Premier Serbii Vojislav Kosztunica w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji wykluczył dalsze zbliżenie jego kraju z Unią Europejską. Przynajmniej do momentu, gdy wspólnota nie zmieni swojej polityki wobec Kosowa. Tymczasem szef serbskiego MSZ zarzucił sąsiadom zdradę regionalnej solidarności.
Serbskie media donoszą, że Kosztunica domagał się od UE uznania Serbii wraz z Kosowem jako jej konstytucyjną częścią. - Bruksela musi przyjąć do wiadomości, że Serbia z pewnością obejmuje także Kosowo - powiedział premier. Kosztunica dodał, że już w przeszłości stawiał sprawę bardzo jasno - zanim możliwe będzie wznowienie negocjacji UE z Serbią, Unia musi zmienić swą politykę wobec Kosowa.
Premier Serbii nie chce unijnej misji
Za kolejną przeszkodę w kontaktach między Belgradem a Brukselą premier Serbii uznał decyzję UE o wysłaniu do Kosowa prawie dwóch tys. policjantów, sędziów, celników i ekspertów ds. zarządzania. Jego zdaniem, ta unijna misja narusza suwerenność Serbii.
Według Kosztunicy, Serbia nigdy nie pogodzi się z secesją Kosowa. Premier zapowiedział, nie podając szczegółów, "zaostrzone środki dyplomatyczne" wobec krajów uznających niepodległość prowincji. Dotychczas Belgrad odwoływał z tych krajów "na konsultacje" swych ambasadorów.
Teraz premier zapowiada, że "nie będzie normalizacji stosunków z krajami, które uznały Kosowo".
"Serbia to ofiara etnicznego szantażu"
Serbski minister spraw zagranicznych Vuk Jeremić zarzucił krajom bałkańskim, które uznały lub zapowiedziały uznanie Kosowa, że zdradziły regionalną solidarność, by stanąć po stronie USA i Zachodu.
- To hańba, bo zamiast jednoczyć się pod sztandarem solidarności regionalnej, niektórzy postanowili stanąć po stronie tych podmiotów spoza regionu, które jednakowo traktują siłę i sprawiedliwość - Jeremić grzmiał w Sofii na pierwszym spotkaniu ministerialnym po ogłoszeniu niepodległości prowincji.
Określając swój kraj jako "ofiarę etnicznego szantażu" Jeremić oświadczył, że "Kosowo na zawsze pozostanie częścią Serbii", gdyż Belgrad "się nie ugnie".
"To zamach na naszą suwerenność"
Szef serbskiej dyplomacji mówił też o "bardzo niebezpiecznym precedensie". Ostrzegał, że ci, którzy uznają niepodległość Kosowa, dokonują tym samym zamachu na "suwerenność i integralność terytorialną Serbii".
- Kraje bałkańskie będą musiały ponieść konsekwencje swej złej decyzji, że zmusiły Serbię do wyboru między Kosowem a Europą. Koniec końców zostaliście postawieni w sytuacji wyboru między Serbią i Kosowem - mówił Jeremić.
Dwa państwa regionu - Albania i Turcja - już uznały niepodległość Kosowa. Bułgaria i Chorwacja oznajmiły, że są gotowe to uczynić. Niepodległości Kosowa są przeciwne Serbia, Rumunia, Bośnia i Hercegowina, Mołdawia i Cypr.
"Jednostronna kosowska deklaracja to bezprawie"
Jeremić wezwał wszystkie państwa, a przede wszystkim kraje bałkańskie, do odłożenia decyzji w sprawie uznania Kosowa do czasu decyzji Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (MTS). Serbia chce uzyskać od MTS orzeczenie w sprawie zgodności deklaracji niepodległości Kosowa z prawem międzynarodowym. Belgrad stoi na stanowisku, że ta jednostronna kosowska deklaracja była bezprawna.
- Kosowo nie będzie członkiem ONZ ani OBWE (...) Nigdy nie uzyska tego ostatecznego statusu legalności - oznajmił Jeremić.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA