętać, że oświadczenia Kijowa potwierdzające ten stan rzeczy, czyli odnoszące się do niewystarczającej ilości uzbrojenia, są próbą wywarcia presji na Zachód, aby kontynuował dostawy broni i amunicji. Warto to postrzegać nie tylko przez pryzmat sytuacji na froncie, ale również działań dyplomatycznych, służących utrzymaniu wysokiego poziomu wsparcia w konflikcie z Rosją - zauważył ekspert.

Ukraińscy żołnierze na pozycjach niedaleko CharkowaPAP/EPA/SERGEY KOZLOV

"Kreml liczy na to, że druga strona w końcu zacznie się łamać"

Według analityka OSW działania Kremla świadczą o tym, że agresja na Ukrainę stanowi element realizacji długookresowych celów politycznych Moskwy, zwłaszcza wobec Zachodu. Jego zdaniem Rosja zamierza doprowadzić do podziałów wśród krajów UE i NATO co do sensowności udzielania Kijowowi dalszej pomocy militarnej.

- Rosyjskie postępy terytorialne są osiągane powoli, a Kreml, oszczędzając własne siły, liczy na to, że druga strona w końcu zacznie się łamać. Druga strona, czyli głównie Zachód. Inwazja na Ukrainę, w połączeniu między innymi z komunikatami straszącymi użyciem broni jądrowej, ma być narzędziem politycznego nacisku Moskwy na świat zachodni - podkreślił analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.

Jako przykład rosyjskiej taktyki będącej kombinacją środków militarnych i dyplomatycznych Żochowski wskazał porozumienie z 22 lipca w sprawie odblokowania eksportu zboża z ukraińskich portów. Jego zdaniem dzięki umowie ze Stambułu Rosja występuje na arenie międzynarodowej jako państwo "ratujące świat przed kryzysem żywnościowym". Jednocześnie Kremlowi udało się w ten sposób zintensyfikować relacje z Turcją i zmniejszyć skalę politycznej izolacji - zauważył ekspert OSW.

Polityczne cele Moskwy

W odniesieniu do zamierzeń Rosji wobec Ukrainy, realizowanych przy pomocy środków wojskowych, najbliższym politycznym celem Moskwy będzie prawdopodobnie aneksja zajętych terenów sąsiedniego kraju - ocenił.

- Dlatego najeźdźcy obawiają się, że skuteczne ostrzały ich pozycji, przeprowadzane przez ukraińskie wojska, a także udane operacje ofensywne Kijowa wpłyną na morale mieszkańców okupowanych ziem. Miejscowa ludność może uzyskać nadzieję na wyzwolenie i podejmować coraz bardziej odważne akcje dywersyjne. Z tego powodu rosyjska armia zintensyfikowała na południu Ukrainy działania filtracyjne, starając się zabezpieczyć tyły - powiedział Żochowski.

Według niego wojskom agresora prawdopodobnie nie wystarczy już jednak sił i środków na dalsze natarcia, na przykład w kierunku Mikołajowa czy Odessy. - Zajęcie tych terenów wymagałoby zaangażowania dużej liczby osób w celu utrzymania okupacyjnej administracji - zaznaczył analityk.

Innym problemem Moskwy są znaczne straty w ludziach, które Kreml stara się za wszelką cenę ukryć w obawie przed niezadowoleniem społecznym. - Warto w tym kontekście spojrzeć na rosyjskie komunikaty z frontu w Donbasie. W raportach piszą o "połączonych siłach", czyli również wojskach samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Chodzi o zbudowanie przekazu, że to kto inny ma kłopoty, a nie my - dodał ekspert.

Ośrodek Studiów Wschodnich, założony w 1990 roku z inicjatywy Marka Karpia, jest jednym z wiodących think tanków w Europie Środkowej. OSW kieruje od 2016 roku doktor Adam Eberhardt.

Autorka/Autor:momo//now

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/SERGEY KOZLOV

Tagi:
Raporty: