Światowi liderzy bardziej elastyczni ws. klimatu?

 
Światowi przywódcy o zmianach klimatusxc.hu

Światowi liderzy będą rozmawiać o zmianach klimatu. Nowe porozumienie, które zastąpi protokół z Kioto, powinno być mniej rygorystyczne. A i tak najwięksi "truciciele" - USA i Chiny - mogą go nie zaakceptować.

Około 80 światowych przywódców spotka się w poniedziałek w ONZ w Nowym Jorku - a najwięksi producenci gazów cieplarnianych w przyszły czwartek i piątek w Waszyngtonie - by dyskutować o sposobach zapobiegania zmianom klimatu. Szczyt w Nowym Jorku będzie największym z dotychczasowych spotkań tego szczebla w sprawie zmian klimatu.

Yvo de Boer, czołowy przedstawiciel ONZ ds. zmian klimatycznych, powiedział, że konieczna może się okazać większa elastyczność i uwzględnienie innych rozwiązań w celu zmniejszenia efektu cieplarnianego. Dotychczas obowiązujący Protokół z Kioto obliguje 36 uprzemysłowionych krajów świata do redukcji w latach 2008-2012 emisji gazów cieplarnianych o przynajmniej 5 procent w stosunku do poziomu emisji sprzed lat 90. Nie ratyfikowały go USA i Australia.

ONZ chce, by szczegóły nowego globalnego porozumienia wypracować do końca przyszłego roku.

Jak zapobiec ocieplaniu się klimatu? Jednym z pomysłów jest dzielenie się przez kraje uprzemysłowione technologią czystej energii (wiatrowej, solarnej). Inny to powołnie specjalnych międzynarodowych funduszy na przystosowanie się do częstszych powodzi, susz i podnoszenia się poziomu mórz w dotkniętych tymi zjawiskami krajach.

Zdaniem de Boera kamieniem węgielnym, tak jak w Protokole z Kioto, powinno być prawne zobowiązanie krajów uprzemysłowionych do zmniejszenia emisji i pomoc w tworzeniu rynku kwot emisji dwutlenku węgla.

Takie podejście jak dotąd odrzucały USA. Prezydent George W. Bush uważa, że porozumienie z Kioto jest niesprawiedliwe, gdyż nie wyznacza konkretnych kwot do roku 2012, a jego ratyfikowanie przez USA wiązałoby się z utratą miejsc pracy.

Bogate kraje wyemitowały do atmosfery Ziemi największe ilości gazu od czasów rewolucji przemysłowej, ale obecnie kraje rozwijające się zaczynają dorównywać im pod tym względem. Chiny, które zrównują swoją pozycję ze Stanami Zjednoczonymi jako głównym emitentem gazów cieplarnianych, otwierają co tydzień dwie kolejne elektrownie węglowe.

Alternatywne pomysły Zdaniem Duńczyka Bjorna Lomborga, dyrektora duńskiego Instytutu Badań Środowiska Naturalnego, autora kontrowersyjnej książki "The Skeptical Environmentalist", efektywne trzymanie się zasad z Kioto kosztowałoby 180 mld dolarów rocznie.

Według niego na świecie powinno się przeznaczać 0,05 proc. PKB na rozwój źródeł energii nieemitujących dwutlenku węgla, co zwiększyłoby te wydatki dziesięciokrotnie, do 25 mld dolarów rocznie. Byłoby to jego zdaniem o wiele bardziej "wykonalne" i "w rezultacie przyniosłoby więcej dobrego niż Kioto I i Kioto II".

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu