Eksperci ISW: rosyjskie dowództwo krytykowane po ukraińskim ataku na bazę w Makiejewce

Źródło:
tvn24.pl, PAP
Nagranie zniszczonej rosyjskiej bazy w Makiejewce (wideo z 02.01.2023)
Nagranie zniszczonej rosyjskiej bazy w Makiejewce (wideo z 02.01.2023)Centrum Komunikacji Strategicznej Sił Zbrojnych Ukrainy/Telegram
wideo 2/2
Nagranie zniszczonej rosyjskiej bazy w Makiejewce Centrum Komunikacji Strategicznej Sił Zbrojnych Ukrainy/Telegram

Ukraiński atak na bazę wojskową Rosjan w Makiejewce doprowadził do znacznej krytyki pod adresem rosyjskiego dowództwa w przestrzeni informacyjnej - ocenił amerykański Instytut Badań nad Wojną. Think tank podkreślił, że "rosyjskie ministerstwo obrony próbuje zrzucić winę za swoje słabe bezpieczeństwo operacyjne na funkcjonariuszy samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej i rezerwistów".

W niedzielę wieczorem Centrum Komunikacji Strategicznej ukraińskiej armii poinformowało, że w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia dokonano ataku na koszary wroga w Makiejewce w Donbasie. W wyniku uderzenia w miejsce dużej koncentracji rosyjskich sił zginęło około 400 wojskowych, a około 300 zostało rannych. Dowództwo wojskowe w Kijowie zasugerowało, że przeciwnik wykazał się nieostrożnością, rozmieszczając wielu żołnierzy w jednym miejscu i narażając ich w ten sposób na atak. "Rezerwistów zwieziono do okupowanej Makiejewki i stłoczono tam w budynku szkoły zawodowej" - oznajmiło centrum w mediach społecznościowych.

ISW: Rosjanie szukają winnych

"Niszczycielski ukraiński atak na rosyjską bazę w Makiejewce przy użyciu rakiet HIMARS wywołał w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej znaczną krytykę rosyjskiego dowództwa wojskowego" - przekazał Instytut Badań nad Wojną.

Po tym zdarzeniu rosyjski resort obrony próbuje zrzucić odpowiedzialność na dowództwo samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i żołnierzy z mobilizacji. Funkcjonariusze organów ścigania DRL oznajmili w rozmowie z rosyjską państwową telewizją, że do uderzenia na Makiejewkę doszło dlatego, że rezerwiści naruszyli zasady bezpieczeństwa, nieostrożnie korzystając z prywatnych telefonów komórkowych. Pozwoliło to ukraińskim siłom zlokalizować pozycje wroga i przeprowadzić precyzyjne uderzenie na bazę w budynku szkoły - czytamy w analizie ISW.

Think tank zauważył, że propagandowe media i wspierający rosyjskie władze blogerzy szybko podjęli ten wątek i zaczęli wzywać Kreml do wprowadzenia bardziej rygorystycznych wytycznych dotyczących używania telefonów komórkowych na froncie. Jednocześnie resort obrony dba o to, by w sprawie ataku na Makiejewkę wypowiadali się przedstawiciele DRL, a nie urzędnicy i wojskowi w Moskwie. Celem jest ugruntowanie przekonania, że do ataku doszło w Donbasie, a zatem wina leży po stronie DRL - uważa amerykański ośrodek.

"Tak dotkliwe porażki skomplikują wysiłki Putina, by (...) utrzymać dominującą narrację w krajowej przestrzeni informacyjnej. (...) Niezdolność (prezydenta) do odniesienia się do krytyki i naprawienia błędów rosyjskiej kampanii wojskowej mogą podważyć jego wiarygodność jako sprawnego przywódcy w czasach konfliktu zbrojnego" - ocenił ISW.

Próby wytłumaczenia wojskowej i wizerunkowej klęski w Makiejewce nieostrożnym korzystaniem z telefonów spotkały się z krytycznymi i nierzadko ironicznymi komentarzami nawet ze strony rosyjskich propagandowych publicystów. Jedną z takich osób był Akim Apaczow - znany w Rosji dziennikarz i raper, autor utworów gloryfikujących m.in. inwazję na Ukrainę i prywatną firmę wojskową znaną jako grupa Wagnera.

"Teraz mówi się, że do wszystkiego tego doszło z powodu dużej liczby rosyjskich kart SIM. Potem może jeszcze coś wynajdą. Uwaga opinii publicznej koncentruje się w ten sposób na różnych drobiazgach. Oczywiście winni są miejscowi (z Donbasu), którzy przekazali informacje (o rosyjskich pozycjach) ukraińskiej armii, rezerwiści korzystający z kart SIM, psy stróżujące, które za głośno szczekały i zwróciły tym uwagę Ukraińców. Będziemy oskarżać każdego, tylko nie faktycznych winowajców. Prawda?" - napisał w poniedziałek Apaczow na Telegramie

Autorka/Autor:ft/kg

Źródło: tvn24.pl, PAP

Tagi:
Raporty: