Syryjska armia pod turecką granicą


Syryjskie siły lojalne wobec prezydenta Baszara al-Assada najechały w sobotę na miasto Bdama niedaleko tureckiej granicy, paląc domy i aresztując dziesiątki osób - donosi Reuters powołując się na świadków.

- Przyszli o 7 rano do Bdamy. Naliczyłem 9 czołgów, 10 pojazdów opancerzonych, 20 jeepów i 10 autobusów. Widziałem shabiha (siły rzadowe), które podpaliły dwa domy - powiedział agencji Saria Hammouda, prawnik mieszkający w mieście.

Inny świadek donosił, że wojska rządowe paliły też uprawy na pobliskich wzgórzach, stosując taktykę spalonej ziemi.

Syryjskie organizacje broniące praw człowieka mówią, że od czasu rozpoczęcia się w marcu masowych demonstracji, mających na celu odsunięcie od władzy rządzącego ponad 40 lat al-Assada, zginęło co najmniej 1300 cywilów, a ponad 10 tys. zostało aresztowanych. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka twierdzi, że zabito także ponad 300 żołnierzy i policjantów.

Wielka Brytania: Wyjedźcie

Także w sobotę Wielka Brytania wezwała swych obywateli do natychmiastowego opuszczenia Syrii lotami komercyjnymi, ostrzegając, że ambasada brytyjska w Damaszku może nie być w stanie zorganizować ewakuacji, jeśli sytuacja się pogorszy.

"Obywatele brytyjscy powinni natychmiast wyjechać lotami komercyjnymi, dopóki jeszcze normalnie one funkcjonują" - napisało brytyjskie MSZ w komunikacie. "Ci, którzy zdecydują się pozostać w Syrii lub udać się tam mimo naszego ostrzeżenia, powinni wiedzieć, że jest bardzo mało prawdopodobne, by ambasada brytyjska w Damaszku była w stanie zapewnić normalne usługi konsularne w razie dalszego pogorszenia się stanu porządku publicznego lub jeśli nasilą się niepokoje społeczne. Możliwości ewakuacji byłyby wówczas ograniczone z powodu prawdopodobnych ograniczeń w podróżach i transporcie" - ostrzega brytyjskie MSZ.

Źródło: PAP, lex.pl