Słowackie "nie" dla Traktatu było blisko


Przez kilkanaście godzin wydawało się, że Słowacy powiedzą "nie" dla Traktatu Lizbońskiego. Opozycja, której głosy były do poparcia ustawy ratyfikującej dokument, groziła, że jej nie poprze. Populistyczną koalicję premiera Roberta Fico uratowała jednak mniejszość węgierska.

Kością niezgody opozycji z rządem była nowa kontrowersyjna ustawa medialna.

Prawo, które przeforsowała koalicja premiera Roberta Fico sprawia, że gazety są zobowiązane do zamieszczania reakcji osób i instytucji na każdy artykuł, nawet jeśli zawarte w nim informacje są prawdziwe.

Opozycja, ale również Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zdecydowanie krytykują nową ustawę. OBWE jest zdania, że ustawa "gwarantuje politykom nieograniczony dostęp do odbiorców kosztem edytorów" i poważnie ogranicza autonomię redakcji.

Opozycja spełnia groźby

Przed głosowaniem nad ustawą opozycja głośno ostrzegała, że zrewanżuje się za przyjęcie kontrowersyjnych zapisów sprzeciwem wobec Traktatu Lizbońskiego.

Premier Fico, którego rząd zlepiony jest z mniej lub bardziej populistycznych ugrupowań, nie przejął się jednak ostrzeżeniami i, dysponując wystarczająca ilością 85 głosów w 150-osobowymi parlamencie, ustawę medialną przeforsował.

Węgrzy ratują sytuację

Problem w tym, że do uchwalenia ustawy ratyfikacyjnej potrzebował 3/5 głosów, a tyle jego koalicja już nie ma. Zgoda opozycji wydawała się więc niezbędna, ale przeciwnicy rządu grozili, że słowa dotrzymają.

Wahała się tylko opozycyjna Partia Węgierskiej Koalicji, dysponująca w parlamencie 20 miejscami. Ostatecznie jednak jej kierownictwo zdecydowało, że poprze w parlamencie ratyfikację Traktatu Lizbońskiego.

Głosowanie w czwartek ok. godz. 17.

Źródło: PAP, lex.pl