Żony Nawalnego nie dopuszczono do niemieckich lekarzy

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters
Rosyjscy lekarze nie zgadzają się na transport Nawalnego do Niemiec"Fakty po południu"
wideo 2/4
Rosyjscy lekarze nie zgadzają się na transport Nawalnego do Niemiec"Fakty po południu"

Aleksandr Murachowski, lekarz naczelny szpitala w Omsku przekazał, że Aleksiej Nawalny pozostanie tam do czasu ustabilizowania się jego stanu. Personel szpitala nie zgodził się na transport pacjenta karetką lotniczą do Niemiec. Wcześniej współpracownik Nawalnego Iwan Żdanow poinformował dziennikarzy, że przedstawicielka policji transportowej powiedziała głównemu lekarzowi szpitala w Omsku, iż zidentyfikowano truciznę, która jest groźna nie tylko dla Nawalnego, ale i dla otoczenia. - Nie uważamy, aby pacjent został zatruty - powiedział z kolei zastępca lekarza naczelnego szpitala.

Aleksiej Nawalny z podejrzeniem otrucia nieznaną substancją przebywa w szpitalu w Omsku na Syberii w stanie śpiączki. Lekarz naczelny szpitala Aleksandr Murachowski przekazał, że mężczyzna pozostanie tam do czasu ustabilizowania się jego stanu.

W piątek w Omsku wylądował niemiecki samolot medyczny wysłany na prośbę rodziny i współpracowników rosyjskiego opozycjonisty. Samolot miał zabrać go do Niemiec. Współpracownicy Nawalnego i rodzina opozycjonisty nalegali na jego leczenie za granicą. Rosyjscy lekarze poinformowali jednak, że stan pacjenta jest "zbyt niestabilny, by można go było bezpiecznie przetransportować".

Współpracownik Nawalnego Leonid Wołkow powiedział, że "nagła i nieoczekiwana decyzja lekarzy w Omsku, aby nie wypuszczać Nawalnego do czekającej karetki lotniczej, jest próbą ukrycia tego, co się z nim stało". - Co wpłynęło na to, że ten młody i wysportowany mężczyzna był prawie martwy i musiał być w śpiączce oraz podłączony do respiratora, aby się ustabilizować, jest nadal niejasne - powiedział na konferencji w Berlinie.

Jaka Bizilj, założyciel Fundacji "Kino dla Pokoju", która wysłała samolot do Omska, powiedział, że decyzja lekarzy o braku pozwolenia na przewóz Nawalnego jest dla niego zaskoczeniem po tym, jak władze rosyjskie wydały zgodę na lot.

Jak informuje Reuters, niemieccy lekarze zostali dopuszczeni do Nawalnego.

Żonie i współpracownikom nie pozwolono spotkać się z niemieckimi lekarzami

Żona i współpracownicy rosyjskiego opozycjonisty poinformowali, że nie pozwolono im spotkać się z niemieckimi lekarzami, którzy odwiedzili w piątek szpital w Omsku.

"Niemieccy lekarze właśnie zostali wywiezieni ze szpitala. Ja i Iwan Żdanow (prawnik współpracujący z Nawalnym - red.) próbowaliśmy zatrzymać samochód, ale odpychali nas funkcjonariusze w cywilu" - napisała na Twitterze rzeczniczka Nawalnego Kira Jarmysz.

Później Jarmysz dodała, że niemieccy medycy, specjaliści z zakresu intensywnej terapii "po oględzinach Aleksieja Nawalnego doszli do wniosku, że może on być transportowany i że wyposażenie ich samolotu pozwala bezpiecznie przewieźć go do Berlina".

- Słowa naczelnego lekarza szpitala w Omsku, który powiedział dziennikarzom, że decyzja o pozostawieniu tam Nawalnego była podjęta razem z niemieckimi medykami "to jawne kłamstwo" - oświadczyła Jarmysz.

Jej zdaniem przebywający w szpitalu "ludzie w cywilu przeprowadzili całą operację specjalną", by nie pozwolić żonie Nawalnego - Julii, skontaktować się z przybyłymi z Niemiec lekarzami.

Julia Nawalna powiedziała, że funkcjonariusze służb specjalnych i policji nie wpuścili jej na oddział intensywnej terapii. Na opublikowanym w internecie nagraniu widać, że mężczyźni ubrani po cywilnemu, nie w strojach lekarskich, nie pozwalają jej wejść do pomieszczeń, gdzie leży jej mąż.

Diagnoza szpitalnych lekarzy: naruszenie metabolizmu

Wcześniej w piątek lekarz naczelny szpitala Aleksandr Murachowski poinformował, że diagnoza, do której teraz najbardziej skłania się personel medyczny, "to naruszenie równowagi węglowodanów, to jest naruszenie metabolizmu". - Może być to skutek raptownego spadku cukru we krwi, co spowodowało utratę przytomności - dodał.

Powiedział też, że po konsultacjach z innymi lekarzami uznał, że nie można pozwolić na przetransportowanie pacjenta samolotem do innego szpitala.

Wcześniej w piątek Murachowski mówił, że stan Nawalnego poprawił się, a noc minęła spokojnie i że badania zajmą jeszcze dwie doby. - Mamy pięć roboczych diagnoz, ale niestety nie mogę ich wymienić - poinformował wówczas lekarz. Zapewnił, że nad tymi diagnozami pracują teraz m.in. specjaliści z zakresu intensywnej terapii, neurolodzy i neurofizjolodzy. - Wszyscy walczymy o życie naszego pacjenta - oświadczył lekarz.

Sztab Nawalnego: policja mówi o zidentyfikowaniu groźnej trucizny

Sztab Nawalnego informował w piątek rano, że policja mówi o zidentyfikowaniu groźnej trucizny, która miała zostać wykorzystana w ataku na opozycjonistę. Trucizna ma być groźna nie tylko dla Nawalnego, ale też otoczenia.

- Funkcjonariuszka policji transportowej weszła teraz do gabinetu naczelnego lekarza i pokazała mu w telefonie: "tę substancję znaleźliśmy". Naczelny lekarz odpowiedział: "no, to znaleźliście". Podeszliśmy do przedstawicielki policji transportowej, żeby wyjaśnić, co to za substancja. Dostaliśmy odpowiedź, że jest to tajemnica śledztwa, ale substancja jest śmiertelnie niebezpieczna. Jest groźna nie tylko dla życia Aleksieja, ale i dla otoczenia. Wszyscy wokół powinni znajdować się w strojach ochronnych - relacjonował współpracownik Nawalnego Iwan Żdanow.

Rzeczniczka policji transportowej w Omsku Julia Szwarc powiedziała mediom, że nie może oficjalnie potwierdzić, iż w organizmie Nawalnego znajduje się groźna trucizna. - Trwają jeszcze ekspertyzy i na razie nie mamy wyników - oświadczyła.

Anatolij Kaliniczenko, zastępca lekarza naczelnego szpitala w Omsku, mówił później, że "nie wykryto trucizn ani śladów ich obecności w organizmie. Diagnoza 'zatrucie' na pewno pozostaje w naszej świadomości, ale nie uważamy, aby pacjent został zatruty".

Dodał, że medycy postawili diagnozę, ale nie będą informować o niej mediów. Diagnoza ta została zaś przekazana rodzinie Nawalnego - żonie i bratu. - Mamy powikłania, stany, w których on teraz się znajduje i które mieszczą się w pełni w strukturze postawionej przez nas diagnozy - powiedział Kaliniczenko.

W piątek po południu Aleksandr Murachowski poinformował natomiast, że ślady substancji, o której mówili współpracownicy Aleksieja Nawalnego, nie zostały wykryte w jego organizmie, a na skórze i ubraniu. - Przeprowadziliśmy wiele badań. Jest to zwykła chemiczna substancja przemysłowa, która używana jest np. w plastikowych kubkach - powiedział naczelny lekarz szpitala w Omsku. Jego wypowiedź przekazały służby prasowe wydziału zdrowia we władzach obwodu omskiego.

- Składnik ten nie został znaleziony w krwi ani w innym materiale biologicznym, lecz na skórze (chorego) czy odzieży - dodał medyk.

Żona Nawalnego: nie możemy mieć zaufania do tego szpitala

Żona Nawalnego Julia mówiła w piątek, że lekarze wcześniej przygotowywali dokumenty niezbędne do przewiezienia pacjenta, dlatego w szpitalu pojawiła się policja transportowa. Wyraziła przypuszczenie, że substancja, o której mówiła policjantka, "znajduje się na jakichś rzeczach bądź na Aleksieju". - Nie wydają go dlatego, aby resztki tej substancji znikły - mówiła Julia Nawalna.

- Nie możemy mieć zaufania do tego szpitala. Żądamy, aby nam go wydano i żebyśmy mogli go leczyć w niezależnym szpitalu, do którego lekarzy mamy zaufanie - powiedziała żona opozycjonisty.

W czwartek niemiecka kanclerz Angela Merkel, podczas spotkania z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, oświadczyła, że jej kraj jest gotów udzielić Nawalnemu wszelkiej pomocy medycznej. Podobną gotowość wyraził Macron, który dodał, że Francja może udzielić azylu rosyjskiemu politykowi.

Google Maps

Stan Nawalnego oceniany jako stabilny

Rzeczniczka Nawalnego Kira Jarmysz wyraziła przypuszczenie, że opozycjonista został otruty substancją dodaną mu do herbaty, którą pił na lotnisku.

Nawalny stracił przytomność na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy. Samolot awaryjnie lądował w Omsku i polityk został przewieziony do tamtejszego szpitala. Lekarze walczą o jego życie. Jego stan w czwartkowy wieczór był określany jako ciężki, ale stabilny.

W lipcu 2019 roku Nawalny trafił do szpitala w Moskwie z objawami ostrej reakcji alergicznej. Przewieziono go wówczas do szpitala z aresztu, gdzie odbywał karę administracyjną. Wówczas polityk nie wykluczał, że próbowano go otruć.

Autorka/Autor:tmw, kb, pp/adso, dap

Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: