Syryjski pocisk spadł w Turcji. Ta odpowiedziała ogniem

Aktualizacja:

Granat moździerzowy wystrzelony z Syrii spadł na turecką wioskę i zabił pięć osób. - W odpowiedzi ostrzelaliśmy cele na terenie Syrii - oznajmił po kilku godzinach turecki rząd. Wcześniej Turcja kontaktowała się z NATO i ONZ. Państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego mają spotkać się na nadzwyczajnym posiedzeniu.

Po serii incydentów w ostatnich miesiącach, kiedy pociski z terenu Syrii spadały w Turcji, rząd w Ankarze ostrzegł, że nie będzie więcej tego tolerował.

Zdecydowana odpowiedź

Wszystkie wcześniejsze ostrzały nie pociągnęły jednak za sobą ofiar. W reakcji Turcja najpierw zwołała specjalne posiedzenie w ministerstwie spraw zagranicznych, a premier Recep Tayyip Erdogan spotkał się z doradcami, by przedyskutować ewentualną ripostę.

Szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu wykonał też telefon do sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-Muna a później do szefa NATO, Andersa Rasmussena. Z tym ostatnim miano ustalić, że jeszcze w środę odbędzie się nadzwyczajne spotkanie członków sojuszu.

Posiedzenie będzie zwołane na podstawie artykułu 4. Traktatu Waszyngtońskiego. Artykuł ten przewiduje konsultacje sojuszników, gdy któryś z nich uzna, że zagrożona jest integralność jego terytorium lub bezpieczeństwo.

Kilka godzin później biuro tureckiego premiera wystosowało oświadczenie, w którym oznajmiono, że w ramach odpowiedzi ostrzelano "kilka celów na terenie Syrii". - Ten atak był natychmiastową reakcją naszych sił zbrojnych, które zbombardowały wzdłuż granicy cele wykryte przez radar - poinformował szef rządu w komunikacie.

Pechowy granat

Do tragicznego incydentu doszło w przygranicznej miejscowości Akcakale. Burmistrz Abdulhakim Ayhan powiedział, że pocisk trafił w dom, zabijając między innymi matkę i dziecko.

Co najmniej dziewięć osób jest rannych. Według świadka cytowanego przez agencję Reutera, wśród osób, które odniosły ciężkie obrażenia, jest trzech policjantów.

Łącznie na miasto w środę miało spaść sześć granatów moździeżowych.

Gorąca granica

Akcakale sąsiaduje przez granicę z syryjskim Tel Abjad. Od kilkunastu dni pobliskie syryjskie przejście graniczne kontrolowane jest przez opozycyjną Wolną Armię Syryjską. Wcześniej w wyniku gwałtownych walk rebeliantów z wojskami rządowymi pięć osób zostało rannych po tureckiej stronie granicy.

W ciągu ostatnich dziesięciu dni Akcakale jest regularnie trafiane przez zbłąkane kule i pociski, wystrzeliwane za granicą podczas walk prowadzonych przez syryjskich rebeliantów z wojskami prezydenta Baszara el-Asada. Ze względów bezpieczeństwa szkoły w miejscowości są zamknięte. W piątek pocisk moździerzowy uszkodził kilka budynków w Akcakale. Nie było jednak ofiar śmiertelnych.

Napięte stosunki

Podobne incydenty nieustanie wystawiają na próbę i tak już bardzo napięte relacje pomiędzy Syrią a Turcją. Przed syryjską wojną domową Ankara utrzymywała poprawne stosunki z Damaszkiem. Po wybuchu krwawych walk Turcy stanęli jednak po stornie opozycji.

Z Syrii do Turcji od wielu miesięcy płynie strumień uchodźców, którzy mieszkają w wielkich obozach na terenach przygranicznych. Przy cichym przyzwoleniu Turków, syryjska opozycja szmugluje w drugą stronę uzbrojenie i zaopatrzenie. W Turcji wypoczywają też rebelianci wyczerpani w walkach.

Autor: mk//bgr / Źródło: PAP, Reuters

Raporty: