Im gorzej na polu bitwy, tym ostrzejsza retoryka. "Rosja będzie próbować straszyć, żeby nie wyglądać na bezradną"

Źródło:
PAP

Janis Sarts, dyrektor Centrum Eksperckiego NATO do spraw Komunikacji Strategicznej w Rydze, mówił o tym, jak Rosja próbuje rozbić jedność Europy w sprawie potępienia agresji na Ukrainę. Według niego "im gorzej Rosji będzie szło na polu bitwy, tym ostrzejszą retorykę będzie stosować", by straszyć Zachód. - Wszyscy widzimy główną rosyjską narrację: nazistowska Ukraina próbująca zaatakować Rosję, Polska i USA to jedne z krajów podsycających ten konflikt - powiedział.

Rosja nie rozpowszechnia obecnie klasycznej dezinformacji, lecz uprawia propagandę wojenną - zaznaczył Janis Sarts, dyrektor Centrum Eksperckiego NATO do spraw Komunikacji Strategicznej w Rydze. - Patrząc z rosyjskiej perspektywy, w ramach propagandy wojennej stworzono alternatywną rzeczywistość. A poszukiwanie dezinformacji w rzeczywistości alternatywnej jest kontrproduktywne, bo wszystko jest dezinformacją - powiedział ekspert w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

- Wszyscy widzimy główną rosyjską narrację: nazistowska Ukraina próbująca zaatakować Rosję, Polska i USA to jedne z krajów podsycających ten konflikt, a Rosja to ofiara i kraj pełniący szczególną rolę w historii, dlatego przysługują jej specjalne prawa. Jest to całkowicie odklejone od faktów - skomentował.

Obecnie o rosyjskiej dezinformacji można mówić, odnosząc się do podejmowanych przez Kreml prób rozpowszechniania pewnych narracji w przestrzeniach informacyjnych poza Rosją - zaznaczył rozmówca PAP.

- Jeśli chodzi o Polskę, to tak jak w przypadku państw bałtyckich, Rosja próbuje oddzielić ją od Europy, mówiąc o rusofobii, złych ludziach, którzy wywołują tę całą histerię, nie pomagają w znalezieniu rozwiązania w sprawie Ukrainy - mówił Sarts.

Dodał, że rosyjska propaganda i dezinformacja próbują też przedstawić przybyłych do Polski ukraińskich uchodźców w bardzo złym świetle. - Myślę, że to była pierwsza kampania rozpoczęta podczas wojny przez Rosję w Europie. Ona trwa, ale z mniejszą intensywnością - podkreślił.

Fabryki trolli i boty wykorzystywane do siania dezinformacji

Jak wskazywał Sarts, innym motywem kampanii wymierzonej przez Rosję w Zachód jest to, że wszystkie problemy związane z rosnącą inflacją i niedoborami w dostawach energii są przedstawiane jako spowodowane wojną w Ukrainie, a wstrzymanie wsparcia dla Kijowa sprawi, że te problemy znikną.

Od kilku miesięcy Rosja promuje też narrację głoszącą, że światowy głód wywołany jest przez Zachód i Ukrainę, a Europa będzie cierpieć z powodu ogromnych napływów uchodźców. W tym przypadku Moskwa znów podsuwa rozwiązanie polegające na wstrzymaniu wsparcia dla Ukrainy - zaznacza Sarts.

Do szerzenia dezinformacji w mediach społecznościowych Rosja wykorzystuje fabryki trolli i boty internetowe, na które, jak wskazuje ekspert, Moskwa kładzie coraz większy nacisk. Tworzy też strony internetowe, które mają wyglądać jak niezależne, niezwiązane z Rosją witryny.

"Rosja będzie próbować straszyć, żeby nie wyglądać na bezradną"

Według dyrektora Centrum Eksperckiego NATO do spraw Komunikacji Strategicznej "im gorzej Rosji będzie szło na polu bitwy, tym będzie stosować ostrzejszą retorykę, w tym nuklearną". - Będzie próbować straszyć, żeby nie wyglądać na bezradną - prognozował Sarts.

- Jeśli dojdzie do udanej ukraińskiej kontrofensywy, możemy spodziewać się jeszcze ściślejszej kontroli przestrzeni informacyjnej w Rosji. Na Kremlu będzie rosła obawa o to, jak będzie to odebrane przez społeczeństwo. Dynamika w przestrzeni informacyjnej bardzo zależy od tego, co dzieje się na polu walki - podsumował ekspert.

Autorka/Autor:ads//now

Źródło: PAP