Śmierć turystów w Albanii. Zabójca zepchnął z urwiska wrak ze zwłokami


Dwoje czeskich turystów zginęło w północnej Albanii, na drodze do jednego z najpopularniejszych górskich kempingów w tym kraju. Zabójca zamordował ich strzałami w tył głowy. Potem starał się zatrzeć ślady i zepchnął samochód ze zwłokami w przepaść. Policja w niedzielę aresztowała jedną podejrzaną osobę.

Czesi - 36-letnia kobieta i 27-letni mężczyzna - jechali górską drogą w regionie Theth. Policja podejrzewa, że zabójca udający autostopowicza zatrzymał parę turystów jadących w stronę jednego z kempingów.

Strzelił im w tył głowy

W samochodzie, prawdopodobnie na jednej ze skarp dokonał zabójstwa, strzelając obu osobom w tył głowy. Potem zostawił broń w samochodzie i zepchnął go w przepaść. Prawdopodobnie liczył na to, że auto wybuchnie, a ciała turystów wraz z dowodami zbrodni spłoną.

Policja zawiadomiona o leżącym w przepaści wraku znalazła jednak i broń i dwanaście magazynków z amunicją.

Policja trafiła na podejrzanego po niespełna dobie. Udało się to, ponieważ odciski palców zdjęte z pistoletu wykazały, że należą one do osoby notowanej już w kartotekach.

Podejrzenie padło na 20-letniego Sokola Frana Mijacaja, który w 2010 r. też popełnił morderstwo, zabijając 11-letniego chłopca i kradnąc mu złotą bransoletkę. Został jednak wtedy skazany na zaledwie cztery lata więzienia i w ub. roku wyszedł na wolność.

Agencja Reutera pisze, że region Theth jest szczególnie popularny wśród czeskich turystów. Górzyste tereny Albanii odwiedzają też inni turyści z Europy Środkowej i Zachodniej. Miejsce pozostaje bardzo popularne, choć już w 2001 r. zaginęło tam i nigdy nie zostało odnalezionych trzech młodych, zagranicznych turystów.

Policja w niedzielę wyruszyła na poszukiwania zabójcy, angażując do akcji kilkuset funkcjonariuszy. Tak duża akcja była potrzebna, bo oddalony o około 150 km od Tirany region jest rajem narkotykowych bossów, którzy w trudno dostępnych dolinach mają tysiące hektarów plantacji marihuany.

Autor: adso/ja / Źródło: Reuters