Pierwsza śmiertelna ofiara protestów po puczu

Źródło:
PAP

W piątek w szpitalu w Naypyidaw zmarła postrzelona przed dziesięcioma dniami przez policję uczestniczka protestów, jakie wybuchły w Mjanmie po przejęciu władzy przez armię. O śmierci 20-letniej Mya Thwate Thwate Khaing poinformował jej brat.

20-letnia Mya Thwate Thwate Khaing jest pierwszą ofiarą śmiertelną zamieszek, które wybuchły w Mjanmie (d. Birmie) 1 lutego po przejęciu pełni władzy w kraju przez wojskowych. Protesty przeciwko zamachowi stanu trwają od ponad dwóch tygodni, a ich areną są większe miasta.

Demonstranci domagają się przywrócenia obalonego rządu Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) i uwolnienia jej przywódczyni, laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, aresztowanej przez wojsko i oskarżonej o nielegalne posiadanie krótkofalówek.

Dwudziestolatka została postrzelona w głowę

- Odczuwam głęboki smutek. Nie mam nic więcej do powiedzenia w tej sprawie - oświadczył w piątek brat zmarłej, Ye Htut Aung, cytowany przez agencję Reutera.

Dwudziestolatka trafiła do szpitala w Naypyidaw 9 lutego. W ocenie lekarzy została postrzelona w głowę ostrą amunicją, policja utrzymuje jednak, że podczas rozpraszania zgromadzenia używała gumowych kul.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Służby zdecydowały się na użycie broni w tym dniu, ponieważ demonstranci - mimo zakazu i ostrzeżeń - nie przerwali akcji protestacyjnej. Podczas zajść rannych zostało kilka osób. Do szpitala trafiły cztery osoby, w tym ranna w głowę Mya Thwate Thwate Khaing. Walka o jej życie na oddziale intensywnej opieki medycznej trwała przez blisko 10 dni.

Stan wyjątkowy w Mjanmie

Wprowadzony przez juntę stan wyjątkowy będzie obowiązywać w Mjanmie przez 12 miesięcy. Wielu Birmańczyków obawia się jednak, że przejęcie władzy przez armię może być początkiem długotrwałej, represyjnej dyktatury, podobnie jak stało się w wyniku zamachów stanu z 1962 i 1988 roku.

Puczyści, w tym stojący na czele junty generał Min Aung Hlaing, zapewniają, że przejęcie władzy przez armię było konieczne dla ochrony demokracji przed nadużyciami, do jakich doszło podczas listopadowych wyborów parlamentarnych. Obiecują też, że tymczasowy rząd wojskowy przeprowadzi wolne wybory i przekaże władzę ich zwycięzcom.

Obecne demonstracje są największymi w Birmie od 2007 roku, gdy wspierana przez buddyjskich mnichów szafranowa rewolucja zapoczątkowała proces stopniowego rozluźniania wojskowej dyktatury i przekazywania władzy cywilnym rządom. Zamach stanu przeprowadzony 1 lutego oznacza odstąpienie od tego kursu - podkreślają komentatorzy.

Autorka/Autor:pp\mtom

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: