"Coraz bardziej sfrustrowani" wyszli na ulice. Tak w Tajlandii nie było od lat

Źródło:
PAP

Jeden z największych od lat antyrządowych protestów odbył się w sobotę w Bangkoku na skwerze Sanam Luang. Uczestniczyło w nim kilkadziesiąt tysięcy osób, które domagają się dymisji rządu i rozpoczęcia w Tajlandii procesu demokratycznych reform.

Protestujący zebrali się po południu na terenie stołecznego Uniwersytetu Thammasat. Następnie wyruszyli na teren publicznego skweru Sanam Luang, położonego naprzeciwko pałacu królewskiego. Na liście żądań jest między innymi ustąpienie blisko związanego z armią rządu, przeprowadzenie nowych wyborów oraz reform politycznych, w tym ograniczenie roli króla i złagodzenie przepisów o obrazie majestatu. Uczestnicy demonstracji podkreślają także konieczność zmian w konstytucji, w tym procedury wyboru premiera, którego obecnie nominuje de facto rządząca Tajlandią junta.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Kilkadziesiąt tysięcy protestujących

Po godzinie 18 miejscowego czasu policja oceniała liczbę uczestników protestu na około 20 tysięcy. W sumie, według szacunków miejscowych i zagranicznych mediów, na skwerze Sanam Luang i otaczających go ulicach mogło się zgromadzić 30 tysięcy osób. Organizatorzy mówią o 50 tysiącach. Jak zauważają analitycy, niezależnie od tego, który z tych szacunków przyjąć za poprawny, czyni to trwającą demonstrację największym antyrządowym zgromadzeniem od lat.

Demonstranci, wśród których najwięcej jest studentów i młodzieży, wznosili okrzyki "Precz z dyktaturą, niech żyje demokracja!", "Prayuth won!" - skierowane do premiera Prayutha Chan-ocha. Ze sobą mają czerwone i tęczowe flagi, transparenty, banery ze sloganami krytykującymi rząd i zawierającymi odniesienia do osoby niepopularnego króla. Wielu z uczestników używało pozdrowienia z trzema palcami zainspirowanego filmem "Igrzyska śmierci", które stało się jednym z symboli prodemokratycznego ruchu.

Do kontroli nad tłumem władze zmobilizowały ponad 10 tysięcy policjantów. Na ulicach Bangkoku widziano też ciężarówki z armatkami wodnymi.

"Byliśmy coraz bardziej sfrustrowani"

Do trwającego zgromadzenia dołączyli działacze związków zawodowych, organizacji walczących o prawa kobiet oraz mniejszości seksualnych, a także aktywiści Czerwonych Koszul - zwolennicy premiera Thaksina Shinawatry, obalonego w czasie wojskowego przewrotu w 2006 roku. W sobotę przypada rocznica tego wydarzenia. Czerwone Koszule były nieaktywne od czasu zamachu stanu przeprowadzonego osiem lat później, w wyniku którego władzę przejął stojący na czele junty obecny szef rządu, generał Prayuth Chan-ocha.

Wśród demonstrantów pojawili się także politycy zdelegalizowanej w lutym centrolewicowej Partii Nowej Przyszłości (Phak Anakhot Mai), w tym jej lider Thanathorn Juangroongruangkit.

- To już mój trzeci protest - powiedziała PAP Koko, do niedawna studentka zarządzania, która pracuje w jednym ze stołecznych hoteli. - Ja i moi znajomi byliśmy coraz bardziej sfrustrowani jeszcze przed pandemią. Denerwowało mnie to, że coraz trudniej się żyje, denerwowała mnie delegalizacja partii Thanathorna, na którą głosowało 6 milionów ludzi. To nie jest prawdziwa demokracja - przekonywała.

Inni uczestnicy antyrządowego zgromadzenia podkreślali - zarówno na miejscu, jak i w mediach społecznościowych - że rząd generała Prayutha nie może ich dłużej ignorować, a na transparentach widać szeroki wachlarz antyestablishmentowych haseł, wśród których najbardziej kontrowersyjne są te nawołujące do ograniczenia roli monarchii. Za wszelką krytykę członków rodziny królewskiej grozi w Tajlandii do 15 lat więzienia.

Mimo to, w czasie trwających od lipca antyrządowych wystąpień instytucja monarchii po raz pierwszy w historii jest otwarcie i publicznie krytykowana.

W niedzielę planują marsz

Głównym organizatorem sobotniego protestu jest grupa studenckich aktywistów, wzywająca do zmniejszenia konstytucyjnych uprawnień króla Maha Vajiralongkorna (Ramy X), który po objęciu tronu przejął między innymi bezpośrednią kontrolę nad częścią wojska i zawartością pałacowego skarbca o wartości dziesiątek miliardów dolarów. Rano policja skonfiskowała aktywistom przygotowane do dystrybucji broszury, opisujące proponowaną reformę monarchii. Elektroniczna wersja broszury szybko została udostępniona online.

Około godziny 1.00 w nocy miejscowego czasu na skwerze Sanam Luang trwały przemówienia liderów protestów, a uczestnicy wiecu przygotowywali się do spędzenia nocy w namiotach. W niedzielny poranek planowany jest przemarsz, którego celem pierwotnie miała być siedziba rządu. W czasie wiecu organizatorzy zapowiedzieli, że ostateczny cel marszu wskażą rano.

Autorka/Autor:kk/adso

Źródło: PAP