Rosja "pręży muskuły" na Morzu Czarnym

Mariusz Sidorkiewicz o flocie czarnomorskiej
Mariusz Sidorkiewicz o flocie czarnomorskiej
tvn24
Rosjanie dążą do dominacji na Morzu Czarnymtvn24

Nigdzie na świecie Rosja w ciągu ostatniej dekady nie odbudowała potęgi tak efektywnie jak w regionie Morza Czarnego - pisze portal Radia Wolna Europa. "Prężenie muskułów" przez Moskwę na tym obszarze niepokoi NATO.

Militaryzacja Abchazji, a także aneksja Krymu połączona z dynamiczną modernizacją armii sprawiają, że Rosja zyskuje nowe narzędzia, by poszerzyć swój wpływ na terenie byłych republik radzieckich, zwiększyć presję na NATO i Unię Europejską - pisze portal Radia Wolna Europa.

Zauważa, że Moskwa do 2020 roku zamierza wydać 2,4 mld dolarów na Flotę Czarnomorską, m.in. na okręty, okręty podwodne, amfibie, zintegrowane systemy obrony powietrznej. Po osiągnięciu tych celów - jak informowała agencja Interfax - rosyjska flota w czasie jednej salwy będzie w stanie jednocześnie ostrzelać 200 celów pociskami manewrującymi Kalibr.

- Zagrożenie dla Kaukazu, Bliskiego Wschodu i Europy jako efekt rosyjskiej agresji na Gruzję w 2008 roku i Ukrainę w 2014 roku, wywrócenie europejskiego status quo oraz następnie militaryzacja całego obszaru są przedmiotem największych obaw zachodnich analityków ds. bezpieczeństwa - ocenił Stephen Blank z think tanku American Foreign Policy Council.

Nadmorskie zagrożenie

"Dominacja Moskwy nad Morzem Czarnym rzuca cień na nadmorskie państwa" - pisze portal. Wyjaśnia, że prozachodni kurs Ukrainy i Gruzji został przez Moskwę napiętnowany, a ich zdolność do samodzielnego rozwoju jest poważnie zagrożona.

W lutym Gruzja ogłosiła, że w Batumi zamierza wybudować wart 2,5 mld dolarów port towarowy. Miałby on ułatwić wymianę handlową z Europą oraz Chinami, ale to, czy przyciągnie inwestorów oraz czy będzie funkcjonował bez zakłóceń "jest teraz co najmniej częściowo pod kontrolą Moskwy". Czarny scenariusz zakłada, że inwestorzy po prostu się nie pojawią.

Radio Wolna Europa informuje, że taktyka Kremla polegająca na stosowaniu taktyki wojny hybrydowej, wysyłaniu "małych zielonych ludzików" oraz rozbudowa Floty Czarnomorskiej powoduje niepokój w stolicach państw, od Mołdawii po Azerbejdżan.

"Prężenie muskułów" przez Rosję - jak pisze portal - niepokoi także Rumunię i Bułgarię. - Takie trendy pozwalają Rosji czynić niemal niemożliwym lub całkowicie niemożliwym dostanie się NATO nad Morze Czarne i obronę sojuszników oraz partnerów bez dotkliwych strat okrętów, samolotów i ludzi - dodał Blank.

Syria i Turcja

Radio Wolna Europa zauważa, że rok po aneksji Krymu Flota Czarnomorska zwiększyła zasięg z płytkich wód ("green water") do operowania na głębokich wodach ("blue water"). Odgrywa to kluczową rolę w operacji w Syrii, bo z Morza Czarnego można drogą lotniczą i morską (przez Morze Śródziemne) przerzucać sprzęt.

Po modernizacji portu w syryjskim Tartusie i zdobyciu dominacji na Morzu Czarnym Rosja będzie mogła utrzymywać znacznie większe siły na Morzu Śródziemnym.

Amerykański think tank CEPA w raporcie napisał, że Morze Czarne jest teraz "główną logistyczną platformą" dla rosyjskich działań na Bliskim Wschodzie, już teraz pozwalając Moskwie na utrzymanie 10 okrętów we wschodniej części wspomnianego akwenu.

Radio Wolna Europa zauważa, że rozwój Floty Czarnomorskiej odbywał się za milczącą zgodą Turcji. Dopiero interwencja Moskwy w Syrii zepsuła stosunki między tymi dwoma państwami. Od zestrzelenia rosyjskiej maszyny przez Turcję 24 listopada Rosja i Turcja nie utrzymują stosunków dyplomatycznych.

Radio Wolna Europa podaje, że zarówno duża obecność Rosjan, jak i Turków na Morzu Czarnym budzi obawy NATO, bo coraz bardziej prawdopodobne staje się ryzyko incydentu.

Autor: pk//rzw / Źródło: Radio Wolna Europa

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru

Tagi:
Raporty: