Rosyjskie atomowe giganty mają wpłynąć na Bałtyk. "Jestem pełen obaw"

[object Object]
Atomowy okręt podwodny Dmitrij Donskoj służy we Flocie Północnej (nagranie archiwalne okrętów tej floty)MO Rosji
wideo 2/4

Latem na Bałtyk wpłyną dwa z trzech największych rosyjskich okrętów - Dmitrij Donskoj i Piotr Wielki - twierdzi gazeta "Izwiestia", powołując się na swoje źródła w wojsku. Dotychczas tak wielkie rosyjskie okręty nie pojawiały się na Bałtyku. Oba mają napęd atomowy, który też jest bardzo rzadko spotykany na tym morzu.

Informację zamieszczono na internetowej stronie "Izwiestii" 4 kwietnia, trudną ją zatem uznać za żart primaaprilisowy. Zwłaszcza że przytacza ją bez zastrzeżeń norweski portal "The Barents Observer", śledzący wydarzenia w rosyjskich bazach za kołem podbiegunowym. Komentują ją również eksperci.

Oczekiwanie na akceptację Putina

Dmitrij Donskoj to największy okręt podwodny świata, jednostka projektu 941 Akula (NATO: Typhoon). Dokładniej ostatni z sześciu zbudowanych w czasach ZSRR. Niegdyś przenosił międzykontynentalne rakiety balistyczne z głowicami jądrowymi, choć teraz już tego nie robi. Piotr Wielki to z kolei okręt flagowy rosyjskiej floty, krążownik rakietowy o napędzie atomowym projektu 1144 Orłan (NATO: Kirov).

Według "Izwestii" oba okręty mają przypłynąć z baz na Dalekiej Północy w czerwcu, aby stać się częścią wystawy towarzyszącej największym rosyjskim targom uzbrojenia morskiego IMDS oraz uroczystościom z okazji Dnia Floty. Tymczasowo mają stacjonować w bazie floty w Kronsztadzie położonej obok Sankt Petersburga.

Stosowny rozkaz o wykonaniu operacji miał zostać przygotowany przez dowództwo floty i oczekuje na ostateczną akceptację prezydenta Władimira Putina. Wojsko oczekuje jej w maju, po dokładnym obliczeniu kosztów operacji. Przygotowania do rejsu już mają trwać. Muszą być szczegółowe, bo będzie to wydarzenie bez precedensu.

Okręt typu Akuła podczas marszu na powierzchni. W latach 80. była to radziecka superbroń | US Navy

Rejs na powierzchni

"Izwiestia" przytacza komentarz Igora Kurdina, byłego dowódcy atomowych okrętów podwodnych i przewodniczącego klubu podwodniaków w Sankt Petersburgu.

- Ze względu na wymiary okrętu i małą głębokość Bałtyku, Dmitrij Donskoj przejdzie do Kronsztadu w położeniu nawodnym - twierdzi Rosjanin.

Na pewno będzie musiał płynąć wynurzony przez Cieśniny Duńskie, bo okręt ma 12 metrów zanurzenia, a woda ma tam tylko 15 metrów głębokości.

Według Kudrina Dmitrij Donskoj jest jedynym atomowym okrętem podwodnym, który można było skierować do takiego zadania. Nie jest on bowiem już jednostką bojową, ale eksperymentalną. Zdemontowano pierwotne uzbrojenie w postaci 20 rakiet międzykontynentalnych R-39. Służył przez lata do testów nowej rakiety balistycznej Buława. Obecnie program prób zakończono, przez co wielki okręt ma mało zajęć i można go wykorzystać do akcji promocyjnej. Pozostałe atomowe okręty podwodne mają zbyt napięte harmonogramy na takie wyprawy.

Rosyjski pomysł na pokazowy rejs skomentował Nils Bohmer, norweski fizyk jądrowy współpracujący z Fundacją Bellona, która monitoruje efekty działalności rosyjskiego wojska na Dalekiej Północy.

- Jestem pełen obaw, ponieważ 40-letni okręt podwodny z dwoma dość dużymi reaktorami przepłynie wzdłuż wybrzeży Norwegii i wpłynie na Bałtyk. Władze państw skandynawskich muszą znać dokładny plan rejsu, żeby odpowiednio się na to przygotować - stwierdził w rozmowie z "The Barents Observer".

Mający towarzyszyć okrętowi podwodnemu krążownik nie wywołuje takich emocji, ponieważ pływa on dookoła Europy nieustannie. Dopiero co wrócił z kilkumiesięcznego rejsu na Morze Śródziemne. Eskortował tam lotniskowiec Admirał Kuzniecow. Piotr Wielki nie jest też tak niezwykłą konstrukcją jak ostatni z radzieckich gigantów - Dmitrij Donskoj, choć też jest największym okrętem w swojej klasie na świecie.

Rosyjski atomowy krążownik rakietowy Piotr Wielki | mil.ru

Pamiątka po radzieckiej gigantomanii

Okręt podwodny, który Rosjanie mają wysłać na Bałtyk, jest jednym z największych kiedykolwiek zbudowanych. Sześć jednostek projektu 941 powstało w latach 70. i 80. XX wieku. Były szczytowym przejawem radzieckiej gigantomanii i nie liczenia się z kosztami w ferworze wyścigu zbrojeń z USA. Każdy mierzył 175 metrów długości i zanurzony wypierał 48 tysięcy ton. Ich amerykańskie odpowiedniki, jednostki typu Ohio, wypierają o połowę mniej.

Kiedy ZSRR się rozpadł, szybko się okazało, że Rosji nie stać na taką ekstrawagancję. Choć zbudowane okręty były ciągle nowe i nie miały swoich odpowiedników na świecie, to drastycznie ograniczono ich wykorzystanie.

Trzy odstawiono do rezerwy jeszcze w latach 90. Dwa kolejne w latach 2004 i 2006. Do dzisiaj trzy pierwsze zezłomowano przy ochoczym wsparciu finansowym USA. Dwa formalnie jeszcze stoją w rezerwie, ale też mają zostać rozmontowane w najbliższych latach.

Ostał się tylko pozbawiony zębów Dmitrij Donskoj. Jego główne uzbrojenie w postaci rakiet R-39 ponad dekadę temu wycofano z użycia. Jego przyszłość jest niejasna, ale prawdopodobnie również trafi do pieców hutniczych w przyszłej dekadzie.

Krążownik Piotr Wielki z kolei ciągle jest w aktywnej służbie i przenosi silne uzbrojenie w postaci rakiet przeciwokrętowych i przeciwlotniczych. Daleko wykraczające poza to, czym dysponują wszystkie państwa bałtyckie.

Autor: mk//plw / Źródło: Izwiestia, The Barents Observer, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: kuleshovoleg.ru | Oleg Kuleszow

Tagi:
Raporty: