Prezydent nie dostał pozwolenia na lądowanie


Nie dostał zgody na lądowanie w mieście Targu Mures, więc pojedzie do Siedmiogrodu samochodem. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że podróżnym będzie prezydent Węgier Laszlo Solymon, wybierający się do Rumunii na obchody rocznicy antyhabsburskiego powstania.

Rumuni obawiają się tej wizyty, gdyż Siedmiogród był niegdyś częścią Węgier.

Ambasadorskie roszady

Jak informuje agencja MTI, ambasador Węgier został wezwany do rumuńskiego MSZ, gdzie mu powiedziano, że Rumunia obawia się, iż wizyta Solyoma "będzie stanowić sygnał niezgodny ze strategicznym partnerstwem między dwoma krajami".

W odpowiedzi ambasador Rumunii został wezwany do węgierskiego MSZ i zadano mu pytanie o obawy Bukaresztu. Zaraz potem, zdaniem MTI, rumuńskie władze lotnicze cofnęły zgodę na lądowanie samolotu prezydenckiego.

Siedmiogród wciąż dzieli

W Rumunii żyje blisko 1,5 mln Węgrów od czasu, gdy Węgry utraciły po I wojnie światowej dwie trzecie terytorium i połowę ludności na rzecz państw ościennych, w tym na rzecz Rumunii - Siedmiogród i część Banatu.

W lutym prezydent Rumunii Traian Basescu wykluczył jakąkolwiek perspektywę autonomii dla Szeklerów - mniejszości węgierskiej w Rumunii. - Nigdy nie będzie autonomii terytorialnej dla Szeklerów, gdyż Rumunia jest zjednoczonym i suwerennym państwem-narodem - oznajmił na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Węgier Laszlo Solyomem. Solyom powtórzył wówczas, że Budapeszt popiera autonomię terytorialną Szeklerów, "ale ściśle w poszanowaniu ram konstytucji".

Źródło: PAP