Parlament wybrał kurs na UE, zwolennicy Rosji zaczęli szturm


Przed budynkiem mołdawskiego parlamentu i w jego wnętrzu doszło do starć. Zwolennicy partii prorosyjskich zareagowali gwałtownie na wybranie proeuropejskiego premiera. Próbowali wedrzeć się na salę plenarną parlamentu, ale zostali odparci przez policję.

Nowym premierem Mołdawii został Pavel Filip. Jest zwolennikiem proeuropejskiego kursu państwa.

Starcie dwóch wizji kraju

Po przegłosowaniu wyboru Filipa temperatura na ulicy przed parlamentem sięgnęła wrzenia. Zwolennicy kursu wschodniego skandując „Złodzieje!”,„Zdrajcy!” czy „Odwołać głosowanie!” próbowali wedrzeć się do sali plenarnej, ale policja skutecznie dała im odpór, używając przy tym gazu łzawiącego. Nie wiadomo, czy ktoś ucierpiał. Część demonstrantów aresztowano.

Po nieudanej próbie wdarcia się do parlamentu zwolennicy bliższych związków z Rosją zgromadzili się przed budynkiem i rozpoczęli demonstrację. W centrum Kiszyniowa pojawiły się znaczne siły policji. Mieszkańcy miasta mówią wręcz o „morzu mundurowych”.

Ambasada USA i europejska dyplomacja wydały oświadczenia, w których wzywają do spokoju i opanowania. Zachód jest zadowolony z decyzji mołdawskiego parlamentu, ponieważ Filip zapowiada kontynuowanie kursu polityki na zbliżenie z UE.

Mołdawia stara się silniej związać z zachodnią Europą już od lat, ale wywołuje to opór części społeczeństwa i elit politycznych bardziej zainteresowanych związkami z Rosją. Moskwa ma silny przyczółek do wywierania nacisków na Kiszyniów w postaci zbuntowanej mołdawskiej republiki Naddniestrze, gdzie stacjonuje rosyjskie wojsko.

Opozycja oskarża premiera o korupcję

Mołdawia, licząca ok. 3,5 mln mieszkańców, pozostawała praktycznie bez rządu od października, gdy na skutek wotum nieufności i wobec oskarżeń o korupcję upadł gabinet Valeriu Streleta. Od tego czasu prezydent Nicolae Timofti dwukrotnie nominował kandydatów na premiera, ale żaden nie uzyskał aprobaty parlamentu. Dopiero trzeci kandydat, Pavel Filip, uzyskał poparcie, co było efektem kompromisu w proeuropejskiej, trójpartyjnej koalicji rządzącej. Opozycyjna Partia Socjalistów Republiki Mołdawii (PSRM) zablokowała w środę trybunę parlamentu, aby nie dopuścić do przedstawienia przez kandydata na premiera programu nowego rządu. W tej sytuacji Filip przemawiał z sali.

- Naród Mołdawii nie potrzebuje rządu, który mówi miłe rzeczy, lecz rządu, który rozwiązuje jego problemy - powiedział nowy premier po głosowaniu, gdy około dwóch tysięcy demonstrantów stało pod parlamentem, domagając się wcześniejszych wyborów. Demonstranci widzą w Filipie zaufanego współpracownika wpływowego oligarchy Vlada Plahotniuca, którego oskarżają o korupcję na wielką skalę.

Znikające miliardy

Protesty przeciw władzom w Mołdawii utrzymują się od wielu miesięcy z powodu odkrytej w kwietniu 2015 roku afery polegającej na wyprowadzeniu z mołdawskich banków w niewyjaśniony do dziś sposób ponad 1,5 mld dolarów. Pieniądze zniknęły w listopadzie 2014 roku z państwowego banku oszczędnościowego oraz prywatnych banków Unibank i Social Bank. Z raportu firmy konsultingowej Kroll wynika, że pieniądze wyprowadzono za pomocą oszukańczych pożyczek i transferów. Poprzez sieć rosyjskich spółek i fikcyjnych firm z siedzibą w Wielkiej Brytanii fundusze miały trafić do łotewskich banków. Afera bankowa zaostrzyła kryzys gospodarczy w Mołdawii związany z rosyjskimi kontrasankcjami wobec Zachodu i konfliktem zbrojnym na wschodniej Ukrainie

Autor: mk/ja / Źródło: BBC News, PAP