Terroryści grożą: znów zaatakujemy


Terroryści z bliżej nieznanej organizacji Mudżahedini Hajderabadu i Dekanu ostrzegli władze Indii, że atak na Bombaj to dopiero początek.

- Ostrzegamy rząd Indii, by zaprzestał powtarzających się niesprawiedliwości wobec muzułmanów i oddał tereny im ukradzione. Wiemy, że rząd Indii nie potraktuje tych ostrzeżeń poważnie - napisali terroryści w mailu, który publikuje "Hindustan Times".

- Dlatego zdecydowaliśmy się na ostrzeżenie, które nie pozostanie po prostu ostrzeżeniem. Udowodniliśmy, że to prawda, a próbkę widzieliście w Bombaju - piszą terroryści. - Teraz będziemy reagować do czasu, gdy nie osiągniemy zemsty za wszystkie zbrodnie i zniewagi nam wyrządzone - dodali w mailu.

Zamachowców wspierali Pakistańczycy?

Nie wiadomo, czy oświadczenie jest autentyczne i czy Mudżahedini Hajderabadu i Dekanu rzeczywiście stoją za masakrą w Bombaju. Tymczasem wysoki rangą przedstawiciel hinduskiej armii, gen. R.K. Hooda oświadczył, że terroryści z Bombaju pochodzili z Pakistanu.

Dziennik "Times of India" podał zaś, także powołując się na źródła w armii indyjskiej, że terroryści aresztowani w hotelu Trident/Oberoi prawdopodobnie pochodzili z okręgu Faridkot w pakistańskim stanie Pendżab.

Islamabad zaprzecza

Pakistański minister obrony Chaudhry Ahmed Mukhtar zdecydowanie oświadczył jednak, że Pakistan nie ma nic wspólnego z zamachami. Pakistański minister spraw zagranicznych Shah Mehmood Qureshi, który przebywa właśnie z wizytą w Indiach, dodał zaś, że jest "zaszokowany i przerażony" zamachami w Bombaju. Zapewnił też o woli pełnej współpracy w zwalczaniu terroryzmu w regionie.

Indie już wielokrotnie w przeszłości oskarżały Pakistan o wspieranie terroryzmu w związku z trwającym od kilkudziesięciu lat pakistańsko-indyjskim konfliktem o Kaszmir. W wielu przypadkach zachodnie agencje wywiadowcze i eksperci potwierdzali hinduskie oskarżenia.

Źródło: PAP, hindustantimes