Prezydent mówi, a milicja działa

Aktualizacja:

Prezydent Władimir Putin wezwał Rosjan do udziału w niedzielnych wyborach do Dumy i do głosowania na jego partię - Jedną Rosję. W tym samym momencie milicja zatrzymywała właśnie Władimira Bukowskiego, opozycyjnego kandydata na prezydenta, za... przejście przez ulicę w niedozwolonym miejscu.

- Nie myślcie, że wszystko jest przesądzone, że tempo i wektor rozwoju kraju zostaną utrzymane automatycznie, same z siebie - nawoływał w orędziu telewizyjnym Putin - wszystko, co osiągnęliśmy w zaciętej walce, może być zachowane tylko w warunkach naszej wspólnej, aktywnej postawy obywatelskiej - kontynuował, dając do zrozumienia, że "aktywna postawa obywatelska" jest równoznaczna z głosem oddanym na Jedną Rosję.

Milicja dba o korzystny wynik wyborów

Według rozgłośni Echo Moskwy, która powołała się na jego asystentkę Arajewą, jako przyczynę zatrzymania Bukowskiego podano fakt, że przeszedł przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Po przewiezieniu na milicyjny posterunek i złożeniu wyjaśnień został zwolniony.

Wystarczyło to jednak, aby nie odbył swojego spotkania z liderami lokalnego oddziału partii Jabłoko. Specjalnie w tym celu przyjechał na krótko z Wielkiej Brytanii.

W przededniu wyborów takie informacje są w Rosji normą - przed dwoma dniami milicja brutalnie rozbiła 3-tysięczną demonstrację opozycji zatrzymując, a następnie aresztując, najważniejszych opozycjonistów kraju - ongiś mistrz świata w szachach, a teraz kandydat na prezydenta, Gari Kasparow, wciąż przebywa w areszcie.

Przemówienie

W dalszej części przemówienia Putin oświadczył, że jeśli Rosjanie nadal chcą żyć godnie, to nie powinni dopuścić do tego, aby do władzy wrócili ci, którzy już kiedyś próbowali Rosją rządzić.

Jeśli rzeczywiście chcemy żyć godnie, to nie można dopuścić, aby do władzy wrócili ci, którzy już kiedyś bez powodzenia próbowali krajem rządzić, a dzisiaj usiłują zmienić kurs, cieszący się poparciem narodu; zawrócić (Rosję) do czasów poniżenia, zależności i rozpadu Putin

Putin nie sprecyzował, kogo konkretnie ma na myśli, jednak sądząc po jego poprzednich wystąpieniach, słowa te dotyczyły proreformatorskich polityków z otoczenia poprzedniego prezydenta Borysa Jelcyna, skupionych dzisiaj w liberalnym Sojuszu Sił Prawicy (SPS).

Putin zapowiedział również, że rząd Rosji będzie nadal walczyć z korupcją, przestępczością i terroryzmem, a także umacniać obronność i bezpieczeństwo, a w konsekwencji - zwiększać autorytet kraju w świecie.

Prezydent ocenił, że w kończącej się kampanii wyborczej padło wiele demagogicznych oświadczeń i pustych obietnic. Powiedział jednak, że nie chce ich komentować.


Źródło: PAP, tvn24.pl