Sudeccy Niemcy i oskarżenia o kolaborację. "Mroczne bagno" w czeskich wyborach


Przed drugą turą wyborów prezydenckich, pierwszych w historii bezpośrednich, w Czechach trwa bezpardonowa walka między obozami obydwu kandydatów. Rywalizacja między byłym lewicowym premierem Miloszem Zemanem i szefem MSZ Karelem Schwarzenbergiem rozstrzygnie się w piątek i sobotę.

Schwarzenbergowi przeciwnicy wytknęli wiele lat spędzonych na emigracji, a Zemanowi przypomnieli niejasną prywatyzację spółek węglowych i afery korupcyjne ludzi z jego otoczenia z końca lat 90. Wbrew oczekiwaniom zagrano też kartą niemiecką. Sondaż ośrodka ppm factum przeprowadzony na tydzień przed głosowaniem daje Zemanowi znaczną przewagę; poparcie dla niego deklaruje 54 proc. Czechów, a dla Schwarzenberga - 46 proc.

Choć w kraju, w którym wcześniej głowę państwa wybierał parlament, spodziewano się brutalnej kampanii, wyjątkowo agresywnie zabrzmiało pytanie Zemana w debacie telewizyjnej o tzw. dekrety Benesza. Schwarzenberg - zgodnie z tym, co deklarował przed laty - powiedział, że dekrety dotyczące wysiedlenia niemal trzech milionów Niemców sudeckich z Czechosłowacji, formalnie obywateli czechosłowackich, "dziś zostałyby uznane za poważne naruszenie praw człowieka", a "ówczesny rząd wraz z prezydentem (Edvardem) Beneszem trafiłby do Hagi". Czescy eksperci podkreślają, że wypowiedź Schwarzenberga o dekretach wzmocniła Zemana i przyniosła mu niemal pewne zwycięstwo.

"Karta niemiecka" w grze

Zeman, a także otoczenie ustępującego prezydenta Vaclava Klausa, natychmiast zaatakowali szefa dyplomacji za - jak twierdzą - obronę interesów niemieckich. Syn prezydenta Klausa, także Vaclav, dyrektor prestiżowego praskiego gimnazjum PORG, oskarżył teścia Schwarzenberga o kolaborację z III Rzeszą. Sztab Zemana na zamku niegdyś należącym do rodziny żony Schwarzenberga znalazł zrabowane przez Niemców dzieła sztuki. Zapomniał jednak dodać, że włości już od lat nie należą do rodu von Hardegg.

Bez echa przeszło tymczasem kontrowersyjne zdanie Zemana o arystokratach gwałcących swoje służące i degeneracji szlachty. Zaprotestowały jedynie czeskie feministki.

"Mroczne bagno" Zemana

- Z pomocą tego mrocznego bagna Zeman prawdopodobnie zwycięży, choć podobne wysługiwanie się nacjonalizmem doprowadziło do porażki Klausa w wyborach do Izby Poselskiej z 2002 roku - twierdzi politolog Jirzi Pehe. - Ale Schwarzenberg w kraju pełnym uprzedzeń jest łatwiejszym celem niż była Unia Europejska w czasie kampanii Klausa z 2002 roku - dodał. Pehe dodaje, że gdyby Zeman wygrał bez tej "demagogii posługującej się uprzedzeniami", miałby szanse zostać prezydentem również tych, którzy obecnie popierają Schwarzenberga. - Zdecydował się jednak na rodzaj walki, za którą niemała część społeczeństwa jako prezydenta nigdy go nie będzie szanować - tłumaczy ekspert.

"Sudecka histeria"

Według komentatora liberalnego dziennika "Hospodarzske noviny" Jirzego Leschtiny przeciw Schwarzenbergowi zmobilizował się ogromny nacjonalistyczny obóz, od komunistów aż po otoczenie prezydenta Klausa. - Jeśli sudeckiej histerii ( ) ulegnie jeszcze większa liczba wyborców, będziemy mieli przez następne pięć lat inny problem: jak przeżyć prezydenturę Zemana związanego z epoką, kiedy wraz z Klausem próbował zrobić z wielu demokratycznych instytucji wydmuszki - mówi, odnosząc się do podpisanej w 1998 r. przez obu polityków tzw. umowy opozycyjnej.

Właśnie "umowa opozycyjna" podpisana między kierowaną przez Zemana Czeską Partią Socjaldemokratyczną (CzSSD) a Obywatelską Partią Demokratyczną (ODS) Klausa pozwoliła w 1998 r. na mniejszościowe rządy lewicy, a nawet w niektórych głosowaniach gwarantowała mu poparcie centroprawicy. Dziś to jeden z czołowych argumentów przeciwników Zemana.

Czeskie wrzenie

W stolicy w porównaniu z poprzednią turą wyborów widać o wiele więcej plakatów wyborczych. Podobiznami ministra spraw zagranicznych wyklejona jest część Placu Wacława, a także należąca do Ivana Havla, brata zmarłego w 2011 r. prezydenta Czech i Czechosłowacji Vaclava Havla, kamienica z kinem Lucerna. Więcej bilbordów z Zemanem można znaleźć na peryferyjnych blokowiskach. Wrze w czeskim internecie. Oprócz rozgrywającej się wśród internautów i nieprzebierającej w słowach batalii na komentarze pod artykułami o kandydatach, pojawiają się różne filmy i obrazki. W sieci zdecydowanie bardziej aktywni są wyborcy Schwarzenberga; minister zdołał przekonać do siebie ludzi młodych i liberalną inteligencję z wielkich miast. Za Zemanem opowiada się natomiast elektorat prowincji oraz słabiej wykształcony. Jedna z ulotek wylicza wszystkie argumenty przeciwników Schwarzenberga i pyta, czy przeszkadzałby Czechom prezydent, który wiele lat życia spędził w Austrii, ma małżonkę cudzoziemkę, problemy z językiem czeskim i wyraża opinie wbrew poglądom większości Czechów. Ale pod spodem - zamiast spodziewanego zdjęcia szefa dyplomacji - widnieje fotografia pierwszego prezydenta Czechosłowacji Tomasza Garrigue'a Masaryka. Podpis głosi: "Pogódźmy się, że takim właśnie człowiekiem był nasz pierwszy prezydent".

Autor: mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: