Prezydent Kaczyński apeluje o pomoc dla Gruzji

Prezydent Kaczyński apeluje o pomoc dla Gruzji
Prezydent Kaczyński apeluje o pomoc dla Gruzji
TVN24
Prezydent Kaczyński apeluje o pomoc dla GruzjiTVN24

Prezydent Lech Kaczyński apeluje do NATO i Unii Europejskiej o zajęcie się sprawą konfliktu na Kaukazie. - Zanim nie będzie za późno, dzisiaj jeszcze nie jest, ale jutro może być - mówił prezydent w kilkadziesiąt minut po ostrzelaniu konwoju, którym jechał wraz z prezydentem Saakaszwilim w Gruzji.

Lech Kaczyński zaznaczył, że mimo zagrożenia jakie go spotkało, wizyty w Gruzji nie żałuje. - Mimo tych chwil, cieszę się ze spędzenia tej niedzieli tutaj. W Gruzji - powiedział prezydent.

"Kłamstwo!"

Na konferencji prasowej Lech Kaczyński odniósł się również do spekulacji, jakoby akcja była prowokacją. - Sugestie, że to mój i prezydenta Saakaszwilego pomysł, jest delikatnie mówiąc, mijaniem się z prawdą, a po polsku - kłamstwem - mówił prezydent.

Spekulacje pojawiły się m.in. w związku z faktem, że na chwilę przed incydentem bus z dziennikarzami został przesunięty na początek kolumny samochodów, choć zazwyczaj znajduje się na jej końcu.

Agresja Rosji trwa

Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili powiedział, że incydent przy granicy z Osetią Południową był "demonstracją faktu, że w Gruzji trwa agresywna działalność Rosji".

- Rosyjscy okupanci stworzyli granicę w środku Gruzji. Chciałem to prezydentowi Polski pokazać, ale przyjęli nas nieprzyjaźnie. To było bardzo brutalne zachowanie, demonstracja faktu, że agresywna działalność Rosji w Gruzji trwa. Widzimy realizację umowy Rosja-Unia - powiedział Saakaszwili na wspólnej konferencji prasowej z Lechem Kaczyńskim.

Saakaszwili powiedział też, że Lech Kaczyński, był "bardzo dzielny" i "bardzo spokojnie podszedł do tej sytuacji".

Unia sprawdza co się stało

Co stało się na górskiej, bocznej drodze w Gruzji? - zastanawia się teraz Unia Europejska. Francuskie przewodnictwo w UE nie komentuje niedzielnego wydarzenia w Gruzji, dopóki nie ustali, co się stało - powiedziała PAP rzeczniczka przewodnictwa Marine de Carne. Na miejscu sprawę bada już francuski ambasador w Gruzji.

- Nasz ambasador na miejscu bada, co się stało - poinformowała PAP pani de Carne. Nie wykluczyła, że francuskie przewodnictwo wyda komunikat, najpewniej w poniedziałek, jeśli do tego czasu uda się ustalić, co zaszło.

Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24