Turcja ma zasilać IS rekrutami ściąganymi z Chin. "Piorą mózgi młodym i wysyłają ich na front"

Ujgurowie zamieszkują zachodni kraniec ChinWikipedia (CC BY-SA 2.5) | Colegota

Tureckie władze ściągają chińskich muzułmanów, którzy później często trafiają w szeregi organizacji terrorystycznych i dżihadystycznych - stwierdził chiński urzędnik. Przedstawiciel MSW w Pekinie powiedział dziennikarzom, że turecka dyplomacja zaczęła aktywnie ściągać do swojego kraju Ujgurów, czyli muzułmanów z zachodu Chin. Po przybyciu do nowego kraju, gdzie nie grożą im prześladowania, mają oni jednak być pozostawiani sami sobie i często zasilają szeregi organizacji dżihadystycznych.

Chiny coraz głośniej wyrażają poirytowanie działaniami tureckich władz, które widzą siebie jako protektora uciskanej przez Pekin muzułmańskiej mniejszości, zamieszkującej zachód kraju. Chińczycy najbardziej prześladują lud Ujgurów, który bezskutecznie próbował się buntować przeciw władzom centralnym. Ankara poczuwa się do więzi duchowej z nimi i rozpoczęła skryty program umożliwiania im wyjazdu do swojego kraju. Bardzo drażliwe na punkcie swojej niezawisłości Chiny reagują na to alergicznie.

Chińskie oskarżenie

Tong Bishan, szef wydziału Dochodzeń Kryminalnych w MSW, powiedział grupie reporterów na spotkaniu w Pekinie, że Turcy utworzyli specjalny szlak przerzutowy, którego kluczowym punktem jest ambasada w Kuala Lumpur. Turecka dyplomacja pomaga wyjechać Ujgurom do stolicy Malezji, gdzie wręcza im dokumenty zaświadczające, że są obywatelami Turcji. Na ich podstawie mogą swobodnie ruszyć w dalszą drogę, do swojej nowej, muzułmańskiej ojczyzny. Tong stwierdził, że tym sposobem wyjechały już "setki a prawdopodobnie tysiące" Ujgurów. Pekin zaczął temu przeciwdziałać i naciska na władze Malezji, aby odsyłały Ujgurów do Chin. W tym tygodniu deportowano sto osób, co wywołało irytację Ankary. Chiński urzędnik twierdzi, że działania Turcji są złe nie tylko ze względu na ingerencję w wewnętrzne sprawy Chin, ale też z tego powodu, że pod dotarciu do celu Ujgurowie mają być pozostawiani sami sobie. - Nie mają szansy dostać legalnej pracy i kończą w grupach ekstremistycznych. Bardzo łatwo ulegają wpływom pewnych sił, zwłaszcza Islamskiego Ruchu Wschodniego Turkmenistanu (organizacja, którą Pekin oskarża o prowadzenie akcji terrorystycznych w zachodzie Chin - red.) - stwierdził Tong. Chińczyk przekonywał, że werbownicy różnych organizacji ekstremistycznych wręcz walczą o Ujgurów. - Jest o nich rywalizacja. Niektórzy trafiają do Iraku, inni do Syrii, gdzie organizacjom terrorystycznym brakuje ludzi. Zapłacą nawet dwa tysiące dolarów za osobę. Piorą mózgi młodym i wysyłają ich na front. Oni są mięsem armatnim - stwierdził Tong. Powiedział też, że część chińskich obywateli trafiła w szeregi Państwa Islamskiego, choć nie był w stanie stwierdzić, ilu konkretnie. Tong zapewniał, że chińskie władze starają się pomagać Ujgurom i wcale ich nie prześladują. - Zapewniamy edukację i wsparcie. Pokazujemy im, o co naprawdę chodzi w islamie - zapewniał. Nie ma jednak wątpliwości, że Pekin nie jest przyjacielem Ujgurów i stosuje wobec nich represje. Jedną z podstaw nowoczesnego chińskiego państwa jest dławienie wszelkich ruchów separatystycznych i odmiennych kultur. Wynika to z zakorzenionej głęboko w historii obawy o możliwość rozpadu państwa na mniejsze, tak jak miało to miejsce już wiele razy w przeszłości, a ostatnio pod koniec XIX wieku.

Autor: mk//rzw / Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 2.5) | Colegota