"Ludzie chcą upadku reżimu". Ośmiu zabitych w masowych protestach w Sudanie


Osiem osób zginęło w czwartkowych protestach przeciwko drożyźnie i rządowi w Sudanie - poinformowały miejscowe władze. W dwóch miastach wprowadzono stan wyjątkowy. Czwartek był drugim dniem masowych protestów w tym kraju.

W stołecznym Chartumie policja użyła wobec kilkuset demonstrujących gazu łzawiącego. Protestujący skandowali: "Ludzie chcą upadku reżimu". W czasie akcji pojawiały się żądania dymisji prezydenta Omara al-Baszira.

Na północy, w mieście Dongola, demonstrujący podpalili lokale rządzącego Kongresu Narodowego. Miasta objęte stanem wyjątkowym to Atbara na północnym wschodzie i Al-Kadarif na wschodzie kraju.

To jedne z największych demonstracji w Sudanie od 2013 roku, kiedy protestowano przeciwko cięciom w państwowej pomocy finansowej - przypomina Reuters.

Kryzys w Sudanie

Blisko 39-milionowy Sudan rozwija w ostatnich latach eksploatację ropy naftowej i złóż złota, ale według Banku Światowego 60-75 proc. ludności nadal żyje z rolnictwa. Ogromna większość Sudańczyków utrzymuje się za równowartość mniej niż jednego dolara dziennie.

W październiku 2017 roku Stany Zjednoczone złagodziły sankcje nałożone na Sudan, które obowiązywały ponad dwie dekady. Uczyniły tak, by zadowolić oczekiwania MFW, który wezwał władze Sudanu do wprowadzenia płynnego kursu walutowego, co mogłoby uratować gospodarkę przed zapaścią.

Oficjalnie Chartum nie zastosował się do tych rekomendacji, natomiast ogłosił dewaluację funta sudańskiego w styczniu i zawiesił subsydia dla producentów zbóż, co spowodowało z kolei podniesienie czarnorynkowego kursu walut zachodnich oraz doprowadziło do podwojenia ceny chleba. Władze wprowadziły następnie sztywny, wyznaczany odgórnie kurs funta sudańskiego. Wszystko to pogłębiło kryzys ekonomiczny.

Autor: asty,mm / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: