Wymazywanie Polski z raportu "irytujące"


Irytujące - tak określił usunięcie z raportu o tajnych więzieniach CIA i torturach nazwy Polski przedstawiciel Human Rights Watch. Zdaniem Johna Siftona nie ma to sensu, bo "wszyscy wiedzą" o jaki kraj chodzi. Przedstawiciel ONZ zaapelował, aby ścigać winnych łamania prawa przez CIA.

- "Niebieskie miejsce zatrzymań", o którym mowa w raporcie, to miejsce w północnej Polsce na Mazurach. Ustaliliśmy to na podstawie wcześniej dostępnych informacji - powiedział John Sifton z organizacji Human Rights Watch (HRW), która jako pierwsza pisała już w 2005 roku, że tajne więzienia Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) znajdowały się w Polsce i Rumunii.

Sposób na "kontynuowanie dwuznaczności"

Jak ocenił Sifton, zakamuflowanie w raporcie Senatu nazw lokalizacji, gdzie mieściły się więzienia, jest "irytujące, gdyż to już nie jest tajemnicą". - Polska wielokrotnie była publicznie wymieniana, w tym także w wyroku sądu w Strasburgu. Trzymanie tego w formalnej tajemnicy pozwala natomiast polskim władzom na kontynuowanie dwuznaczności - powiedział. Zwrócił uwagę, że nawet rząd USA nie dementuje oskarżeń i informacji w mediach o tym, gdzie były więzienia CIA. - Oni tylko po prostu odmawiają komentarzy w tej sprawie. Rząd USA nie zaprzecza, bo to byłoby kłamstwem - dodał Sifton.

Jego zdaniem przesadzone są obawy, że ujawnienie nazw mogłoby zwiększyć ryzyko zagrożenia dla USA lub krajów, które zgodziły się na współpracę z CIA. - Al-Kaida i inne grupy radykalnych islamistów od dawna wiedzą, że CIA torturowała ich przedstawicieli - powiedział.

Przypomniał, że CIA już w przeszłości formułowała podobne obawy, starając się zapobiec publikacji informacji o swym kontrowersyjnym programie przesłuchań. - W 2005 roku powiedzieli wydawcom "Washington Post", że publikowanie nazw Polski i Rumunii może wywołać ataki Al-Kaidy w tych dwóch krajach. To nie nastąpiło. Al-Kaida już dawno o tym wie, więc czemu raport mógłby coś zmienić - dodał.

Najważniejsze informacje

Ekspert zwrócił uwagę, że opublikowany przez Senat raport potwierdza już wcześniej znane informacje o torturach. To, co nowe, to "skala nadużyć". - Senatorzy udowodnili, że wbrew zapewnieniom CIA i prezydenta George'a Busha, że przy programie przesłuchań pracowali "profesjonalni agenci", wielu z nich przekroczyło swe uprawnienia - wskazał. Ale za najważniejszą i zupełnie nową informację w raporcie uznał ujawnienie istnienia wewnętrznego dokument CIA, przygotowanego przez prawników agencji już w 2002 roku, w którym przyznawano, że techniki używane podczas przesłuchań łamią prawo zakazujące tortur oraz genewską konwencję praw człowieka. - To bardzo ważne, bo przez wiele lat Biały Dom bronił CIA, mówiąc, że agencja nie wiedziała, co jest, a co nie jest legalne. Okazuje się, że CIA już 2002 roku, czyli na samym początku programu, wiedziała, że to, co robi, jest nielegalne. (...) A potem, gdy wystąpili o opinię prawną do prawników ministerstwa sprawiedliwości i Białego Domu, starali się "zalegalizować" to, co było nielegalne - powiedział. Ekspert wyraził rozczarowanie, że przez sześć lat administracji Baracka Obamy nie udało się nikogo postawić w stan oskarżenia. - Niestety jasne jest, że i teraz nadal nikogo nie postawią. Ale przynajmniej ten raport sprawi może, że w przyszłości CIA nie pozwoli sobie już na takie praktyki i odmówi, jeśli jakikolwiek inny prezydent wpadnie na pomysł tajnych więzień. Bo choć nikt nie został oskarżony, to program kosztował ich (agencję CIA - red.) bardzo wiele problemów - powiedział.

ONZ będzie ścigać?

O ściganie zaangażowanych w program przesłuchań CIA zaapelował przedstawiciel ONZ ds. praw człowieka i zwalczania terroryzmu. Ben Emmerson oświadczył, że przedstawiciele rządu George'a Busha, którzy planowali i autoryzowali te przestępstwa, muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności, tak samo jak CIA i inni członkowie amerykańskich władz, którzy stosowali tortury w rodzaju waterboardingu. Emmerson w oświadczeniu wydanym w Genewie podkreślił, że w świetle prawa międzynarodowego USA są prawnie zobligowane do pociągnięcia winnych do odpowiedzialności karnej. Zaznaczył, że taki obowiązek spoczywa na prokuratorze generalnym USA. Emmerson, brytyjski prawnik, który na polecenie Rady Praw Człowieka ONZ zajmuje się tym zagadnieniem od r. 2010, z uznaniem odniósł się do opublikowania długo oczekiwanego streszczenia raportu, chwaląc administrację Baracka Obamy "za przeciwstawienie się wewnętrznym naciskom, by zataić owe ważne fakty".

Autor: mk//gak / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: