Prezydenta wpuszczą na szczyt

 
Polskie problemy dziwią unijnych urzędnikówTVN24.pl

- Może skończyć się na walce o krzesło, jak w dziecięcej zabawie w muzyczne krzesełka – pisze z Brukseli o zamieszaniu wokół polskiej delegacji korespondentka TVN24 Inga Rosińska. Z jej informacji wynika, że mimo iż prezydenta nie ma w oficjalnym składzie delegacji na unijny szczyt, do budynku Rady UE Lech Kaczyński zostanie wpuszczony.

Jeżeli Lech Kaczyński poprosi polskiego ambasadora o załatwienie wstępu - a ambasador nie ma powodu, żeby odmówić - to najprawdopodobniej dostanie od rządzącej Unią obecnie Francji specjalny znaczek, uprawniający do wstępu na obrady szczytu. Dostają go tylko trzy osoby z każdego państwa – mają go już premier Donald Tusk, minister Radosław Sikorski i minister Jacek Rostowski. Polska będzie zapewne wyjątkiem, bo znaczek dostanie czwarty polityk.

Samotny prezydent?

Pytanie jednak, czy prezydent nie będzie musiał wejść do budynku sam. Na każdą delegację przypada bowiem zaledwie 15 przepustek. Przydzielone zostały dyplomatom i ochronie premiera. W dodatku, ludzie premiera odbiorą je pierwsi, bo wcześniej wylądują w Brukseli.Na poprzednim szczycie część delegacji premiera w ostatniej chwili oddała przepustki delegacji prezydenta. Czy zrobią to także tym razem? - zastanawia się korespondentka TVN24.

Muzyczne krzesełka

Następny problem to krzesła. Gdy prezydent, premier i jeden z ministrów wejdą do sali obrad, będą tam stały tylko dwa krzesła. Już na poprzednim szczycie usłyszeliśmy bardzo jasno od Francuzów, że krzesła mogą tylko dwa.

Jeżeli tym razem minister nie ustąpi, to będzie jak w muzycznych krzesełkach – politycy trzej, a krzesła dwa. Czy będą biec na wyścigi do stołu, czy przepychać się na jednym krześle? Chyba nie dojdzie do regularnej walki, bo jednak to nie dziecięca gra, ale poważne spotkanie przywódców.

Na kolacji krzesło jest jedno, ale tu pewnie - potwierdzenia nie ma - jedno Francuzi dostawią.

Dwugłos Polski?

W trakcie obrad Rady głosu udziela prezydencja, czyli tym razem prezydent Nicolas Sarkozy. Jak obaj politycy będą chcieli przemówić, pewnie głos dostaną. Tylko, że wtedy polska delegacja zajmie wszystkim więcej czasu, a czas jest cenny, gdy siedzi przy stole aż 27 osób. Pytanie, czy stanowiska będą spójne? Jeśli nie - Polska osłabi swoją pozycję. Jeśli tak - incydent jakoś ujdzie.

Co na będzie omawiane na szczycie?

Po pierwsze pakiet klimatyczny. Bardzo możliwe, że za kilka lat niemal dwukrotnie podrożeje ogrzewanie mieszkań, co będzie problemem dla wielu rodzin. Właśnie o tym ma mówić premier Tusk, bo takie niebezpieczeństwo kryje się za tzw. pakietem klimatycznym. Poprzednio na wstępne zapisy pakietu prezydent Kaczyński się zgodził.

Ważna sprawa to też energetyczna solidarność. Teraz unijny mechanizm solidarności nie gwarantuje nam bezpieczeństwa - żeby go uruchomić musi być zagrożone 20 proc. importu do UE przez 8 tygodni. Polska importuje mniej niż jedną piątą unijnego gazu, więc w razie odcięcia UE nie musi nic robić.

Przywódcy Unii mają też mówić o Gruzji. Rosja w żywe oczy śmieje się z własnych obietnic - w Abchazji i Osetii Południowej wciąż stacjonuje kilka tysięcy rosyjskich żołnierzy. Czy UE wznowi negocjacje nowej umowy z Moskwą? Co ze szczytem UE-Rosja?

Oprócz trzech powyższych tematów, delegacje omówią sposoby powstrzymania kryzysu finansowego, dalsze losy Traktatu Lizbońskiego, a także sytuację na Bliskim Wschodzie.

Inga Rosińska, mtom/mlas

Źródło: TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl