Tysiące uciekają przed konfliktem. "Przyjeżdżają z bardzo niewielkim dobytkiem"

Źródło:
PAP

Przedstawiciel Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) Axel Bisschop poinformował w czwartek, że około 11 tysięcy osób uciekło z Etiopii do Sudanu przed konfliktem, który rozgorzał w etiopskim regionie Tigraj. Szacuje się, że połowę uciekinierów stanowią dzieci.

Około 7 tysięcy osób dotarło do Hamdajat w stanie Kassala na wschodzie Sudanu, a kolejne 4 tysiące do Lukdi w stanie al-Kadarif. Większość z nich to Tigrajczycy, a około 45 procent z nich to kobiety - powiedział przedstawiciel Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) Axel Bisschop .

- Przyjeżdżają z bardzo, ale to bardzo niewielkim dobytkiem i chociaż większość z nich jest zdrowa, otrzymaliśmy informacje o kilku rannych - powiedział dziennikarzom Bisschop podczas wirtualnej konferencji prasowej. Dodał, że UNHCR stworzył plan reagowania dla około 20 tysięcy ludzi. - Mamy również dalszy plan awaryjny dla nawet 100 tysięcy osób, ale (...) jest za wcześnie, aby oszacować liczbę osób, które rzeczywiście mogą przyjechać - poinformował.

Agencje pomocowe twierdzą, że sytuacja w zamieszkanym przez ponad 5 milionów ludzi Tigraju na północy Etiopii staje się tragiczna. Jeszcze przed konfliktem 600 tysięcy ludzi było tam zależnych od pomocy żywnościowej. Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) oceniło, że agencje pomocowe nie są w stanie uzupełnić zapasów żywności, zapasów dotyczących ochrony zdrowia i innych doraźnych dostaw z powodu braku dostępu.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Stan wyjątkowy w Tigraju

Tymczasem etiopska policja poinformowała w czwartek, że 242 agentów Frontu Wyzwolenia Tigrajczyków (TPLF) zostało zatrzymanych w stolicy kraju Addis Abebie pod zarzutem spisku mającego na celu "sianie chaosu". Policja skonfiskowała przy nich broń, w tym bomby i amunicję - powiedział komisarz policji Getu Argaw, cytowany przez media państwowe.

Od ponad tygodnia etiopskie siły federalne walczą z siłami TPLF w północnym stanie Tigraj, gdzie ataki z powietrza i walki na lądzie pochłonęły setki ofiar - pisze agencja Reutera. Informacje te jednak trudno zweryfikować. Rząd Etiopii zarzuca władzom Tigraju dążenie do secesji. We wrześniu w regionie tym odbyły się wybory wbrew władzom federalnym, które uznały głosowanie za nielegalne.

Od 4 listopada w Tigraju obowiązuje wprowadzony przez władze centralne półroczny stan wyjątkowy. Również TPLF, który rządzi górzystym stanem, ogłosił lokalny stan wyjątkowy w związku z - jak to nazwał - "inwazją z zewnątrz". Władze Tigraju oskarżają sąsiednią Erytreę o wspomaganie sił etiopskich i wysyłanie przez granicę wojska i atakowanie lokalnych sił. Erytrea temu zaprzeczyła.

Autorka/Autor:asty/kg

Źródło: PAP