"To była cicha wojna atomowa". Uciekali z Czarnobyla, założyli nowe miasto


W nocy z poniedziałku na wtorek dawni mieszkańcy Czarnobyla i Prypeci oddali hołd ofiarom wybuchu reaktora w elektrowni atomowej. Przybyli na główny rynek w Sławutyczu, mieście oddalonym o 50 km, które zbudowano po ucieczce ze skażonego rejonu.

Ludzie składali kwiaty, zapalali świeczki i lampiony, by w towarzystwie duchownych i przy eskorcie wojska oddać cześć zmarłym w wyniku samego wybuchu z 26 kwietnia 1986 r. oraz tym, którzy stracili życie w kolejnych dniach i tygodniach po katastrofie, oczyszczając skażone tereny.

"Nie da się zapomnieć"

Dwa dni po tym, jak po wybuchu reaktora nr 4 w Czarnobylu władze sowieckie zarządziły ewakuację miasta, uciekinierzy ruszyli do oddalonych o dziesiątki kilometrów wsi i miast. Niektórzy uciekli na Białoruś, inni na południe Ukrainy.

W kolejnych miesiącach po katastrofie powstało też miasto Sławutycz. To w nim zamieszkało kilkadziesiąt tysięcy uciekinierów z Czarnobyla i jego okolic, głównie z Prypeci leżącej zaledwie 4 km od elektrowni. Ratując życie i zdrowie swoje i swoich bliskich po jednej z najgorszych katastrof nuklearnych w historii, zamieszkali jak najbliżej swoich domów.

30 lat po katastrofie były mieszkaniec Prypeci - Wasyl Markin - mówił w poniedziałkową noc, że "ta tragedia pozostanie do końca życia" z mieszkańcami opuszczonych miast. Tłumaczył, że o tym, co się stało, "nie da się zapomnieć". Sam powiedział, że pojawia się pod pomnikiem w centrum miasta co roku, by uczestniczyć we wciąż takich samych uroczystościach żałobnych.

Inni mieszkańcy Czarnobyla i Prypeci pojawili się ostatniej nocy w centrum Kijowa. Tam też składali kwiaty.

Jarosław Borysejewicz - jeden z "likwidatorów", czyli osób, które zostały oddelegowane do zbadania sytuacji w reaktorze i wokół niego w kolejnych dniach po wybuchu - mówił w poniedziałkową noc, że co roku składa kwiaty "przez szacunek dla przyjaciół". Powiedział, że szef jego zmiany, który prowadził przez całe dni jego grupę do pracy na skażonych terenach, z powodu silnego promieniowania zmarł kilka miesięcy po katastrofie.

- Nie myśleliśmy wtedy, że ten wypadek zmieni całe nasze życia i życia te zostaną podzielone na czas "przed wojną" i "po wojnie", jak teraz o tym mówimy. Dla nas - tych, którzy żyli i pracowali w Prypeci i w elektrowni była to cicha wojna atomowa - mówiła była pracownica Czarnobyla, Ludmiła Kamkina, która też od lat żyje w Kijowie.

Wybuch reaktora nr 4 elektrowni atomowej w Czarnobylu 26 kwietnia 1986 roku doprowadził do skażenia części terytoriów Ukrainy i Białorusi, łącznie około 100 tys. km kw. powierzchni, a więc obszaru równego 1/3 terytorium Polski. Substancje radioaktywne dotarły też nad Skandynawię, Europę Środkową, Polskę, a także na południe kontynentu - do Grecji i Włoch.

W wyniku wybuchu i kolejnych godzinach po nim zginęło bezpośrednio 31 osób. W następnych miesiącach i latach prawdopodobnie dziesiątki tysięcy innych osób, nigdy jednak nie udało się określić całkowitej skali chorób popromiennych spowodowanych katastrofą.

Sławutycz leży niedaleko CzarnobylaGooglemaps / TVN24

Autor: adso\mtom / Źródło: reuters, pap

Tagi:
Raporty: