Birmańska policja zmieniła taktykę. Doniesienia o użyciu ostrej amunicji

Źródło:
PAP

Kobieta w stanie krytycznym trafiła do szpitala po tym, jak funkcjonariusze birmańskiej policji rozpędzili protest w stolicy. We wtorek służby zaostrzyły działania wobec demonstrujących przeciw wojskowej juncie, która w zeszłym tygodniu w wyniku przewrotu przejęła władzę w Mjanmie (Birmie). 

Dziesiątki tysięcy Birmańczyków demonstrują od kilku dni na ulicach wielu miast przeciwko zamachowi stanu z 1 lutego, w wyniku którego armia obaliła demokratycznie wybrany rząd i przejęła władzę w kraju. W stolicy, Naypyidaw, policja oddała strzały ostrzegawcze ostrą amunicją i użyła gumowych kul przeciwko demonstrantom, którzy mimo zakazu i ostrzeżeń nie przerwali demonstracji. Do szpitala trafiły co najmniej cztery osoby, w tym ranna w głowę kobieta w stanie krytycznym – podała Agencja Reutera.

OGLĄDJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Natomiast według mjanmańskiego magazynu "Frontier Myanmar" i portalu Irrawaddy policjanci strzelali do protestujących również ostrą amunicją. "Frontier Myanmar" podał, powołując się na lekarza z Naypyidaw, że kobieta w wieku około 20 lat z raną postrzałową głowy walczy o życie na intensywnej terapii.

Policja zmieniła taktykę

Co najmniej dwóch demonstrantów zostało rannych w Mandalaju, drugim co do wielkości mieście kraju, gdzie policja użyła przeciwko tłumowi gazu łzawiącego, armatek wodnych i gumowych kul. Pojawiły się też doniesienia o około 40 aresztowanych – podał Irrawaddy.

Portal podkreślił, że do poniedziałku policjanci powstrzymywali się generalnie przed używaniem przemocy przeciwko protestującym, ale we wtorek ich taktyka się zmieniła. W Rangunie i Mandalaju wprowadzono godzinę policyjną od godziny 20 do 4 rano, a na niektórych obszarach kraju zakazano zgromadzeń z udziałem ponad czterech osób.

Protesty w Mjanmie

Nastrojów nie ostudziło poniedziałkowe wystąpienie telewizyjne przywódcy junty, generała Min Aung Hlainga. Generał przekonywał, że przejęcie władzy przez armię było konieczne dla ochrony procesu demokratycznego przed oszustwami, do jakich dochodziło jego zdaniem podczas listopadowych wyborów parlamentarnych.

Min Aung Hlaing ponowił również zapewnienie, że tymczasowy rząd wojskowy przeprowadzi nowe wybory i przekaże władzę ich zwycięzcom. Junta ogłosiła, że stan wyjątkowy ma potrwać rok. Wielu Mjanmańczyków obawia się jednak, że przejęcie władzy przez armię może być początkiem długotrwałej, represyjnej dyktatury, podobnie jak stało się w wyniku zamachów stanu z 1962 i 1988 roku.

Uczestnicy protestów domagają się przywrócenia obalonego rządu Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) i uwolnienia jej przywódczyni, uwielbianej przez tłumy laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, aresztowanej przez wojsko i oskarżonej o nielegalne posiadanie krótkofalówek.

Obecne demonstracje są największymi w Mjanmie od 2007 roku, gdy wspierana przez buddyjskich mnichów "szafranowa rewolucja" zapoczątkowała proces stopniowego rozluźniania wojskowej dyktatury i przekazywania władzy cywilnym rządom. Ten proces został nagle przerwany przez zamach stanu z 1 lutego.

Pucz w MjanmiePAP/Reuters

Autorka/Autor:ft\mtom

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: