"To była bomba samobójcy. Chaos. Wszyscy gdzieś biegli"


Tak, to była bomba samobójcy - mówi świadek porannego zamachu w Stambule w dzielnicy Sultanahmet, Murat Manaz cytowany przez agencję Reutera. Według miejscowych władz ataku zginęło 10 osób, a 15 zostało rannych.

Poranek w dzielnicy Sultanahmet i na historycznym placu o tej samej nazwie, graniczącym z jedną z największych świątyń w mieście - Błękitnym Meczetem - był spokojny. W okolicy pojawiło się kilka grup turystów. Po godz. 9 polskiego czasu nastąpiła jednak eksplozja.

Chaos i ewakuacja placu

- Tak, to była bomba samobójcy - opisuje zamach świadek agencji Reutera. Murat Manaz mówi, że widział atak, który miała przeprowadzić według niego jedna osoba. - Zobaczyłem to i wróciłem do hotelu - dodaje mężczyzna.

- Był chaos. Wszyscy gdzieś biegali. Policjanci nie mogli tego przewidzieć. Byli smutni, ale równocześnie starali się ewakuować okolicę. Powiedzieli, że robią to, bo istnieje prawdopodobieństwo wybuchu drugiej bomby. Plac ewakuowali w całości - relacjonował pierwsze chwile po zamachu mężczyzna.

Wersję o ataku zamachowca-samobójcy przedstawił po godz. 12 również prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, który został o tym poinformowany przez służby. Stwierdził on, że napastnikiem był mężczyzna "syryjskiego pochodzenia".

Według władz okręgowych w Stambule, w ataku zginęło co najmniej 10 osób, a 15 zostało rannych. Ranni przebywają w szpitalach. Według telewizji CNN Turk wśród nich są m.in. Niemcy i Norwegowie.

Autor: adso\mtom / Źródło: Reuters