Rebelianci opanowali okolice Mariupola? "W mieście jest spokojnie, nie ma paniki"


Donieccy rebelianci przejęli kontrolę nad wioską Szyrokino pod Mariupolem – poinformował rzecznik OBWE Michael Bociurkiw. Dowódcy batalionu ochotniczego Donbas otrzymali rozkaz wycofania się z tej miejscowości. "Żołnierze utrzymują pozycje pod Mariupolem. W mieście jest spokojnie, nikt nie panikuje" - podkreślił sztab ukraiński, dementując doniesienia w sprawie zajęcia Szyrokina.

"O tym, że rebelianci w pełni kontrolują Szyrokino piszemy w swoim raporcie. Gdyby było inaczej, nie towarzyszyliby nam w drodze do tej wioski. W miejscowości znajdują się wyłącznie wojskowi samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Żołnierze ukraińscy zajęli pozycje w okolicy. Linia frontu przebiega na granicy z wioską" – mówił rzecznik OBWE Michael Bociurkiw ukraińskiemu portalowi UNN.

Doniesienia w tej sprawie zdementował sztab ukraiński.

W rozmowie z Inforesist rzecznik sektora M w strefie prowadzonej operacji antyterrorystycznej w Donbasie Ołeh Suszynski powiedział, że żołnierze ukraińscy nadal utrzymują pozycję w Szyrokino, w tym w części zachodniej wioski, skąd prowadzi droga do półmilionowego Mariupola.

- W ciągu ostatniej doby rebelianci ostrzelali z granatników pozycje ukraińskie w Szyrokino sześć razy. Wojskowi stawili im opór. Sytuacja jest pod kontrolą. W Mariupolu jest spokojnie, ludzie nie panikują - zapewniał Ołeh Suszynski.

Bataliony ochotnicze wracają do Kijowa

Jeśli Szyrokino nadal jest kontrolowane przez żołnierzy ukraińskich, to nie ma wśród nich ochotników. Bataliony ochotnicze zostały zmuszone do wycofania się z rejonu walk na wschodzie Ukrainie. Były dowódca batalionu Donbas i poseł parlamentu ukraińskiego Semen Semenczenko napisał na Facebooku, że jego oddział otrzymał nakaz wycofania się z Szyrokina.

"Niestety ta informacja jest prawdziwa. Nasz batalion szturmowy, który walczył o trasę Bachmutka w obwodzie ługańskim, a także o Debalcewe, Uglegorsk i Longwinowo, otrzymał rozkaz powrotu do Kijowa. Żołnierze są oburzeni" – relacjonował Semenczenko.

Jak stwierdził, "w obliczu zagrożenia agresją rosyjską decyzja dowództwa ukraińskiego w tej sprawie jest niezrozumiała".

"Nasz batalion zawsze wykonywał rozkazy. Wykona także tym razem. Jednak nie rozumiem tej decyzji, podjętej w chwili, kiedy przywódcy terrorystów mówią otwarcie o planach zajęcia kolejnych terenów Ukrainy, kiedy Rosja zwiększa liczbę żołnierzy w Donbasie, a także biorąc pod uwagę sytuację w rejonie Mariupola" – napisał Semenczenko.

Sytuacja na froncie w Donbasie 31 marca wg Rady Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainyuacrisis.org

"Pozbawiają nas prawa do walki"

Wcześniej dowódcy operacji antyterrorystycznej w Donbasie poinformowali, że bataliony ochotnicze, które nie zamierzają wstąpić do oddziałów wojsk ukraińskich i Gwardii Narodowej, muszą opuścić strefę walk.

- Są cywile i żołnierze. Jeśli ochotnicy uważają, że są profesjonalistami i potrafią walczyć, niech oficjalnie wstępują do oddziałów operacji antyterrorystycznej - mówił rzecznik sektora M Ołeh Suszynski.

Ochotnicy batalionu organizacji nacjonalistycznej Prawy Sektor informowali, że muszą opuścić Szyrokino w terminie do 27 marca. Natomiast do 1 kwietnia muszą opuścić rejon walk w Donbasie.

"Pozbawiają nas prawa do walki. To zdrada" - komentowali decyzję dowódcy Prawego Sektora.

Dozbrajanie rebeliantów

Ukraiński analityk i poseł parlamentu Dmytro Tymczuk relacjonuje, że Rosja nadal dostarcza rebeliantom w Donbasie ciężki sprzęt, w tym czołgi, ciężarówki, transportery opancerzone i bojowe wozy piechoty.

"W ostatnich dniach rebelianci otrzymali z Rosji 28 jednostek sprzętu wojskowego. Jest przerzucany m.in. z Ługańska. Uzbrojenie trafia do Debalcewa, Stachanowa i Perwomajska" - napisał na Facebooku Dmytro Tymczuk.

Autor: tas / Źródło: UNN, Inforesist, Censor.net

Tagi:
Raporty: