Prezydent się żeni. Po raz szósty


Choć skończył już 70 lat, jego słabość do kobiet nie maleje. Prezydent RPA Jacob Zuma podczas weekendu poślubi szóstą już żonę. Kochliwość dziedzica Nelsona Mandeli, coraz bardziej dzieli jego rodaków. Jednych wprawia w zakłopotanie, innych w dumę, że prezydent nie wstydzi się swoich zuluskich korzeni.

Najnowsza wybranka Zumy nazywa się Gloria Bongekile Ngema i jak on sam wywodzi się z ludu Zulusów. Pochodzi z Durbanu, gdzie skończyła uniwersytet i robiła karierę w biznesie. Zuma wybrał ją sobie na oficjalną narzeczoną już w styczniu 2010 roku, jeszcze zanim poślubił piątą żonę. Zapłacił też ojcu Bongi stosowne wiano, lobolę. Od tego czasu Bongi często towarzyszy Zumie podczas oficjalnych uroczystości i zagranicznych podróży.

W 2011 roku pojechali m.in. do Paryża w gości do Nicolasa Sarkozy'ego i Carli Bruni. Trzy lata temu Bongi urodziła Zumie syna, jego 21. dziecko.

Nowa żona dołączy do trzech poprzednich

Po ślubie w rodzinnej wiosce Zumy, Nkandli w KwaZulu-Natalu, Bongi wprowadzi się do mieszczącego się tam i odnowionego ostatnio za prawie 10 mln dolarów (z państwowej kasy) prezydenckiego domostwa, składającego się z kilku piętrowych chat, należących do dzieci i żon Zumy.

Bongi dołączy do grona składającego się obecnie z trzech żon Zumy - pierwszej, głównej żony, 69-letniej Sizakele, 37-letniej, poślubionej w 2008 r. Nompumelelo Ntuli i 40-letniej Thobeki, poślubionej w 2010 r.

Zuma miał jeszcze dwie żony, ale Kate popełniła w 2000 r. samobójstwo, pisząc w pożegnalnym liście, że "dwadzieścia cztery lata, przeżyte z Zumą były dla niej istnym piekłem", a Nkosazana, obecna minister policji, rozwiodła się z nim w 1998 r.

Wielożeństwo - chleb powszedni

Konstytucja Republiki Południowej Afryki, przyjęta po upadku apartheidu i uznawana za jedną z najbardziej liberalnych na świecie, dopuszcza zarówno śluby homoseksualistów, jak wielożeństwo. Południowoafrykańskie prawo dopuszcza dwa rodzaje małżeństw - cywilne i tradycyjne. Nie wolno ich jednak mieszać i wielożeństwo dopuszczalne jest tylko w związkach zawieranych według tradycyjnych obyczajów.

Zwyczaj ten, popularny w społecznościach wiejskich, wraz z urbanizacją i westernizacją kraju staje się coraz większą rzadkością, a przez mieszkańców wielkich miast traktowany jest jako wstydliwy przeżytek. Przeprowadzony niedawno sondaż wykazał, że trzy czwarte rodaków Zumy nie pochwala wielożeństwa.

Przeciwko przywiązaniu do tradycji występował przez dziesięciolecia lewicujący Afrykański Kongres Narodowy, partia Nelsona Mandeli, której przewodzi dziś Zuma. Wioskowi wodzowie, strażnicy tradycji, w zamian za przywileje wysługiwali się często białym, apartheidowskim rządom i Kongres uważał ich za zdrajców.

Nie zgwałcił, ale "zaciągnął do łóżka"

Walcząc o przywództwo w partii i prezydenturę z nowoczesnym Thabo Mbekim, Zuma nie wstydził się wioskowego pochodzenia i odwoływał do zuluskich tradycji. Prąc do zwycięstwa w wyborach w 2009 r., na wiecach ściągał eleganckie garnitury, przebierał się w stroje z lamparcich skór i chwytając w ręce włócznie i tarcze ruszał w tańce zuluskich wojowników.

Zuma, wychowany w poligamicznej rodzinie, do zuluskich tradycji odwołuje się też, biorąc sobie kolejne żony, a nawet wdając się w romanse. Tak właśnie w 2006 r. tłumaczył się w procesie o gwałt na 31-letniej córce przyjaciela. Zaprzeczył gwałtowi, ale przyznał, ale zaciągnął dziewczynę do łóżka. Tłumaczył, że jako "stuprocentowy Zulus" nie miał innego wyboru, gdyż paradując w kusej sukience, sama tego najwyraźniej od niego oczekiwała.

Prasa: to pożądanie, nie tradycja

Rodacy Zumy narzekają, że kochliwy prezydent naraża kraj na niepotrzebne wydatki. Odkąd objął w 2009 r. prezydenturę, wydatki państwa na utrzymanie prezydenckiej rodziny wzrosły do 2 mln dolarów rocznie. Państwo opłaca sekretarzy prezydenckich żon, płaci za ich podróże, a także za podróże nieletnich i studiujących prezydenckich dzieci.

Mieszkańcy RPA mają mu najbardziej za złe jednak to, że swoją słabością do kobiet wystawia na pośmiewisko ich kraj, dumny z dziedzictwa Mandeli i aspirujący do roli światowego mocarstwa. "Nie mieszajmy do tego afrykańskiej tradycji - napisał johannesburski tygodnik "Mail and Guardian" - Mężczyzna ugania się za kobietami, bo budzą w nim pożądanie, a nie dlatego, że zezwala na to afrykańska tradycja".

A popularna w RPA gazeta, "Sowetan", przypomniała, że w kraju, tak bardzo dotkniętym plagą AIDS, swoimi związkami z tak licznymi kobietami Zuma daje fatalny przykład rodakom. "Zachowuje się, jakby własne przyjemności przedkładał ponad sprawy kraju" - napisała gazeta, wyrażając nadzieję, że szósty ślub Zumy, będzie już jego ostatnim.

Źródło: PAP