Śmierć Borysa Bieriezowskiego pozostanie niewyjaśniona


Brytyjski koroner, który zajmował się ubiegłoroczną śmiercią byłego rosyjskiego oligarchy Borysa Bieriezowskiego, oznajmił, że nie można jednoznacznie określić, czy Rosjanin zabił się sam, czy padł ofiarą zabójcy.

Bieriezowski, który w następstwie konfliktu z Putinem opuścił Rosję i przyjechał do Wielkiej Brytanii w 2000 roku, 23 marca został znaleziony z pętlą na szyi na podłodze łazienki domu w Ascot.

Od roku brytyjscy śledczy starali się odpowiedzieć na pytanie, czy Rosjanin popełnił samobójstwo, czy został zabity. Najnowsze doniesienia BBC na temat decyzji koronera, nie rozwiewają narosłych wokół sprawy wątpliwości.

Koroner uznał, że zastosuje tzw. open verdict, czyli uznał, że dowody zgromadzone w sprawie nie są wystarczające do jednoznacznego orzeczenia o przyczynie zdarzenia. Oznacza to jednocześnie, że sprawa może być ponownie otwarta, gdy na jaw wyjdą nowe dowody.

Przyczyną decyzji koronera Petera Bedforda, informuje BBC, są rozbieżne wnioski, do których doszli badający ciało patolodzy. Jeden stwierdził, że Bieriezowski nie mógł się sam powiesić i prawdopodobnie został uduszony. Drugi patolog stwierdził jednak, że Rosjanin się powiesił.

- Nie mówię, że pan Bieriezowski odebrał sobie życie; nie mówię, że pan Bieriezowski został zabity - powiedział Bedforfd.

W środę ochroniarz Borysa Bieriezowskiego Avi Navama przyznał, że jego pracodawca już na wiele miesięcy przed śmiercią w marcu 2013 roku wielokrotnie mówił, że rozważa popełnienie samobójstwa i pytał go, jak najlepiej to zrobić.

Córka winą obarcza lekarzy

Córka Bieriezowskiego, Jelizawieta, zeznając w charakterze świadka, winą za śmierć ojca obciążyła lekarzy, którzy zalecili mu środki przeciwdepresyjne, a następnie polecili mu, by przestał je przyjmować ze względu na skutki uboczne. Znaleziono go martwego sześć dni po tym, gdy przestał je brać.

Według córki po przegranej w 2012 r. w głośnym procesie z Romanem Abramowiczem o odszkodowanie w wys. 3 mld funtów (ok. 5 mld USD), gdy sędzia publicznie nazwał go "nieuczciwym i niewiarygodnym świadkiem", ojciec zamknął się w sobie i podupadł na duchu, bojąc się, że na starość zostanie bez grosza. Miał też przekonanie, że w procesie odarto go z osobistej godności. Był to trudny okres w jego życiu także z tego powodu, że była narzeczona Jelena Gorbunowa procesowała się z nim o pieniądze. Bieriezowska, córka z pierwszego małżeństwa, jest przekonana, że lekarze mogli zrobić więcej dla jej ojca. Przyznała zarazem, że mówił on o odebraniu sobie życia.

Konflikt z Putinem

Bieriezowski mieszkał od 2001 roku w Wielkiej Brytanii, gdzie uzyskał azyl polityczny. Miał ważny wkład w wyniesienie Władimira Putina do władzy, ale poróżnił się z nim, ponieważ Putin nie chciał być jego marionetką.

Za prezydentury Jelcyna był najbogatszym człowiekiem w Rosji i należał do koterii zwanej familią rozdającą karty. Finansował Jelcynowi kampanię wyborczą. Miał udziały m.in. w AwtoWAZ-ie, Aerofłocie i telewizji ORT.

W czasie dochodzenia przed sądem koronera w Guildford przypomniano, że w 1994 roku usiłowano dokonać zamachu na Bieriezowskiego; zginął wówczas jego kierowca. W 2007 roku zawiązano spisek na jego życie w Wielkiej Brytanii. W tym samym roku sąd w Moskwie skazał zaocznie Bieriezowskiego na sześć lat robót w kolonii karnej. Władze Rosji bezskutecznie zabiegały o jego ekstradycję.

Autor: kg/mtom / Źródło: reuters, pap

Raporty: