Inwestycja w przyszłość czy naiwność? Reporter TVN24 w imigranckiej dzielnicy Sztokholmu

Imigranckie getta w Szwecji. "To nie są żadne slumsy"
Imigranckie getta w Szwecji. "To nie są żadne slumsy"
tvn24
Reporter TVN24 odwiedził dzielnice Sztokholmu Rinkebytvn24

W szwedzkich miastach są dzielnice, w których nawet 90 proc. mieszkańców to imigranci. Często określa się je mianem imigranckich gett, choć zupełnie nie wyglądają jak dzielice biedy. Czy obowiązuje w nich prawo szariatu, jak żyją mieszkańcy? Reporter TVN24 odwiedził Rinkeby na przedmieściach Sztokholmu. Materiał "Czarno na białym" TVN24.

W 9,5-mln Szwecji, 15 proc. społeczeństwa to imigranci. Muzułmanie stanowią jednak zaledwie 3 proc. mieszkańców. Reporter "Czarno na białym" Cyprian Jopek ruszył do Rinkeby, dzielnicy Sztokholmu. Mieszka tu 16 tys. ludzi, niemal wszyscy to imigranci.

- To nie są żadne slumsy, tylko dzielnice, w których jest nadmiar imigrantów, nawet 90 proc. w niektórych dzielnicach - mówi Tadeusz Nowakowski, redaktor "Nowej Gazety Polskiej", w Szwecji mieszkający od 30 lat.

Przy tym imigranckie osiedla mają się nijak do wyobrażeń o dzielnicach biedy. Szwedzkie getta to dobrze utrzymane budynki komunalne z lat 60. i 70., często w lepszym stanie niż niektóre polskie osiedla.

Nowakowski tłumaczy, że imigranci w Szwecji żyją poza głównym nurtem życia, nie ruszają się poza miejsce zamieszkania (stąd tylko na przedmieściach można spotkać kobiety w burkach), nie mają pracy. Statystyki to potwierdzają: wśród imigrantów panuje dwukrotnie większe bezrobocie niż wśród Szwedów.

"Ludzie tutaj mogą być niebezpieczni"

Imigranci nie chcą rozmawiać z dziennikarzami przed kamerą. Reporterowi TVN24 udało się jednak ich nagrać ukrytą kamerą. - Nie ma tu problemów, jest miło, to dobre państwo. Przyjeżdżasz tutaj i dostajesz mieszkanie, pieniądze na jedzenie - powiedział uchodźca z Somalii, taksówkarz.

Państwo zapewnia każdemu uchodźcy pomoc finansową - prawie 6 tys. koron, czyli ok. 3 tys. złotych. Czy imigranci są obciążeniem dla szwedzkiego społeczeństwa?

- To inwestycja krótkoterminowa - ocenił prof. Eskil Wadensjoe, specjalista ds. ekonomii pracy na Uniwersytecie w Sztokholmie. - Inwestycja w wiedzę oraz rynek pracy. W dłuższej perspektywie to nie jest obciążenie - dodaje.

Ekipa TVN24 przez cały dzień przyglądała się z kamerą mieszkańcom Rinkeby. Pod koniec dnia reporter dostał ostrzeżenie od jednego z mieszkańców. Poradził, żeby zabrać sprzęt, bo ktoś może się zdenerwować i go zabrać. - Ludzie tutaj mogą być niebezpieczni - ostrzegł. - Mówię, bo to wiem. To poje***e miejsce - dodał.

"Byliśmy bardzo naiwni i zbyt hojni"

Społeczeństwo w tej kwestii imigrantów jest podzielone. Z jednej strony Szwedzi chętnie pomagają przybyszom, przynoszą dary. Z drugiej jednak w ostatnich wyborach parlamentarnych 13 proc. głosów zdobyła skrajnie prawicowa partia Szwedzcy Demokraci, która otwarcie krytykuje liberalną wobec uchodźców politykę władz. W jej szeregach jest Paula Bieler, córka polskich imigrantów, która po angielsku wyjaśniła, że przyjmowanie imigrantów było błędem. - Uważam, że byliśmy bardzo naiwni i zbyt hojni - ocenia.

Dodaje, że Szwecja staje się "multikulturowym państwem w najgorszym znaczeniu".

Gangi

Bieler zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. Jej zdaniem w pozostawionych samymi sobie dzielnicach imigrantów mieszkańcy zaczęli żyć własnym życiem. Z powodu ubóstwa w dzielnicach pojawiły się młodociane gangi, nie obowiązuje tutaj kontrola policyjna.

- Jest problemem, że w części tych przedmieść mamy dość duże grupy zorganizowanych przestępców - potwierdza jej twierdzenia prof. Jerzy Sarnecki, kryminolog z Uniwersytetu w Sztokholmie. - Teraz zaczynają używać broni palnej, strzelają do siebie, popełniają różnego rodzaju przestępstwa. Oczywiście są problemy - dodaje.

Policja jednak zaznacza, że przestępczości nie można utożsamiać z konkretną religią. Mimo napływających imigrantów, to liczba popełnianych przestępstw maleje.

Szwecja i Niemcy "będą zwycięzcami"

Erik Nilsson ze szwedzkiego Ministerstwa Pracy zaprzecza jednak, że w imigranckich dzielnicach obowiązuje prawo szariatu. - W Szwecji obowiązuje szwedzkie prawo - twierdzi. - Mamy obszary biedy w największych dzielnicach Sztokholmu. Tak jest w miastach na całym świecie. Mamy więc do czynienia z ekonomiczną segregacją, która czasami łączy się z podziałami etnicznymi - dodaje.

Nilsson wyjaśnił, że problemy wiążą się z ubóstwem, słabą edukacją, dłuższym czasem wejścia imigrantów na rynek pracy. Podkreśla, że różne religie i języki to "bogactwo szwedzkiego społeczeństwa".

Nilsson twierdzi także, że w dłużej perspektywie to otwarte na imigrantów Szwecja i Niemcy "będą zwycięzcami", bo będą miały więcej pracowników i będą się rozwijać.

Reporter Cyprian Jopek o "strefach szariatu" w Szwecji
Reporter Cyprian Jopek o "strefach szariatu" w Szwecjitvn24

Autor: pk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Tagi:
Raporty: