Tej nocy rozstrzygną się losy wyborów? Obama musi atakować


Na Uniwersytecie Hofstra w Hempstead w stanie Nowy Jork odbędzie się we wtorek wieczorem (czasu USA) druga debata telewizyjna między prezydentem Barackiem Obamą a republikańskim kandydatem do Białego Domu w tegorocznych wyborach Mittem Romneyem.

Wielu komentatorów uważa, że może ona zadecydować o wyniku głosowania 6 listopada. Jak wskazują badania opinii, szanse obu kandydatów są wyrównane. Przewaga Obamy w sondażach stopniała po jego nieudanym występie w pierwszej debacie w Denver 3 października.

Na kilka dni przed debatą w Hempstead Obama i Romney intensywnie przygotowywali się do konfrontacji - prezydent w Wirginii, a jego oponent w Bostonie.

Pytania z sali Jak sądzą obserwatorzy, format debaty w Hempstead powinien odpowiadać prezydentowi. Będzie ona wzorowana na town meetings, czyli spotkaniach polityków z wyborcami, na których ci ostatni zadają pytania. Obama uchodzi za przywódcę, który dobrze nawiązuje kontakt z ludźmi, natomiast Romney ma opinię polityka, który nie najlepiej czuje się w podobnych sytuacjach i czasem popełnia gafy.

W czasie debaty we wtorek widzowie wybrani z reprezentatywnej próby wyborców jeszcze nie zdecydowanych na kogo zagłosują - dobranej przez Instytut Gallupa - będą zadawać pytania obu kandydatom. Pytania wyselekcjonuje wcześniej dziennikarka telewizji CNN Candy Crowley, która debatę poprowadzi, ale nie będą ich wcześniej znali Obama i Romney ani nikt ze sztabów ich kampanii wyborczych.

Obama zaatakuje Oczekuje się, że prezydent będzie znacznie bardziej aktywny i agresywny niż w pierwszej debacie, kiedy nie korzystał z okazji, by skutecznie odpowiadać na ataki Romneya. Sprawiał wrażenie - jak to określano - jakby był nieprzygotowany, znudzony lub zmęczony debatą. Eksperci podkreślają, że w Hempstead tak samo jak argumenty będzie się liczyć zachowanie obu polityków, ich mimika i mowa ciała. W debacie w Denver Obama często na przykład opuszczał wzrok kiedy mówił Romney, co mogło stwarzać wrażenie, że zgadza się z jego zarzutami pod swoim adresem.

Mogą przesądzić detale

Z minionych debat prezydenckich do historii przeszły podobne momenty. Wspomina się, że w 1992 r. ówczesny prezydent George H.W. Bush przegrał walkę o reelekcję z Billem Clintonem, ponieważ w czasie debaty w Richmond spojrzał na zegarek w czasie wypowiedzi swego oponenta. Odebrano to jako wyraz jego zniecierpliwienia i obojętności na troski zwykłych ludzi, gdyż Clinton odpowiadał na pytanie, jak sobie radzić z recesją. W kampanii 2000 roku złe wrażenie zrobiły ostentacyjne westchnienia i przewracanie oczami przez wiceprezydenta Ala Gore'a, kiedy słuchał wypowiedzi republikańskiego kandydata George'a W. Busha.

Autor: //gak / Źródło: PAP

Magazyny:
Raporty: