"Singapur skupiony tylko na sobie nie może przetrwać"


Premier Singapuru Lee Hsien Loong w środę w noworocznym wystąpieniu bronił osiągnięć globalizacji podkreślając, że przyniosła ona krajowi ogromne korzyści. Dodał, że miasto-państwo nie przetrwa, jeśli skupi się wyłącznie na sobie.

67-letni Lee Hsien Loong przyznał, że kraj dotknęło w ubiegłym roku spowolnienie gospodarcze. Zwrócił uwagę na panującą na świecie niepewność i poważne napięcia między USA i Chinami. O niepokoje w takich krajach, jak Hongkong, Chile i Francja, obwinił frustrację wynikającą z rosnących nierówności w dochodach.

- Ludzie obawiają się o podstawowe potrzeby, takie jak mieszkanie i praca. Są źli, że owoce wzrostu gospodarczego nie zostały podzielone sprawiedliwie, a nierówności w dochodach pogłębiają się. W rezultacie znaczna część tych społeczeństw straciła wiarę w system gospodarczy i polityczny, i patrzy w przyszłość z pesymizmem - powiedział.

Premier dodał, że powoduje to szowinizm, pogłębienie podziałów wyznaniowych i wzmocnienie dążenia do ochrony własnych interesów, a globalizacja wszędzie na świecie jest w odwrocie.

"Musimy pozostać otwarci"

Szef rządu przekonywał Singapurczyków, że mimo podobnych, co w innych krajach obaw, muszą oprzeć się pokusie skupienia wyłącznie na sobie.

- Zamiast tego musimy pozostać otwarci i powiązani z resztą świata. Globalizacja przyniosła Singapurowi ogromne korzyści. Singapur skupiony tylko na sobie nie może przetrwać - oświadczył.

Lee przypomniał, że w ubiegłym roku Singapur świętował 200-lecie przybycia na wyspę Brytyjczyków, którzy ufundowali tam współczesne miasto. Przyznał, że w przeciwieństwie do starożytnych cywilizacji ich przodków, Singapurczycy nie posiadają długiej, nieprzerwanej historii, podkreślił jednak heroiczne wysiłki wielu pokoleń obywateli w budowie państwa oraz wojnę, japońską okupację, zamieszki etniczne i kryzysy gospodarcze, przez które przeszli.

Wymienił też osiągnięcia swojego rządu w dziedzinie edukacji, mieszkalnictwa, opieki medycznej i transportu.

Lee podkreślił przy tym, że w długiej perspektywie ważniejszy od zaspokajania podstawowych potrzeb obywateli jest etos społeczny. - Stawiamy sobie za cel zbudowanie sprawiedliwego społeczeństwa, gdzie wzrost gospodarczy i dobrobyt przynoszą korzyści każdemu - zapewnił.

Zapowiedź zwiększenia populacji powodem protestów

Większość mieszkańców miasta-państwa stanowią etniczni Chińczycy, a największe mniejszości to Malajowie i Indusi. W 2013 roku rząd zapowiedział, że w ciągu 17 lat zwiększy populację do 6,9 milionów, sprowadzając nowych imigrantów. Zapowiedzi spowodowały rzadkie w tym kraju masowe protesty. Dziś mieszka tam 5,7 milionów osób, z czego 1,7 milionów to cudzoziemcy.

Singapur, który w latach 1963-1965 był częścią obecnej Malezji, został wykluczony z Federacji i w ciągu kilku dekad stał się jednym z najzamożniejszych państw świata w przeliczeniu na głowę mieszkańca.

W 1959 roku wybory w ówczesnej brytyjskiej kolonii wygrała Partia Akcji Ludowej (People’s Action Party), która rządzi Singapurem nieprzerwanie od tamtego czasu.

Miejscowa opozycja jest słaba, a jej działacze zwracają uwagę na represje, z którymi musi się mierzyć. Rząd miasta-państwa ściśle kontroluje media i ogranicza wolność słowa, często wytaczając procesy przeciwnikom politycznym, krytycznym dziennikarzom i blogerom.

Autor: tas/adso / Źródło: PAP