Szef Mosadu: nie chcemy upadku reżimu w Teheranie


Izrael ma jeden interes: nie dopuści, by Iran uzyskał broń nuklearną. Nie chcemy, żeby reżim w Teheranie upadł - przekonywał szef Mosadu Josi Koen, cytowany przez izraelskie media. Dodał jednak, że Jerozolima bierze pod uwagę wszelkie działania, by nie dopuścić do broni atomowej w Iranie, także uderzenie zbrojne.

W wywiadzie, który ukazał się m.in. na łamach dziennika internetowego Times of Israel i nadany został przez kanał państwowej telewizji Kan, dyrektor Mosadu powiedział, że "Izrael nie jest zainteresowany konfliktem z Iranem".

- Izrael ma jeden interes: nie dopuścić, by Iran uzyskał wojskową zdolność nuklearną. Nie chcemy, żeby (irański) reżim upadł, nie chcemy mścić się na fizykach atomowych ani bombardować Teheranu - przekonywał.

Jak wyjaśnił, Izraelowi zależy, by doprowadzić Teheran do stołu rozmów i wypracować porozumienie, które wykluczy wszelkie opcje pozyskania przez Iran broni jądrowej.

Według szefa Mosadu Iran "absolutnie nie stanowi" obecnie egzystencjalnego zagrożenia dla Izraela, ale "wyzwanie w zakresie bezpieczeństwa". - To się jednak zmieni, jeśli Iran uzyska w końcu broń atomową - ostrzegł Koen. Wyznał, że Izrael bierze pod uwagę wszelkie działania, by nie dopuścić do takiego obrotu spraw, także uderzenie zbrojne. Zaznaczył jednak, że opcja militarna byłaby ostatecznością.

Cel Mosadu: Hamas

Szef wywiadu zagranicznego Izraela powiedział również, że "jeśli istnieje cel, który bez wahania eliminujemy, to są nim przebywający za granicą członkowie Hamasu", islamistycznego, palestyńskiego ruchu, który rządzi w Strefie Gazy.

Chodzi zarówno o "lokalnych agentów, jak również tych, którzy zajmują się nabywaniem broni używanej potem przeciwko Izraelowi" - uściślił Koen. - Było więcej niż kilku zabitych - dodał szef izraelskiego wywiadu zagranicznego.

Koen przyznał, że działalność Mosadu dotyczy także Iranu i szyickiej milicji Hezbollah - "zaciętych nieprzyjaciół Izraela".

Irański przywódca poza "ekskluzywną listą" celów. "Nie popełnił błędu"

Kasem Suleimani, dowódca irańskich Strażników Rewolucji, odpowiedzialny za operacje tej formacji na Bliskim Wschodzie twierdzi, że on i lider Hezbollahu Hassan Nasrallah byli celem izraelskiego nalotu na Bejrut w czasie Drugiej Wojny Libańskiej w 2006 roku.

Zapytany, czy to prawda, Koen odpowiedział, że "z całym szacunkiem dla jego zuchwałości", irański dowódca "nie popełnił jeszcze błędu, wskutek którego znalazłby się na ekskluzywnej liście celów Mosadu".

- On bardzo dobrze wie, że zamach na niego nie jest niemożliwy. Jego działania są dostrzegane i odczuwane wszędzie. Nie ma wątpliwości, że infrastruktura, którą zbudował, stanowi poważne wyzwanie dla Izraela - stwierdził dyrektor Mosadu.

Wypowiedzi Koena pojawiły się niewiele dni po tym, jak irańscy Strażnicy Rewolucji poinformowali o udaremnieniu zagranicznego spisku mającego na celu zamach na Sulejmaniego. W tym kontekście padło zacytowane na wstępie oświadczenie Koena, iż "Izrael nie jest zainteresowany konfliktem z Iranem".

Potencjalny następca Netanjahu?

Koen przejął kierownictwo nad izraelskim wywiadem w 2016 roku. Wcześniej pełnił funkcję doradcy premiera Benjamina Netanjahu ds. bezpieczeństwa. Jak pisze Times of Israel, pojawiają się głosy, że szef rządu postrzega Koena jako swojego potencjalnego następcę.

Kadencja 57-letniego szefa Mosadu dobiegnie końca w 2020 roku. Jak wyznał, nie zdecydował jeszcze, czy wejdzie do polityki. Zaznaczył jednak, że "zdecydowanie widzi się we władzach Izraela w przyszłości".

Irański program nuklearnyPAP

Autor: momo / Źródło: Times of Israel, PAP

Tagi:
Raporty: