"Szokujący" wynik głosowania. Demokraci głosowali wbrew prezydentowi Obamie


Demokraci w amerykańskim Senacie zablokowali we wtorek rozpoczęcie formalnej debaty, która miała zakończyć się głosowaniem nad projektem ustawy o tzw. szybkiej ścieżce aprobaty dwóch umów handlowych, negocjowanych obecnie przez rząd USA z UE oraz krajami Azji i Pacyfiku.

Tylko jeden senator Partii Demokratycznej, Tom Carpe, głosował wraz z republikanami, by zakończyć obstrukcję parlamentarną, prowadzoną przez niechętnych negocjacjom handlowym demokratów. Potrzebne było do tego 60 głosów w 100-Senacie, tymczasem za przerwaniem obstrukcji zagłosowało tylko 52.

"Szokujący" wynik

Lider republikańskiej większości w Senacie Mitch McConenell ocenił wynik głosowania jako "szokujący". Demokraci głosowali bowiem wbrew prezydentowi Barackowi Obamie, który od dawna apeluje do Kongresu o przyjęcie ustawy o tzw. szybkiej ścieżce aprobaty umów handlowych. Jej przyjęcie dałoby administracji znacznie więcej elastyczności w negocjacjach z partnerami, a po ich zakończeniu Kongres mógłby w głosowaniu zaaprobować lub odrzucić umowy, ale nie mógłby wnosić poprawek.

Zwolennicy umów handlowych, z tym ogromna większość republikanów, zapowiedzieli, że po porażce w Senacie, podejmą próbę przyjęcia ustawy w Izbie Reprezentantów. Niemniej wtorkowe głosowanie pokazało, że losy ustawy jak i generalnie obu umów handlowych są niepewne, wobec silnego sprzeciw demokratów. Wielu z nich podziela obawy związków zawodowych, że umowy handlowe, a zwłaszcza liberalizacja handlu z Azją, są zagrożeniem dla części krajowej produkcji. Wskazują, że amerykański sektor przemysłowy stracił 5 mln miejsc pracy od 1994 roku.

Przeciwna ustawie jest m.in. wpływowa lewicowa senator z Elizabeth Warren, którą wielu wyborców Demokratów chciałoby widzieć w gronie kandydatów na prezydenta USA w 2016 r. Kilka dni temu Obama zarzucił Warren, że jest "słabo poinformowana", a jej sprzeciw wobec negocjacji handlowych "umotywowany politycznie". Ale tymi słowami jeszcze bardziej poróżnił się z Demokratami ws. handlu.

TTIP i TPP

Kilku demokratów w Senacie zapewnia, że jest skłonnych poprzeć ustawę o "szybkiej ścieżce", o ile republikanie poprą federalny fundusz pomocowy dla pracowników, którzy ucierpieliby na umowie handlowej (np. z powodu przeniesienia produkcji do Azji). Część domaga się też, by przyjąć zapisy umożliwiające karanie partnerów handlowych USA, którzy "manipulują walutami" poprzez sztuczne utrzymywanie niskiego kursu wymiany z dolarem, tak by uczynić swój eksport bardziej opłacalnym.

Administracja USA prowadzi negocjacje dwóch dużych umów handlowych. Jedna to transatlantycka umowa o wolnym handlu i inwestycjach z Unią Europejską (TTIP), a druga, znacznie bardziej zaawansowana, to umowa transpacyficzna (tzw. TPP), która obejmuje poza USA 11 krajów Azji i Pacyfiku - Australię, Brunei, Kanadę, Chile, Japonię, Malezję, Meksyk, Nową Zelandię, Peru, Singapur i Wietnam - ale bez Chin.

Nowe rynki dla produktów z USA?

Obama argumentuje, że TTP i TTIP "pomogą zdobyć nowe rynki dla produktów "Made in USA". Kilka dni temu powtórzył, że "podpisze tylko takie porozumienie, które pomoże zwykłym Amerykanom". Jednocześnie podkreślał, że "w czasach, gdy 95 proc. naszych potencjalnych klientów żyje poza granicami USA, musimy zapewnić, że to my, a nie kraje takie jak Chiny, określamy zasady globalnej gospodarki".

Paradoksalnie Obama może w sprawie TTP czy TTIP liczyć bardziej na republikańską opozycję, która od stycznia przejęła kontrolę nad Kongresem. Republikanie są tradycyjnie partią bardziej prorynkową i przychylną umowom o wolnym handlu. Niemniej znacznie więcej uwagi zarówno administracja jak i republikanie poświęcają obecnie umowie z Azją, a nie umowie z UE.

Wielu komentatorów powątpiewa, by Obamie udało się do końca kadencji sfinalizować negocjacje TTIP z uwagi na piętrzące się trudności. W UE wiele kwestii wywołuje społeczne wątpliwości, jak np. mechanizm rozwiązywania sporów na linii inwestor - państwo, tzw. ISDS, czy sprawa GMO, chlorowania kurczaków i obecności hormonów wzrostu w wołowinie. Z kolei USA, które liczą na znaczny wzrost importu swych towarów rolnych, wykluczają, by umowa handlowa z UE mogła nie obejmować rolnictwa.

Autor: pk / Źródło: PAP