Łukaszenka "zawsze uważał, że są bezużyteczne". Trzy kobiety postawiły się dyktatorowi

Źródło:
CNN

Maryja Kalesnikawa przed wyborami połączyła siły z opozycyjną kandydatką Swiatłaną Cichanouską i żoną niedopuszczonego do wyborów Walerego Capkały, Weraniką. Po wyborach los kobiet jest niepewny – dwie zmuszone były uciekać z kraju. Ostatnia, Maryja Kalesnikawa, została aresztowana przy granicy z Ukrainą.

Pięć tygodni temu Białorusini poznali wyniki wyborów prezydenckich – Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła, że prezydent Alaksandr Łukaszenka, często określany jako ostatni europejski dyktator, wygrał, zdobywając 80,23 procent głosów. Od tego czasu w kraju trwają masowe protesty prowadzone przez obywateli, którzy uważają, że wybory zostały sfałszowane. Milicja brutalnie je tłumi, uderzając również w trzy największe opozycjonistki. Dwie zostały zmuszone do wyjazdu z kraju, a los trzeciej wciąż nie jest jasny.

Białoruskie media państwowe poinformowały we wtorek, że jedna z liderek opozycji Maryja Kalesnikawa została aresztowana przy granicy z Ukrainą. Białoruska Kontrola Graniczna wydała w tej sprawie oświadczenie, ale białoruscy opozycjoniści nie są pewni tego, gdzie przebywa jedna z liderek wielkiego ruchu społecznego.

– Zniknięcie kandydatów w sposób nie pozostawiający wątpliwości demonstruje brutalność tego reżimu i to, jak ważne jest, by międzynarodowe środowisko nie straciło zainteresowania bulwersującym wydarzeniami, jakie miały miejsce od czasu wyborów – mówi cytowany przez CNN szef brytyjskiej Komisji Specjalnej ds. Zagranicznych Tom Tugendhat.

Maryja Kalesnikawa była przedstawicielką sztabu opozycyjnego kandydata Wiktara Babaryki, który nie został dopuszczony do wyborów prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia i trafił do aresztu. Kalesnikawa została współpracowniczką głównej rywalki Alaksandra Łukaszenki w wyborach Swiatłaną Cichanouską. Dołączyła do nich także żona innego opozycyjnego kandydata, niedopuszczonego do wyborów Walerego Capkały Weraniką. Cichanouska i Capkała chwilę po ogłoszeniu wyników wyborów uciekły z kraju, ale Kalesnikawa została i głośno wyrażała sprzeciw wobec oficjalnych wyników. W sierpniu w rozmowie z CNN powiedziała, że "Łukaszenka musi zaakceptować, że obywatele Białorusi go nie lubią i nie chcą, żeby dalej był prezydentem Białorusi".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Białoruski dziennikarz i działacz społeczny Franciszak Wiaczorka powiedział, że po ogłoszeniu wyniku wyborów "władze starały się zrobić, co tylko możliwe, żeby doszło do rozłamu w opozycji, by wszystkie siły i partie nie zjednoczyły się wokół Cichanouskiej". – Największe obawy Łukaszenki budzi Rosja i Zachód podejmujący rozmowy z jego opozycją, więc robi, co się da, by to sparaliżować – dodał.

Przetrzymywana w jednostce straży granicznej

Marja Kalesnikawa zniknęła nagle w poniedziałek w centrum Mińska. Dwaj jej współpracownicy z Rady Koordynacyjnej również przepadli chwilę później. Mężczyźni, jak informuje białoruska kontrola graniczna, pokonali przejście graniczne z Ukrainą o godzinie 4 nad ranem we wtorek, ale nie było z nimi Kalesnikawej.

Przedstawiciel prasowy ukraińskiej kontroli granicznej Oleg Bokjo powiedział, że Kalesnikawa "nie przybyła do ukraińskiego przejścia granicznego". – Obecnie członkowie powołanej przeze mnie Rady Koordynacyjnej są ścigani, porywani i zastraszani – przekazała Swiatłana Cichanouska w rozmowie z reporterką CNN Christiane Amanpour. – Bardzo mnie to martwi, bo wciąż nie wiemy, gdzie jest Maryja Kalesnikawa – dodała.

We wtorek sztab przebywającego obecnie w areszcie Wiktara Babryki poinformował, że - według ich informacji - działaczka przebywa w jednostce wojskowej straży granicznej w obwodzie homelskim, w rejonie mozyrskim.

Anton Radniakou, który jest rzecznikiem Rady Koordynacyjnej, przekazał, że na granicy siłą przyprowadzono do nich Maryję Kalesnikawą. Według ich relacji, stawiała opór, wsadzili ją na siłę do samochodu, krzyczała, że nigdzie nie pojedzie. W pojeździe podarła swój paszport na wiele kawałków, wyrzuciła je przez okno. Następnie wyszła przez okno tylnych drzwi i poszła w stronę białoruskiej granicy - relacjonował Radniankou.

Liderka opozycji ucieka na Litwę

Swiatłana Cichanouska, czołowa opozycjonistka i główna kandydatka do wygranej w wyborach prezydenckich opuściła kraj na krótko po ogłoszeniu wyników. Kobieta - która stanęła do wyborów w miejsce swojego męża, po tym jak ten został aresztowany – przebywa obecnie na Litwie ze swoimi dziećmi.

Publicznie podważyła wyniki wyborów i domagała się ponownego przeliczenia głosów po ogłoszeniu przez Centralną Komisję Wyborczą, że zdobyła niespełna 10 procent głosów. – Nie uznajemy wyników wyborów. Widzieliśmy prawdziwe protokoły. Wzywam tych, którzy wierzą, że ich głosy zostały skradzione, by nie milczeli – zaapelowała Cichanouska.

Capkała wyjeżdża do Rosji przed wyborami

Ze względów bezpieczeństwa Weranika Capkała, która doradzała Cichanouskiej, jeszcze przed wyborami uciekła do Rosji. Jej mąż, były ambasador w Stanach Zjednoczonych, nie dostał zgody na zgłoszenie kandydatury – on również wyjechał do Rosji. W sierpniu Capkała i jej rodzina przybyli do Polski.

W rozmowie z agencją Reutera powiedziała ona, że "jedynym legalnym prezydentem Białorusi jest Swiatłana Cichanouska". – Naszym głównym celem jest odejście Łukaszenki – dodała, wyrażając chęć powrotu do kraju. Zdaje sobie jednak sprawę, że szansa na to, że zostanie wówczas wtrącona do więzienia jest "bardzo, bardzo wysoka".

Franciszak Wiaczorka zwraca uwagę, że naprzeciw Łukaszenki stanęły kobiety i po części to sprawia, że jego reakcja jest tak surowa. – Nigdy nie miał do czynienia z kobietami, ani nie traktował ich poważnie. Zawsze uważał, że są bezużyteczne. Teraz, nagle te silne, mądre kobiety stawiają mu opór, co sprowadza na niego nieustającą presję – stwierdził.

Weranika Capkała: Łukaszenka nie rozmawia z ludźmi, nie wie, jak wygląda prawdziwe życie
Capkała: Łukaszenka nie rozmawia z ludźmi, nie wie, jak wygląda prawdziwe życie"Czarno na białym" TVN24

Autorka/Autor:asty/adso

Źródło: CNN