"Chciałem być pewien, że to, co powiem, będzie właściwe". Trump broni swojej reakcji na zamieszki


- Nie należy się spieszyć z oceną, jeśli nie zna się dobrze wszystkich faktów - komentował we wtorek w Nowym Jorku prezydent Donald Trump, odnosząc się do zarzutów, że zbyt późno potępił przemoc ze strony białych nacjonalistów w Charlottesville.

Trump bronił swej pierwszej reakcji na zamieszki, do jakich doszło w mieście Charlottesville w stanie Wirginia. W sobotę prezydent potępił "przejawy nienawiści, bigoterii i przemocy z wielu stron", co uznane zostało przez wielu przedstawicieli Partii Demokratycznej i Partii Republikańskiej oraz przez media za wypowiedź zbyt ogólnikową.

Trump w ogniu krytyki

- Chciałem być pewien, że to, co powiem, będzie właściwe - podkreślił we wtorek Trump. Przypomniał, że w poniedziałek potępił neonazistów. - Ale nie wszyscy, którzy byli w Charlottesville, to neonaziści i biali supremacjoniści - dodał prezydent USA. Podkreślił jednocześnie, że przemocy w Charlottesville dopuścili się także lewicowi aktywiści. - Czy oni są bez winy? - pytał retorycznie podczas konferencji prasowej w Trump Tower.

Jego zdaniem podczas zamieszek po obu stronach były zarówno agresywne, jak i pokojowo nastawione grupy.

W poniedziałek po ostrej krytyce płynącej także z własnego obozu politycznego prezydent zdecydowanie potępił "zło, jakim jest rasizm, i wszystkich tych, którzy w imię rasizmu (...) uciekają się do przemocy, w tym Ku-Klux-Klan, zwolenników supremacji białej rasy, neonazistów i inne grupy nienawiści".

Trump nazwał sprawców motywowanej rasowo przemocy "kryminalistami i zbirami", dodając, że są oni "odrażający dla wszystkiego, co jest nam drogie jako Amerykanom".

Zamieszki w Charlottesville

W przeciwieństwie do wielu Republikanów, a także prokuratora generalnego USA Jeffa Sessionsa, Donald Trump unika określenia aktem terroru ataku na kontrdemonstrantów.

- Czy to było morderstwo? Czy to był terroryzm? Kierowca samochodu jest mordercą - stwierdził we wtorek Trump. Podczas sobotniej demonstracji białych nacjonalistów w Charlottesville samochód wjechał w kontrdemonstrantów. Zginęła 32-letnia Heather Heyer, a rannych zostało co najmniej 19 osób. Domniemany sprawca tragedii to 20-letni James Alex Fields Jr.

Grupy ultraprawicowe - w tym osoby związane z rasistowską organizacją Ku Klux Klan, organizacjami białych nacjonalistów i organizacjami neofaszystowskimi - zjechały do miasteczka uniwersyteckiego Charlottesville. Ich demonstracja miała być protestem przeciw planowanemu przez władze miasta usunięciu z lokalnego parku pomnika generała Roberta E. Lee, jednego z dowódców Konfederacji w amerykańskiej wojnie domowej (1861-1865).

"Anti-Fascist Action"

Przedstawiciele ugrupowań lewicowych, w tym znani z agresywnej retoryki członkowie afroamerykańskiej grupy Black Lives Matter w odpowiedzi na protest skrajniej prawicy zorganizowali kontrdemonstrację pod hasłem "Anti-Fascist Action" (akcja antyfaszystowska).

Autor: tmw//now / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: