Prokuratura nie zajmie się oskarżeniami Polańskiego o gwałt


Prokuratura w Bernie poinformowała w środę, że nie będzie prowadziła śledztwa w sprawie oskarżenia Romana Polańskiego przez 61-letnią obecnie Niemkę Renate Langer. Była modelka i aktorka twierdzi, że reżyser miał ją zgwałcić 45 lat temu.

Prokuratura wskazała, że karalność domniemanego przestępstwa już dawno się przedawniła. Prawnik Polańskiego Herve Temime podkreślił, że reżyser uznał zarzut Langer za bezpodstawny.

Langer złożyła skargę we wrześniu. Twierdziła, że reżyser zgwałcił ją w lutym 1972 roku w swoim domu w Gstaad. Dziennikowi "New York Times" Langer powiedziała, że ze zgłoszeniem gwałtu czekała ze względu na rodziców. - Moja matka dostałaby ataku serca – oświadczyła. Jej ojciec zmarł latem tego roku, a matka dwa lata temu.

Miał ją zgwałcić w sypialni

Według Langer poznała ona Polańskiego, gdy jako uczennica liceum zaczęła pracować w agencji modelek w Monachium. Jak relacjonuje, pojechała odwiedzić reżysera w jego domu w Gstaad. Miała na to pozwolenie rodziców, bo artysta sugerował, że jest zainteresowany obsadzeniem jej w jednym ze swoich filmów - pisze "New York Times".

Z relacji kobiety opisywanej w amerykańskim dzienniku wynika, że Polański zgwałcił ją w sypialni. Ona zaś - jak twierdzi - nie mogła się obronić, mimo że próbowała. "Zawstydzona i zdezorientowana" wyjechała z Gstaad kolejnego dnia.

Jak dodaje, mniej więcej miesiąc później Polański zadzwonił do niej z przeprosinami i propozycją występu w filmie "Che?". Langer przyjęła niewielką rolę, a reżyser miał jej obiecywać, że na planie będzie traktował ją z pełnym profesjonalizmem. Według kobiety w czasie pracy nad filmem rzeczywiście początkowo tak było. Pewnej nocy w Rzymie, gdzie realizowane były zdjęcia, zgwałcił ją jednak po raz kolejny - twierdzi.

Prawnik Romana Polańskiego Harland Braun odmówił amerykańskiemu dziennikowi komentarza.

"New York Times" podaje, że Langer jest czwartą kobietą, która oskarża Polańskiego o gwałt na nieletniej. Oprócz wspomnianego już przypadku Robin M. molestowanie zarzuciła mu brytyjska aktorka Charlotte Lewis.

Od 40 lat nie wrócił do USA

Najgłośniej było jednak o sprawie Samanthy Geimer. Polański oskarżony jest o to, że w 1977 roku po podaniu środka usypiającego i alkoholu 13-letniej wówczas dziewczynie doprowadził do stosunku seksualnego w domu aktora Jacka Nicholsona. Zgodnie z ustawodawstwem stanu Kalifornia kontakt seksualny z nieletnią traktowany jest jako gwałt. Na mocy zawartej wtedy ugody Polański przyznał się - w zamian za oddalenie innych zarzutów, w tym podania osobie niepełnoletniej substancji o regulowanym obiegu - do uprawiania seksu z nieletnią. W ramach tej ugody spędził 42 dni w areszcie. Przed ogłoszeniem wyroku opuścił jednak USA w obawie, że sędzia nie dotrzyma warunków ugody.

W sierpniu tego roku sąd w Los Angeles odmówił zamknięcia postępowania przeciwko Polańskiemu. Reżyser kilkakrotnie próbował doprowadzić do zakończenia procesu bez konieczności osobistego stawiennictwa w sądzie. Żadna z dotychczasowych prób nie powiodła się. W lutym media informowały, że artysta chciałby wrócić do Stanów Zjednoczonych i między innymi odwiedzić grób Sharon Tate.

Roman Polański mieszka i tworzy obecnie we Francji i w Szwajcarii. Często odwiedza również Polskę. Zarówno Szwajcaria, jak i Polska odrzuciły amerykańskie wnioski o ekstradycję reżysera do USA w związku ze sprawą Geimer.

Autor: MKK\mtom / Źródło: PAP, New York Times, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock