Ściślejszy nadzór nad ochroniarzami w Iraku

 
Informacje o ochroniarzach firmy Blackwater często goszczą na łamach irackich gazetTVN24

Departament Stanu USA zalecił dokładniejszy nadzór nad działalnością firm ochraniających amerykańskich dyplomatów w Iraku. Blackwater - najważniejsza z nich, jednocześnie sprawczyni głośnego incydentu w Bagdadzie - poparła te zalecenia.

Blackwater, zatrudniająca w Iraku około 1000 pracowników, oświadczyła, że przychyla się do działań rządu, który dąży do zwiększenia wiarygodności firm zatrudnianych przez siebie w Iraku.

Firma znalazła się pod lupą po wrześniowym incydencie w Bagdadzie, gdy jej pracownicy zastrzelili 17 irackich cywilów. Jak twierdzili - uznali, że są to napastnicy starający się zaatakować konwój Departamentu Stanu. Wyniki śledztwa przeprowadzonego po tym wydarzeniu pokazały, że na 196 wszystkich incydentów, w 84 proc. przypadków to pracownicy firmy pierwsi otwierali ogień.

Do dziś Blackwater utrzymuje, że jej pracownicy zareagowali prawidłowo, jednak zdaniem irackiego rządu ich reakcja była niewłaściwa. Rząd w Bagdadzie domaga się od firmy łącznie 136 milionów dolarów odszkodowania - po osiem milionów za każdą niewinną zabitą przez nich osobę.

"Zmiany są konieczne, trzeba zająć się przeoczeniami w koordynacji i niedopatrzeniami, które podkopały zaufanie do programu bezpieczeństwa" - napisano w specjalnym raporcie ekspertów. Wśród zmian mają być m.in. ostrzejsze przepisy dotyczące użycia broni (tzw. rules of engagement), zwiększona współpraca między prywatnymi ochroniarzami a wojskiem oraz specjalne szkolenia związane z kulturą i zwyczajami w danym kraju, gdzie pracują najemnicy.

"Zamierzamy wziąć udział w konstruktywnych działaniach, zmierzających do zwiększenia nadzoru rządowego i wiarygodności i pochwalamy Departament Stanu, że zrobił na tej drodze kluczowy, pierwszy krok" - stwierdzono w oświadczeniu firmy Blackwater.

Po opublikowaniu raportu na temat pracy firm ochroniarskich w Iraku zrezygnował ze stanowiska Richard Griffin, odpowiedzialny za bezpieczeństwo dyplomatów w Departamencie Stanu. Departament nie wypowiedział się oficjalnie na temat jego odejścia.

Źródło: Reuters, TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24