Serbscy drogowcy odrzucają oskarżenia: na drodze polskiego autokaru nie było "ostrych przedmiotów"


Zarządzające drogami w Serbii przedsiębiorstwo Putevi Srbije zdecydowanie zaprzeczyło doniesieniom, że przyczyną wypadku były ostre przedmioty rozrzucone na jezdni - przekazała agencja Tanjug. We wtorek o takich podejrzeniach mówiła przedstawicielka firmy turystycznej, która organizowała przejazd polskiego autokaru.

Do wypadku autobusu doszło na trasie Subotica-Nowy Sad, w pobliżu miejscowości Feketić, około 70 kilometrów od granicy węgierskiej. Autobus jadący z Grecji do Polski wypadł z trasy i przewrócił się na bok. Podróżowały nim w sumie 53 osoby, w tym trzech kierowców. Na pokładzie było 27 dzieci w wieku 13-16 lat.

Obrażenia odniosło ponad 20 polskich obywateli. Zmarła jedna osoba.

Serbscy drogowcy: droga była bezpieczna

We wtorek Anna Białek, przedstawicielka biura podróży z Poznania, które było organizatorem wyjazdu, stwierdziła, że przyczyną wypadku mogły być ostre przedmioty rozsypane na jezdni.

- Prawa przednia opona jest przebita. Autokar prowadził doświadczony kierowca, pojazd miał wszystkie badania i certyfikaty. Miał dwa lata. Wykluczamy jakąś wadę czy usterkę, bo przed wyjazdem z Grecji był sprawdzany - podkreśliła Białek.

Zarządzające drogami w Serbii przedsiębiorstwo Putevi Srbije zdecydowanie zaprzeczyło jednak tym doniesieniom - przekazała we wtorkowy wieczór agencja Tanjug. Przedsiębiorstwo zapewniło, że podczas regularnej kontroli, przeprowadzonej we wtorek tuż przed wypadkiem na tym odcinku drogi, stwierdzono, iż jezdnia "była we właściwym stanie technicznym i nie było na niej ostrych przedmiotów".

"Innymi słowy, korytarz 10 (droga E-75 w kierunku Belgrad-granica węgierska - red.), droga w kierunku Suboticy i strefa Feketicia były bezpieczne dla ruchu. Według wstępnych informacji, przyczyną wypadku drogowego był czynnik ludzki" - dodało w oświadczeniu przedsiębiorstwo.

Przy okazji Putevi Srbije uczuliły kierowców na fakt bardzo wysokich temperatur w regionie, które "wpływają na koncentrację i wolniejszy czas reakcji" - podaje opisujący sprawę portal serbskiej telewizji publicznej, RTS.

Kierowca zatrzymany

Jak relacjonowała we wtorek wieczorem specjalna wysłanniczka TVN24 Agnieszka Veljkovic, która przybyła na miejsce wypadku i do Suboticy, kierowca, który prowadził pojazd, zgodnie z serbskim prawem, został zatrzymany na 48 godzin. Przesłuchano go i zbadano pod kątem obecności alkoholu we krwi. Badanie to niczego nie wykazało.

Jak dowiedziała się wysłanniczka TVN24, serbska prokuratura rozważa postawienie mu zarzutu sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Ma o tym zdecydować w czwartek, gdy minie 48 godzin od jego zatrzymania.

Autor: adso/jb / Źródło: rts.rs, TVN24, PAP