Stasiuk o sprawie Ukrainy: Europa drży o swój obrzydliwy spokój


"Żadna mapa nie jest w stanie oddać i zmierzyć samotności, w której znalazła się tej zimy Ukraina. W Polsce wyblakły kolory pomarańczowej rewolucji. Czy straciliśmy wiarę w sens pomocy?" - pisze w eseju opublikowanym w "Die Welt" Andrzej Stasiuk, zastanawiając się nad tym, dlaczego Polska i Europa, swoim brakiem działań w sprawie Ukrainy, zaprzeczają wartościom, które wyznają.

Stasiuk pisze - w tekście opublikowanym również w "Gazecie Wyborczej" - że oglądając zdjęcia i przekazy telewizyjne z kijowskiego Majdanu ma wrażenie, że obserwuje "złowieszczą fiestę", a centrum Kijowa przypomina Mordor czy "film z gatunku fantasy pomieszany z katastroficzną opowieścią z przyszłości".

Europa "bezpieczna i syta" straciła odwagę

"Nie daj się jednak zwieść własnym pragnieniom, droga Europo. Wiem, że wyobrażasz sobie, że to się nie dzieje naprawdę. Że to właśnie jakiś Mordor, jakaś stepowa Tataria na innym kontynencie. Że to tak naprawdę jakaś Rosja, która znowu się zmaga ze swoimi wewnętrznymi problemami, więc lepiej się nie wtrącać, nie drażnić i nie przeszkadzać" - kontynuuje pisarz.

Stasiuk wskazuje, że z Berlina do Kijowa jest bliżej niż do Rzymu czy Madrytu, ale też "żadna mapa nie jest w stanie oddać i zmierzyć samotności, w której znalazła się tej zimy Ukraina".

"Podczas pomarańczowej rewolucji w 2004 na Majdanie trwało radosne święto, chociaż zima była równie dotkliwa" - przypomina pisarz i zastanawia się, skąd dzisiaj brak działań i co się zmieniło przez zaledwie 10 lat.

"No więc co? Ukraińcom przybyło wiary i siły, a nam ubyło? Bo już jesteśmy bezpieczni i syci? Już nie krzyczymy: »Kijów - Warszawa wspólna sprawa!«? Bo nie ma karnawału, tylko mróz, smród palonej gumy, benzyny, czerń nocy, samotność i strach: zaatakują, nie zaatakują, zabiją, nie zabiją" - pyta Stasiuk.

"Obsceniczny dostatek" Europy

Jego zdaniem sytuacja w Kijowie i na całej Ukrainie przypomina w pewien sposób już to, co działo się w byłej Jugosławii w latach 1992-95. Wtedy Bałkany też były "samotne" i "cały świat mógł oglądać jak wydane są na rzeź". "Więc w porównaniu z 1939 r. nastąpił spory postęp. Postęp perwersji i okrucieństwa; Powtarzaliśmy obłudnie: To jednak Bałkany, tam tak zawsze, oni po prostu to lubią" - zauważa.

Europa według Stasiuka zupełnie się zmieniła: "Nie wiem, co się stało z tym kontynentem, z jego energią, odwagą, ekspansywnością, witalizmem. (...) Stoimy przy oknie i lękliwie wyglądamy zza firanki: Czy aby ktoś, broń Boże, nie zacznie »wyznawać tych samych wartości«. (...) Ona (Europa - red.) drży, że tak może być, ponieważ oznacza to tylko kłopoty. (...) Obsesyjnie liczy zyski i straty. Umiera ze strachu o swój stan posiadania. O swój obrzydliwy spokój, obsceniczny dostatek, wstrętne samozadowolenie" - wylicza pisarz i kończy smutną konstatacją, że "ukraińska zima 2014 jest europejską klęską".

*Andrzej Stasiuk - jeden z najbardziej znanych w Europie polskich pisarzy. Autor kilkunastu powieści, zbiorów opowiadań, dzienników i sztuk teatralnych m.in. "Białego kruka", "Opowieści galicyjskich", "Jadąc do Babadag" i "Fado". Od lat podróżuje po Europie Środkowo-Wschodniej i Bałkanach. W 1996 r. wraz z żoną Moniką Sznajderman założył "Wydawnictwo Czarne" mające swoją siedzibę w Wołowcu w Beskidzie Niskim.

Autor: adso//kdj / Źródło: "Die Welt", "Gazeta Wyborcza"

Tagi:
Raporty: