Rosja łamie umowę nuklearną od siedmiu lat? Co wiadomo o rakietach R-500 i RS-26

[object Object]
Putin wycofuje się z tego, co podpisał Gorbaczow. Jak Rosja łamie traktat INFtvn24
wideo 2/24

Likwidacja rakiet zasięgu 500-5500 km miała zapewnić atomowy spokój Europie. USA i ZSRR, a później Rosja z tego zadania się wywiązały, likwidując arsenał tego typu po 1987 r. Jednak państwo Władimira Putina uznaje traktat INF za błąd. Rosjanie od kilku lat ponownie testują pociski średniego zasięgu, które bez trudu osiągnęłyby cele w Polsce, Niemczech i Skandynawii.

Przez lata od podpisania w 1987 r. przez Ronalda Reagana i Michaiła Gorbaczowa, traktat o likwidacji pocisków rakietowych średniego zasięgu (INF) był traktowany jak "kamień węgielny" światowego bezpieczeństwa i dokument zezwalający na kontrolowanie arsenału nuklearnego USA i ZSRR, a później Rosji.

Putin zerwał z Zachodem

Jednak wraz z umocnieniem się u władzy Władimira Putina, na Kremlu przywrócenie co najmniej częściowo potencjału jądrowego, jaki miał ZSRR w czasach swej świetności, stało się jednym z głównych celów.

Pisał o tym np. w lutym tego roku "The Wall Street Journal", wskazując od razu na jedną zasadniczą kwestię, jaka powinna wszystkich na Zachodzie zmartwić: to, że Rosja od co najmniej 2008 r. w ogóle ze swoimi zamiarami stworzenia nowych rakiet przenoszących głowice nuklearne się nie kryła, i że Waszyngton nigdy nic z tym nie zrobił.

20 lat spokoju w Europie

Traktat INF respektowany przez USA do dzisiaj, a przez Rosję do 2007 lub 2008 roku, zagwarantował pozbycie się rakiet średniego zasięgu (500-3000 km), pośredniego zasięgu (3000-5500 km) przede wszystkim z Europy i Bliskiego Wschodu.

Był to sukces Stanów Zjednoczonych, które rozpadający się Związek Radziecki przekonały do zlikwidowania rakiet mogących przenieść głowice nuklearne w każdy punkt Starego Kontynentu.

R-500. Nowa broń Rosji

Jednak - jeżeli wierzyć doniesieniom rosyjskich agencji prasowych, np. RIA Novosti, którą kontroluje Kreml, to odwrót od czasów pokoju przynajmniej w głowie Władimira Putina rozpoczął się siedem lat temu.

To wtedy po raz pierwszy w rosyjskich mediach pojawiły się (z pewnością nieprzypadkowo) informacje mówiące o tym, że Rosja rozpoczęła produkcję rakiet R-500. Według źródeł RIA Novosti w listopadzie 2008 roku przetestowano rakietę o zasięgu "pomiędzy 520 i 5500 km". Jak zwracał uwagę w lutym "The Wall Street Journal", pierwszy test, wg informacji tej samej gazety, przeprowadzono już jednak w połowie 2007 roku, wtedy jednak nie mówiąc o tym, jaki może mieć zasięg.

W 2008 r. RIA Novosti co najmniej raz donosiła o tym, że zasięg R-500 "przekracza 2000 km", a w wielu rosyjskich mediach od listopada 2008 r. do grudnia 2013 r. pojawiały się informacje mówiące o tym, że rosyjskie pociski latają na dystansach od 1000 do 3000 km, i że "rakieta jest w seryjnej produkcji".

Produkcja i testowanie takich rakiet przez Rosję jest kardynalnym pogwałceniem traktatu INF, bo R-500 swoimi możliwościami dorównują wg. doniesień agencyjnych zutylizowanym przed laty pociskom radzieckim: R-5M Pobieda i R-12 (wystrzelenie tych drugich spowodowało Kryzys kubański w 1962 r.) i amerykańskim: MGM-1 Pershing i PGM-19 Jupiter.

RS-26

Innym problemem dla USA i NATO w ogóle jest kwestia testowania rosyjskich rakiet RS-26. W 2011 r. Rosjanie oficjalnie poinformowali, że zasięg tego pocisku przekracza 5500 km, a co za tym idzie, jest on z definicji międzykontynentalnym pociskiem balistycznym i nie podlega kwestii kontroli i zniszczenia w ramach traktatu INF.

Rosyjskie ministerstwo obrony w oficjalnych komunikatach na swojej stronie internetowej poinformowało jednak w ostatnich latach o dwóch testach rakiety RS-26 na dystansie 2000 km, a więc odpowiadającym pociskom średniego zasięgu (MRBM).

Rosja tworzy broń "przeciwko USA i ich sojusznikom"

Po pierwszych doniesieniach amerykańskiej prasy o tym, że Rosjanie mogą łamać postanowienia traktatu o broni pośredniego zasięgu, w styczniu tego roku okazało się, że choć na biurka najważniejszych ludzi w Pentagonie i zapewne też w Białym Domu trafiały raporty dot. podejrzeń o testowaniu przez Moskwę nowych pocisków teoretycznie zagrażających Europie, od 2011 r. USA nie złożyły ani jednej skargi i nie zażądały ani jednego tłumaczenia od Rosji.

W lutym tego roku "The Wall Street Journal" stwierdził, że działania Rosji w kwestii nieprzestrzegania traktatu INF pokazują, "jak niewiele administracja Władimira Putina robi sobie z międzynarodowych umów i zobowiązań (...) i tworzy broń przeciwko USA i ich sojusznikom".

Dziennik zacytował też rzecznika rosyjskiego MON, który w 2008 r. stwierdził: "Taka Polska robi z siebie cel. To pewne w 100 procentach. Staje się celem ataku. Niszczenie takich celów to priorytet".

Generał Anatol Nogowicyn wypowiedział te słowa w czasie, w którym rozstrzygała się kwestia budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce.

Autor: adso//gak / Źródło: Wall Street Journal, Brookings.edu, New York Times

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia, White House