Bajkowe miasteczko przyciągało oligarchów, teraz mieszkańcy powiedzieli "dość". Ale nie wszyscy

Źródło:
"The New York Times"
Życie rosyjskich oligarchów po nałożeniu sankcji (11.03.2022)
Życie rosyjskich oligarchów po nałożeniu sankcji (11.03.2022)TVN24
wideo 2/35
Życie rosyjskich oligarchów po nałożeniu sankcji (11.03.2022)TVN24

Jezioro Tegernsee w Alpach Bawarskich przyciągnęło w ostatnich latach rosyjskich oligarchów, którzy w okolicznych miasteczkach zbudowali swoje wille i napędzali lokalne biznesy. Teraz - w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę i zachodnich sankcji - niektórzy mieszkańcy mówią "dość". Ale rosyjscy oligarchowie nie wszystkim przeszkadzają. Zwłaszcza tym, którzy mogą na nich zarobić. Reportaż z niemieckiego miasteczka opublikował "The New York Times".

Jezioro Tegernsee i miasto o tej samej nazwie leżą w Alpach Bawarskich, około 50 kilometrów od Monachium. Piękne widoki od setek lat przyciągały najbogatszych, którzy upodobali sobie okoliczne miejscowości jako bazę wypoczynkową. Przyjeżdżali tam bawarscy królowie, rosyjscy carowie, nazistowscy dygnitarze. Na początku XXI wieku powstał luksusowy hotel, który ściągnął tam celebrytów i bogaczy. Od kilkunastu lat Tegernsee stało się też popularne wśród rosyjskich oligarchów, którzy znajdowali tam pożądaną przez siebie dyskrecję.

- My z nich żyjemy, są źródłem naszego utrzymania. Dopóki o tym nie wspominamy, każdy na tym zyskuje. To jest taki cichy kontrakt - tłumaczy w rozmowie z "New York Timesem" Martin Calsow, autor książek kryminalnych, który mieszka w okolicy.

Rottach-Egern, miasto nad jeziorem TegernseeShutterstock

Lokalny polityk powiedział "dość", wezwał rząd do reakcji

Rosyjska agresja na Ukrainę - pisze "NYT" - skłoniła jednak niektórych mieszkańców do refleksji. Czy można nadal odwracać wzrok od tego, skąd pochodzą pieniądze, tak chętnie wydawane przez oligarchów w Tegernsee?

Taką refleksję chciał wywołać Thomas Tomaschek, lokalny polityk Zielonych z miasta Rottach-Egern, gdzie kilku rosyjskich oligarchów wybudowało swoje wille.

Tomaschek zaburzył panujący nad Tenegresse spokój i głośno wezwał rząd federalny do reakcji i przejęcia lub zamrożenia rosyjskich aktywów. - Mamy moralny problem z tymi oligarchami. Wiele osób mi mówi: "nie hałasuj, to nie nasza sprawa". Cóż, ja twierdzę, że to właśnie nasza sprawa - tłumaczy polityk.

Rosyjski oligarcha i jego trzy wille

Na cel wziął sobie w szczególności Aliszera Usmanowa, który w niemieckim miasteczku ma trzy wille. To - jak pisze "NYT" - rosyjski oligarcha, który zrobił majątek w branży metalurgicznej i górniczej, bardzo bliski sojusznik Władimira Putina. W lutym znalazł się na unijnej liście sankcji.

Zespół prasowy Usmanowa odpowiedział na pytania amerykańskiego dziennika. Napisał, że posiadłości w Rottach-Egern zostały zakupione "w pełni transparentnie i legalnie", a "żądanie wywłaszczenia czyjejś legalnie nabytej własności to nihilizm prawny w najczystszej postaci".

Przekonywał również, że Usmanow nie ma nic wspólnego z agresją na Ukrainę i "nie jest zbliżony do Putina".

W ostatnich tygodniach - wskazuje "NYT" - Niemcy próbują wzmocnić swoje przepisy, by szybciej i bardziej skutecznie zamrażać lub przejmować rosyjskie aktywa. Ale nadal może to trwać miesiące, potencjalnie zapewniając czas na przeniesienie lub ukrycie majątku - pisze amerykański dziennik.

Rottach-EgernShutterstock

300 osób protestowało przed willą oligarchy

Pod koniec marca Tomaschek zorganizował protest przed jedną z willi Usmanowa. Przyszło 300 osób. Tak wysoka frekwencja w tak małej miejscowości zszokowała wielu. - Tutaj tak po prostu się nie protestuje. To duża rzecz, naprawdę duża - mówi Josef Bogner, właściciel lokalnej restauracji.

Sam burmistrz Rottach-Egern chciał odwieść Tomaschka od pomysłu organizowania manifestacji. Mówił, że to "polowanie na czarownice".

Od tego czasu Tomaschek regularnie dostaje maile i telefony z groźbami i mową nienawiści, słyszy, że jest "nazistowską świnią".

Robił remont u oligarchy, teraz jest oburzony

Bo obecność rosyjskich oligarchów nie wszystkim przeszkadza. Zwłaszcza tym, którzy mogą na tym zarobić.

Andreas Kitzerow, lokalny rzemieślnik i "złota rączka", przed 24 lutego zajmował się remontem jednej z willi Usmanowa. - To oburzające. Usmanow, z tego co wiem, nie ma nic wspólnego z wojną. A oni myślą, że tylko dlatego, że zna Putina i jest Rosjaninem, to mogą mu to robić (zamrażać aktywa - red.) - tłumaczy.

Dodaje, że on i jego współpracownicy mieli dostać około miliona dolarów za pracę u Usmanowa. Teraz - z powodu sankcji - nie może im zapłacić nawet centa.

Autorka/Autor:ads/kg

Źródło: "The New York Times"

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Tagi:
Raporty: